Drugiego Dark już nie będzie

Dark1

Żyjemy w czasach przesytu wszelkimi treściami. Niby nic odkrywczego, ale bardzo łatwo o tym zapomnieć, przeglądając nowe posty na Twitterze, czytając nagłówki kolejnych artykułów na portalu informacyjnym, czy nie odmawiając Netflixowi włączenia następnego odcinka. Możliwości spędzania czasu w domowym zaciszu jest obecnie tyle, że mając nawet całe wolne dni, ciężko za wszystkim nadążyć. Szczególnie widać to na polu serwisów streamingowych, które rosną jak grzyby po deszczu, oferując coraz więcej oryginalnych seriali i filmów. Poza niebezpieczeństwem segmentacji rynku, zwróceniem się widzów ku piractwu, czy wreszcie braku czasu na obejrzenie wszystkich interesujących treści, a co za tym idzie rosnącej frustracji, dochodzi jeszcze jeden problem, a mianowicie nieumyślne ignorowanie wartościowych i jakościowych treści. Drugiego Dark już nie będzie.

Pierwsza niemieckojęzyczna produkcja Netflixa jest najlepszym przykładem, że nie tylko anglojęzyczne seriale mogą zostać światowym fenomenem. Choć Dark nie stało się natychmiastowym hitem, to nawet media niezajmujące się na co dzień serialami, dostrzegły niemiecki serial, tym samym robiąc produkcji reklamę, która przyczyniła się do poszerzenia grona widzów. Serial już pierwszym odcinkiem intrygował duszną atmosferą, trzymającą w napięciu historią opartą o podróże w czasie, ale również niezłymi rolami nastoletnich aktorów. Do tego produkcja była porównywalna do Stranger Things, co początkowo błędnie mogło ukierunkować oczekiwania widzów, ale kto dał Dark szansę, szybko przekonał się, że było warto. Wszystko to sprawiło, że serial otrzymał przepis na gotowy sukces, tym bardziej, że Netflix gościł już w większości krajów na świecie, a premiera całego sezonu jednego dnia spowodowała, że całość można było zobaczyć w jeden dzień. Wystarczyło jedynie przebić barierę językową. Paradoksalnie, dzisiaj wydaje się to trudniejsze, niż jeszcze te trzy lata temu.

Tonąc w serialowym zalewie

Kto śledzi tytuły dodawane regularnie do oferty Netflixa ten wie, że co tydzień na platformie streamingowego giganta pojawia się kilka nowych produkcji. Poza kolejnymi sezonami znanych już seriali, Netflix przede wszystkim inwestuje w nowe filmy, seriale i programy rozrywkowe. Firma Reeda Hastingsa przeznaczyła w 2019 roku aż 15 mld dolarów na produkcję oryginalnych treści. W tym roku ma być jeszcze więcej, bo 17,3 mld dolarów, co związane jest nie tylko z nieco droższymi kosztami produkcyjnymi, ale również jeszcze większą liczbą oferowanych przez platformę streamingową treści. Wspomniane 15 mld USD z 2019 roku przełożyło się na dodanie 371 nowych produkcji do oferty Netflixa. To wzrost prawie o 55% w porównaniu do roku poprzedniego, gdzie produkcji tych było 240. Liczby te nabierają jeszcze większego znaczenia, gdy wspomni się o tym, że w 2019 roku Netflix wypuścił więcej treści, niż wszystkie amerykańskie telewizje w 2005 roku razem wzięte (292 produkcje). Jak jeszcze dwa, czy trzy lata temu można było na bieżąco śledzić produkcje Netflixa i odsiewać te kiepskie i mało interesujące, od tych dobrych i jakościowych, tak od 2019 rok jest to po prostu niemożliwe.

Netflix

Przyjrzyjmy się konkretnym liczbom. Od 2015 roku streamingowy gigant otworzył się na rynki z całego świata, produkując w najróżniejszych krajach własne produkcje. Zaczęło się od Hiszpanii, później dołączyła Francja, a wraz z nią kolejne kraje niemal każdego z kontynentów. Do czasu premiery pierwszego sezonu Dark, Netflix oferował już 9 nieanglojęzycznych seriali oryginalnych i to w zaledwie 27 miesięcy (od sierpnia 2015 do listopada 2017). W 2018 roku przybyło kolejnych 20 takich produkcji, zaś w 2019 aż 45. W przeciągu dwóch pierwszych miesięcy tego roku, na platformie pojawiło się już 12 seriali. Oznacza to, że od czasu Dark, przez zaledwie 26 miesięcy, pojawiło się 77 nieanglojęzycznych seriali oryginalnych. Z pewnością o sporej większości w ogóle nie słyszeliście, nie mówiąc już o oglądaniu.

