Niech grawitacja będzie z Tobą w Gravity Ghost, grze, która pozwoli dotknąć gwiazd dzięki studiu Ivy Games. Ta przygoda nie należy do kanonu zwyczajnych i do spotkania na każdym kroku, głównie dzięki wykorzystaniu siły przyciągania, ale nie tylko. Niech poniesie Cię sztuka latania.
Od samego początku Gravity Ghost nie można być pewnym co się dzieje. Zostają nam przedstawione dwie rzeczywistości. W jednej z nich wcielamy się w lonę, ducha, który fruwa wśród planet i poszukuje swojego przyjaciela, lisa. Jednak by go odnaleźć musi przejść przez wiele wyzwań, polegających na zdobyciu złotej gwiazdki i dostaniu się do drzwi, torujących przejście do kolejnego poziomu. Żeby osiągnąć sukces, należy sprzymierzyć się z grawitacją i kontrolując jej oddziaływanie, poruszać się między planetami. Początkowo jest bardzo łatwo, szczerze mówiąc, to dużą część plansz można przejść w około 5 sekund bez większych problemów. Zdarzają się też wyjątki, z którymi przychodzi nam walczyć minutami, czasami wydłuża się ten czas z braku wyczucia w kontrolowaniu siłami natury. Nie należy się z tego powodu martwić, ponieważ przychodzą nam z pomocą umiejętności, które nabywamy przechodząc specjalne plansze z mini labiryntem, z którego należy wydostać kulkę. Te zdolności pozwalają na unoszenie się w przestrzeni czy też zwiększenie masy Iony, ale najbardziej przydatna jest możliwość terraformowania. Każde z ciał niebieskich jest zbudowane z jednego z sześciu elementów natury co często ogranicza nasze ruchy, np. kryształ ma mocne pole grawitacyjne, zaś ogień nas odpycha. Z pomocą przychodzą włosy naszej bohaterki, którymi możemy owinąć planetę i zmienić jej właściwości, kosztem ich długości. By odnowić ich dawny stan, należy zbierać na bieżąco dryfujące kwiatki, które są dość powszechne, tak więc łysina nam nie grozi.
Niektóre ze światów, przez które nam przychodzi przejść, zawierają dusze zwierząt. By zrobić postęp w fabule należy odnaleźć odpowiednie szczątki w tym mini kosmosie i je powiązać z ich duchowymi właścicielami . Po tej czynności otrzymujemy dawkę informacji w postaci przerywników. Przedstawiają one rodzinę Iony i jej stosunek do poszczególnych jej członków. Początkowo powiązanie cut-scenek z gwiezdną sferą może zdawać się niezbyt logiczne, ale stały postęp pozwala na zauważenie wspólnych punktów, które nie napawają szczęściem. Punkt kulminacyjny łączy obydwie rzeczywistości i po nim wszystko staje się jasne… choć prawda z jaką przychodzi nam się zmierzyć jest okrutna. Utwierdza mnie to w przekonaniu, że mimo, iż choć przedstawiona historia nie była zbyt długa, to poprowadzenie jej i samo zakończenie można uznać za zaskakująco dobre.
Przez całą rozgrywkę mamy przed sobą piękną oprawę graficzną, nietypową, gdyż przypominającą bajki dla dzieci, ale wcale nie umniejsza to produkcji. Kontrastuje z wydarzeniami jakie przytrafiły się Ionie i idealnie pasuje do astralnej rzeczywistości. Ścieżka dźwiękowa również sprawia wiele przyjemności, wprawdzie nie zalicza się do epickiej loży, ale ucho też nie zostało skaleczone przez jej oddziaływanie. Godną zapamiętania jest piosenka Myszy na temat sześciu elementów, z którym ten świat się składa. Jest prosta, po dłuższym czasie mogłaby być wkurzająca, ale w takiej dawce jaką otrzymałem dobrze się przyjęła. Do pozytywnych akcentów Gravity Ghost mogę też zaliczyć dubbing, do którego rękę przyłożył Logan Cunningham (narrator Bastion’a) czy też Ash Burch (Miss Pauling z Team Fortress 2).
Gravity Ghost uważam za tytuł idealny do odpoczęcia po tytułach pełnych krwi i niezatrzymującej się akcji, choć bardziej dla casualowych graczy. Nie można tej produkcji wiele zarzucić, fabuła jest przyzwoita w swojej rozdwojonej prostocie, także oko i ucho wyjdą z tego pokazu zadowolone, gdyż oprawa audiowizualna ma się dobrze. Jedyne do czego mogę się przyczepić to krótki czas rozgrywki oraz cena. Przejście gry w jedynie 3 godziny przy wykonaniu wszystkiego co zaoferowali twórcy i konfrontacja tego z 15 euro, które przyjdzie zapłacić za tę przyjemność, może zniechęcić przyszłych nabywców.