Deep Sky Derelicts – recenzja

Deep Sky Derelicts Art
Deep Sky Derelicts Art

Deep Sky Derelicts skusił mnie swoją stylistyką, połączeniem strategii turowej i rogue-like oraz walką z udziałem kart. Trochę jak Darkest Dungeon, trochę jak Guild of Dungeoneering, czyli gra, w którą po prostu muszę zagrać. Produkcja fińskiego Snowhound Games tkwiła we wczesnym dostępie na Steamie, ale kilkanaście dni temu ukazała się w pełna wersja. Podszedłem do tego tytułu z wielką ciekawością, pozytywnym nastawieniem, oczekując zabawy tak dobrej, jak w dwóch przytoczonych wcześniej grach. Zebrałem więc trójkę śmiałków gotowych na podróż w nieznane i wsiadłem do Deep Sky Express, by odnaleźć legendarny wrak.

Deep Sky Derelicts (3)

Zapraszamy do Deep Sky Express

Sektor Deep Sky skrywa w sobie wiele opustoszałych wraków, do których nasza dzielna załoga będzie wyruszać ze statku matki. Załoga składa się z trójki najemników, których tworzymy na początku rozgrywki. Mamy do wyboru sześć klas postaci, oczywiście różniących się między sobą. Klasy bohaterów są raczej standardowe, patrząc na tego typu produkcje. Znajdzie się więc miejsce w ekipie i dla mięśniaka, który dużo ataków przyjmie, jak i sam ich sporo zada, ale na pokład można zabrać także medyka, czy strzelca. Każdy bohater posiada na starcie punkty, które są rozdzielone na pięć atrybutów – broń, technologia, medycyna, przeszukiwanie i umysł. Wraz ze zdobywaniem punktów doświadczenia będziemy mogli wydać punkty na specjalne zdolności, a te z kolei przełożą się na wzrost naszych atrybutów.

Celem naszej drużyny jest odnalezienie legendarnego wraku, ale nie wiadomo, gdzie dokładnie się znajduje. Będziemy zmuszeni badać różne wraki rozsiane coraz dalej od naszego statku matki, by odnaleźć dane, które pomogą w zidentyfikowaniu głównego okrętu. W bazie możemy sprzedać znalezione fanty, kupić broń, ogniwa energetyczne, czy też wyleczyć się po walce. Z naszymi bohaterami nie jesteśmy związani na zawsze, możemy ich zwolnić i zatrudnić nowego najemnika – szkoda tylko, że nie ma czegoś w rodzaju „rezerwy”. Rozumiem, że mogę wysłać do boju tylko trójkę, ale czemu nie mogę mieć kogoś w odwodzie w bazie, nawet tylko po to, żeby przetestować jakiegoś najemnika lub nabić mu trochę doświadczenia?

Deep Sky Derelicts (2)

Od wraku do wraku po chwałę i złom

Badanie wraków to eksploracja setek pomieszczeń, w których możemy spotkać wrogów, innych poszukiwaczy albo fanty i złom. Warto zbadać każdy zakątek statku, nie tylko po to by znaleźć dane i zebrać rzeczy, ale i dlatego, że autorzy przygotowali kilka ciekawych misji pobocznych, które budują świetny klimat. Inna sprawa, że autorzy tak przygotowali lokacje, że większość zadań zaliczamy po prostu w trakcie wykonywania misji głównych. Aby poruszać się po mapie potrzebujemy ogniw energetycznych – te kupujemy na pokładzie statku matki, zbieramy po wrakach lub odzyskujemy przez transmutację, która polega na przekształcaniu ekwipunku w energię, ale to zwykle ostateczność. Ogniwa zwykle będziemy tracić na skanowanie obszaru, gdyż lepiej wiedzieć co znajduje się przed nami, a chodzenie na ślepo może tylko wpędzać nas w kolejne walki. Czasem lepiej jest je ominąć, bo choć Deep Sky Derelicts to nie Darkest Dungeon, więc poziom trudności jest niższy, tak nie oznacza to tego, że gra nie daje nam popalić podczas potyczek.

Walkę rozwiązano przy pomocy kart i tur. Kolejność wykonywania czynności zależy od punktów inicjatywy – czym ich więcej, tym prędzej wykonamy nasz ruch. Każda z postaci, poprzez dobrany wcześniej ekwipunek, ma swój pakiet kart, z czego kilka z nich jest do naszej dyspozycji podczas tury. Przeciwnicy czasem wykonują dziwne ruchy, zdarzało się, że nie dobijali mojego osłabionego najemnika i atakowali innego z pełnym zdrowiem. Jednak walka mi się podobała, a starcia bywały często trudne i nawet jeśli wypełniłem wcześniej cel misji, to i tak przechodziłem wrak wzdłuż i wszerz żeby zdobyć jak najwięcej punktów doświadczenia przed eksploracją kolejnego wraku. Dobór kart to oczywiście loteria, ale wcale nie oznacza to, że każda walka zależy od szczęścia – generalnie dobrze przyjęta strategia i odpowiednio dobrany ekwipunek (czyli również i kart), pozwala na zbudowanie niepokonanego trio.

Deep Sky Derelicts (4)

Dobra robota

Deep Sky Derelicts wyróżnia się nie tylko świetnie przygotowanym miksem karcianki, turówki i rogue-like. To co z pewnością zauważyliście na screenach to nieprzeciętna oprawa graficzna, która mi osobiście przypadła do gustu. Gra utrzymana jest w komiksowej stylistyce i klimacie retrofuturyzmu, na screenie poniżej można zobaczyć także świetnie dobraną czcionkę. Interfejs, tła, postacie – wszystko zazębia się i trzyma spójny, wciągający klimat. Oprawa audio jest niezła, niektórym może przeszkadzać brak voice-actingu, ale mi osobiście go nie brakowało. Bardziej męczyły crashe, których kilka gra zaliczyła, ale po ostatnich łatkach ich już nie oświadczyłem. Zdarzały się sporadyczne błędy, jak zawieszanie się animacji podczas walki, ale też nic wielkiego, co mogłoby drastycznie obniżyć notę gry.

Deep Sky Derelicts (1)

Deep Sky Derelicts podsumowanie

Deep Sky Derelicts oceniam bardzo pozytywnie. Gra mnie wciągnęła na dłużej, walka z kartami w roli głównej daje radę, a przemierzanie kolejnych wraków nie znudziło mi się wcale. Autorzy wykorzystali czas na dopieszczenie najważniejszych elementów gry we wczesnym dostępie i wykonali w rezultacie bardzo dobrą robotę.  Miło też mi napisać, że polski wydawca postarał się o porządną i tanią edycję pudełkową, do której kupna zachęcam, jeśli zechcecie sprawdzić Deep Sky Derelicts.

Plusy
  • świetny klimat
  • dobrze zrealizowana walka
  • misje poboczne
  • potrafi wciągnąć na dłużej
  • bardziej przystępna dla nowicjuszy, ale również potrafi stanowić wyzwanie
  • dla fanów pudełek - dobra edycja i niska cena
Minusy
  • parę drobnych błędów
  • brak możliwości posiadania więcej niż 3 najemników
8.5
Ocenił Kasjan Nowak
Recenzja PC

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z PC

Recenzje gier OpenCritic