Ale przecież Netflix, to przede wszystkim seriale anglojęzyczne, a tych również pojawia się każdego miesiąca cała masa. Dark początkowo musiał rywalizować z 45 serialami dramatycznymi, oraz 27 komediowymi (niektóre z nich to miniseriale, inne zakończyły się przed premierą niemieckiego serialu). Do czasu premiery drugiego sezonu Dark, czyli 21 czerwca 2019 roku, liczba anglojęzycznych seriali oryginalnych Netflixa wzrosła o 17 seriali dramatycznych oraz 19 komediowymi. W samym 2019 roku powstało 39 anglojęzycznych seriali oryginalnych Netflixa i to bez wliczania w to animacji, produkcji dla dzieci (również tych aktorskich), seriali dokumentalnych, czy programów rozrywkowych, oraz koprodukcji. Do lutego tego roku pojawiło się już 10 seriali, a przynajmniej kolejne 6 jest już zapowiedzianych.

Coraz więcej, to nowe coraz mniej

Na samym Netflixie konkurencja jest już ogromna, a przecież te produkcje muszą rywalizować o uwagę widza również z telewizyjnymi ramówkami, oraz serialami innych serwisów streamingowych. HBO przyzwyczaiło nas do bardzo wysokiego poziomu jakości swoich produkcji, szczególnie dramatycznych. W usłudze należącej do Warner Bros., również widać wzrost liczby produkcji wypuszczanych każdego tygodnia. Praktycznie każdego dnia pojawia się nowy odcinek któregoś z seriali, zarówno seriali oryginalnych, lub produkcji z wykupioną licencją na dystrybucję w konkretnym kraju.

Mniejsze fale własnych treści można zaobserwować na Amazon Prime Video, Apple TV+, czy Disney+. Na tym pierwszym pojawia się co najmniej jeden oryginalny serial miesięcznie, Apple TV+ dopiero rozpoczyna podbój rynku i po niezłym starcie, póki co nie stawiają na ilość i sytuacja podobna jest do tej z usługi należącej do Jeffa Bezosa. Czekamy wciąż na wejście do Polski Disney+, dlatego większość widzów kojarzy wyłącznie serial ze świata Gwiezdnych wojen – Mandalorianina, ale serwis streamingowy firmy Myszki Miki również co miesiąc oferuje kilka oryginalnych seriali, jak High School Musical, czy dokumentalne The World According to Jeff Goldblum. Na tym liczba serwisów streamingowych się nie kończy, bo jest jeszcze chociażby Hulu, a wkrótce czeka nas premiera Qubi, HBO Max, oraz Peacock należące do Universala.

Hbo Go

To już nie oglądalność, a regularna konsumpcja

Oznacza to, że nieanglojęzyczne seriale oryginalne, czy to Netflixa, czy HBO, już teraz mają bardzo trudne zadanie, aby w napływie tylu produkcji, przebić się do świadomości widzów i zachęcić ich nie tylko do obejrzenia, ale również polecenia ich znajomym. Przyjrzyjmy się więc popularności poszczególnych nieanglojęzycznych seriali oryginalnych Netflixa. Jako, że nie dysponuję żadnym specjalistycznym narzędziem do mierzenia oglądalności, ani też nie mam dostępu do statystyk streamingowego giganta, muszę posiłkować się liczbą ocen danych produkcji w serwisie iMDB. Wiem, że nie jest to miarodajna metoda, ale dzięki niej można zauważyć trend, że oglądalność takich produkcji jest coraz mniejsza.

