Wyścigi Dirt Rally wydane w 2015 roku choć były świetne, to jednak wysoki poziom trudności odrzucał wielu graczy chcących po prostu bezstresowo się pościgać. Codemasters niespełna po dwóch latach wydał Dirt 4, w którym powinni odnaleźć się zarówno gracze szukający w miarę prostych wyścigów, jak i zwolennicy prawdziwych wyzwań.
Już na samym początku gra pozwala wybrać nam jeden ze stylów jazdy. Pierwszy z nich „Gracz” jest bardziej casualowy. Sam DiRT 4 opisuje go jako „jestem tu, by się bawić”. Gdy wybierzemy ten styl łatwiej jest panować nad samochodem i przede wszystkim błędy na trasie są częściej wybaczane. Bywało, że potrafiłem zająć pierwsze miejsce, nawet gdy wypadłem z drogi i dostałem 10 sekund kary. Jeździ się w nim oczywiście nadal przyjemnie, ale jeśli szukasz wyzwań, zainteresujesz się od razu drugim stylem jazdy. Symulacja potrafi dać w kość i zmusza nas do katowania oraz powtarzania tych samych zawodów. Nad autem łatwo jest stracić kontrolę np. gdy niepotrzebnie dodamy gazu na zakręcie.
Podobnie jak w wyścigach Microsoftu – Forzie, każdy styl jazdy możemy dostosować pod siebie ustawiając poziom trudności. W tym miejscu mamy możliwość włączenia bądź wyłączenia wielu „ułatwiaczy”. Przykładowo można ustawić widok wyłącznie z kabiny kierowcy, siłę systemu zapobiegania blokadzie kół, automatyczne wycieraczki, etc. Opcji jest zatem wiele, co pozwala nam dostosować poziom trudności do naszych umiejętności i potrzeb. Im wyższe wyzwanie sobie ustawimy, tym więcej dostajemy premii i szybciej awansujemy na kolejne levele.
Główne tryby gry
Zwłaszcza casulowi gracze ucieszą się z Akademii DiRTa. To rozbudowany plac manewrowy, na którym można szkolić swoje umiejętności. Do tego bez konsekwencji możemy pobawić się w tuning pojazdu i zobaczyć jak się będzie jeździło po zmianach w ustawieniach maszyny. Kwintesencją Akademii są jednak lekcje, które wprowadzają do najważniejszych aspektów gry. Znajdziemy w nich filmy instruktażowe oraz praktyczne ćwiczenia najważniejszych manewrów. Dowiedzieć się można na temat m. in. jazdy po śniegu, hamowania, wchodzenia w zakręty, rodzaju napędów aut, etc.
Akademia DiRTa to dopiero początek przygody z DiRT 4. Poza tym rozbudowanym samouczkiem mamy możliwość rozluźnienia się wykonując różne wyzwania. Zadania w trybie Przejażdżka polegają m.in. na rozbijaniu kartonowych bloków na czas lub typowych czasówkach z żetonami dodającymi cenne sekundy.
Gra swobodna natomiast pozwala stworzyć niestandardowe mistrzostwa i podzielić się swoimi trasami ze znajomymi. Generator tworzy niepowtarzalne trasy, ale nasz wpływ na ich wygląd jest bardzo ograniczony. Wybieramy tylko długość etapu, lokalizację i jego złożoność, a całą resztę robi za nas oprogramowanie. Trasy wyglądają nieźle i śmigając po nich nie ma uczucia deja vu.
Produkcję uzupełnia oczywiście tryb multiplayer oraz rywalizacji, w którym znajdują się różne zadania dzienne, tygodniowe oraz miesięczne.
Tryb kariery
Kwintesencją i najważniejszym trybem DiRT 4 jest Kariera i właśnie tutaj większość graczy spędzi najwięcej czasu. Nie jest on zbytnio odkrywczy i polega po prostu na wygrywaniu zawodów, zdobywaniu reputacji oraz otrzymywaniu kolejnych licencji umożliwiających ściganie się w coraz lepszych i trudniejszych rajdach.
Same zawody zostały podzielone na 4 rodzaje. Pierwszy z nich to standardowe rajdy z największą liczbą wyścigów i pucharów do zdobycia.
W DiRT 4 mamy jeszcze rallycross, w którym musimy znaleźć się w pierwszej trójce, by dostać się do finałów. Nie zabrakło również zawodów typu landrush (auta terenowe – lekkie i szybkie pojazdy buggy lub ciężarówki). Obydwa tryby rozgrywamy na zamkniętych małych torach, na których ścigamy się z innymi kierowcami. Choć nie brakuje tutaj zderzeń, ostrych zakrętów i wyprzedzania przed samą linią mety, te dwa sposób rozgrywki szybko zaczynają nudzić. Niestety deweloperzy wrzucili do nich zaledwie kilka torów, przez co rozgrywka robi się powtarzalna.
Ostatnią klasą wyścigów w karierze są Historic Rally – są to klasyczne rajdy z tą różnicą, że w ich przypadku zasadamy za kierownicami historycznych samochodów. Opanowanie niektórych maszyn to prawdziwe wyzwanie, ale zabawa jest przednia!