Zacznijmy od ery sprzed Dark. Brazylijski serial 3% oceniło prawie 19 tyś. widzów. Dosyć przyzwoita liczba, szczególnie przy całkiem popularnej włoskiej Suburrbie, którą oceniło nieco ponad 8 tyś. osób. Zgodnie z oczekiwaniami, Dark deklasuje całą stawkę z aż 161,5 tyś. ocen. Większość popularnych amerykańskich produkcji Netflixa, jak chociażby Narcos: Mexico (46 tyś. ocen), nie może poszczycić się takim wynikiem. Brazylijską Dobrze naoliwioną maszynę oceniło co najmniej 34,7 tyś. widzów, duńskie The Rain ma 24,1 tyś. ocen, hinduski miniserial Ghoul prawie 11 tyś. ocen, popularna hiszpańska Szkołą dla elit – 27 tyś. ocen, polskie 1983 – 3,2 tyś. ocen, włoskie Rzymskie dziewczyny – 5,6 tyś. ocen, niemieckie Dogs of Berlin – 8,1 tyś. ocen, turecki The Protector – 27,4 tyś. ocen, koreańskie Kingdom prawie 14 tyś. ocen, szwedzkie Ruchome piaski – 13,2 tyś. ocen, niemieckie Jak sprzedawać dragi w sieci (szybko) – 11,3 tyś. ocen, japoński Nagi reżyser – 3,2 tyś.ocen, francuska Marianne prawie 9 tyś. ocen. Są to tylko te produkcje, które sam oglądałem lub kojarzę po tytule. Wiele produkcji ominąłem, bo nie miały nawet tysiąca ocen.

Mesjasz
Mesjasz (Netflix)

Jak wygląda popularność z tegorocznymi serialami? Jeszcze gorzej. Holenderski Ares ma 2,6 tyś. ocen, koreańska Hologramowa miłość – 311 ocen, brazylijski Spectros – 173 ocen, japońskie Followers – 54 ocen, zaś meksykańskie Unstoppable – 88 ocen. Wybił się jedynie norweski Ragnarok, zdobywając aż 11,3 tyś. ocen, ale była to mocno promowana przez Netflixa produkcja. Coraz niższa oglądalność seriali nie jest wyłącznie domeną nieanglojęzycznych produkcji, bo ten sam los czeka zdecydowaną większość produkcji anglojęzycznych. Medical Police oceniło 2,5 tyś. osób, bardzo popularne To nie jest OK zdobyło 10,5 tyś. ocen, Mesjasz prawie 29 tyś. ocen, Spinning Out – 6,7 tyś. ocen, The Stranger – 16,3 tyś. ocen, afrykańskie Queen Sono – 270 ocen, a największy tegoroczny hit streamingowego giganta, czyli Locke & Key, oceniło zaledwie 19,3 tyś. osób. Łatwo więc zauważyć, że serialom coraz trudniej jest zebrać dużą widownię i jak oglądalność koreańskich seriali Netflixa w Południowej Korei jest zapewne co najmniej zadowalająca, tak samo jak hiszpańskich produkcji na Półwyspie Iberyjskim, tak reszta świata, włącznie z ogromną amerykańską widownią, po te seriale zwyczajnie nie sięga.

Podsumowanie

Przy obecnych trendach i rozszerzaniu się rynku serwisów streamingowych, nie ma więc szans na kolejny nieanglojęzyczny hit pokroju Dark. Nawet przy ogromnej promocji zorganizowanej przez sam Netflix (lub inną platformę), oraz przy dużych chęciach branżowych mediów, obecnie nie ma możliwości wykreowania międzynarodowego przeboju, który przyciągnie widownię z całego świata. Nawet jeżeli firmie Reeda Hastingsa udałoby się wyprodukować nieanglojęzyczny serial, który zostałby doceniony za ciekawą, błyskotliwą historię i niezwykły poziom realizacyjny, to serial ten przy odrobinie szczęścia w kalendarzu wydawniczym, miałby co najwyżej tydzień, aby zaistnieć w świadomości widzów na całym świecie. Po tym czasie uwagę ludzi przykułaby kolejna premiera, czy to nowego serialu, czy sezonu znanej już produkcji. Wraz z kolejnymi tygodniami pozycja takiego serialu coraz bardziej by malała, przekreślając szansę na uzyskanie jakiejkolwiek popularności. Gdy inne serwisy, przede wszystkim HBO, starają się zrównoważyć premiery własnych seriali, aby te miały szansę zachęcić widzów do oglądania, jedyną polityką Netflixa jest dostarczanie jak najwięcej treści, bez perspektyw, czy konkretną produkcję dałoby się wypromować na międzynarodowy hit. Problem ten dotyczy również amerykańskie produkcje, gdzie bardzo mało seriali może poszczycić się zarówno wysoką jakością, jak i oglądalnością. Dlatego wszystko to sprawia, że drugiego fenomenu na miarę Dark już więcej nie uświadczymy.