Karierę rozpoczynamy jako „leszcz” bez pieniędzy. Musimy ścigać się dla innych zespołów i ciułać grosze. Po pewnym czasie, gdy uzbieramy odpowiednią sumę na koncie, dostajemy możliwość usamodzielnienia się i założenia własnego teamu. Jest to większe ryzyko, bo my za wszystko płacimy, ale za zwycięstwa zgarniamy znacznie więcej kredytów.
W czasie zakładania własnej drużyny mamy możliwość wyboru nazwy, kolorów, malowania samochodu. Do tego wybieramy sponsorów, zatrudniamy pracowników i rozbudowujemy zaplecze. Im wyższy mamy level, tym lepszych pracowników możemy zwerbować i wybudować nowe budynki . Kasy idzie na to sporo, ale na szczęście gra hojnie nagradza za wygrane turnieje.
W czasie przerw między rajdami warto często zaglądać do sklepu z samochodami, ponieważ oferta ciągle się zmienia. Strefa ta jest podzielona na ogłoszenia z używanymi pojazdami oraz nowymi droższymi z salonu. Aut w grze jest łącznie ponad 50 i wśród nich znajdziemy znane marki, takie jak: Audi, Opel, Ford, Renault, Peugeot, Seat, Mini-Cooper, MG, Fiat, Lancia, Subaru czy Mitsubishi. Pojazdy są dostępne w kilku klasach RX,R2, R5, NR4, buggy, terenówki. Po markach widać niestety braki licencyjne, ponieważ nie ma m.in. pojazdów Hondy, Toyoty i Skody. Poza tym warto wspomnieć od razu, że DiRT 4 nie ma licencji WRC i prawdziwych teamów.
Wrażenia z jazdy
Rajdy oraz wyścigi rozgrywają się w pięciu zróżnicowanych krajach: Australii, Hiszpanii, USA, Szwecji oraz Walii. Sprawia to, że śmigamy po najróżniejszej nawierzchni od asfaltu, na którym auto trzyma się dość dobrze, do lodu który potrafi nas wyrzucić z trasy, gdy nie zachowamy należytej ostrożności.
Auto zachowuje się różnie w zależności od nawierzchni, pory dnia i pogody. Na trasie pojawiają się np. deszcz, błoto, śnieg, słońce przebijające się pomiędzy konarami drzew, gdy pędzimy przez las. Jest więc niezła frajda. Niesamowite wrażenie wywarły na mnie odcinki, w których pędzimy przez mgłę. Praktycznie niczego nie widać i musimy uważnie słuchać naszego pilota. Podobnie bywa w nocy, gdzie widoczność jest znacznie ograniczona.
W czasie rajdów jest wiele losowych wypadków i czasami bywa, że mijamy na trasie uszkodzony wóz rywala. Stłuczki, uszkodzenia i wypadki nie oszczędzają również naszego samochodu. Przebita opona, przegrzana chłodnica, hardcorowe całkowite oderwanie koła, dachowania lub czołowe uderzenie w drzewo, które kończy nasz udział w imprezie.
Niektóre uszkodzenia takie jak przebicie opony możemy naprawić w czasie rajdu za co dostaniemy karę czasową. Czasami warto to zrobić, bo jadąc kilka odcinków z uszkodzonym elementem ryzykujemy większymi awariami, które mogą utrudnić nam zabawę na następnym etapie zawodów.
Oprawa audio-wideo
Trasy jak na proceduralnie generowane są dopracowane, ale znacznie odbiegają od wyglądu samochodu. Otoczenie jest takie sobie, ale nie zwraca się zbytnio na nie uwagi, gdy pędzimy przed siebie. Pojazdy za to zostały świetnie przygotowane, widać na nich efekty naszej jazdy i to nie tylko wgniecenia, uszkodzenia, ale również lepiący brud, śnieg, kurz, błoto. Nieźle prezentują się efekty świetlne i jazda w nocy.
Całkiem dobrze sprawuje się również oprawa audio. Polskie tłumaczenie i pilot wykonują kawał dobrej roboty. Głos Jacka Kopczyńskiego, który wcześniej podkładał głos m.in. Jaskrowi w Wiedźminie 3, pasuje do roli nawigatora. Szkoda jedynie, że świetny soundtrack jest odtwarzany wyłącznie pomiędzy etapami rajdów, a w menu i kampanii mamy ciągle ten sam motyw muzyczny.
Podsumowanie
Dirt 4 to świetne wyścigi, które spodobają się zarówno casulowym graczom, jak i fanom symulacji. Sporo rajdów, losowo generowane trasy, fajny tryb kariery, a do tego różne wyzwania społecznościowe i tryb multiplayer zapewnią wiele godzin gry. Niestety DiRT 4 ma również słabe strony. Trochę boli brak licencji i po pewnym czasie monotonny rallycross i landrush. Kwintesencją są jednak rajdy, a one w DiRT 4 są miodne, dlatego jak najbardziej polecam.