Obecnie na rynku gier wideo można coraz częściej spotkać gry epizodyczne. Największy udział w ich występowaniu i rozwoju bierze na barki Telltale Games, które stworzyło już kilka zacnych serii, ale nie tylko oni są za to odpowiedzialni. Między innymi takim studiem jest A Crowd of Monsters, które w lipcu bieżącego roku zaprezentowało światu swoje pierwsze pecetowe dzieło, Blues and Bullets.
W niewielkiej mieścinie, Santa Esperanza, dzieją się niepokojące rzeczy. Regularnie dochodzi do porwań dzieci i nikt nie potrafi rozwiązać tej sprawy, a to zjawisko jest coraz częstsze. Niezależnie od statusu, może to spotkać każdą rodzinę. Naszą główną postacią jest Eliot Ness, były szef oddziału Nietykalnych. Nie pełni już od dłuższego czasu służby na policji, oddał się zasłużonej emeryturze, a od tamtej pory prowadzi małą restaurację, jednak nic nie trwa wiecznie. Jego spokój narusza jego dawny wróg sprzed lat, Al Capone, wraz z propozycją nie do odrzucenia. Dalsze losy byłego policjanta stają się coraz bardziej intrygujące, a nic nie zapowiada się na to, że sytuacja się uspokoi w dalszych odcinkach. Zakończenie pierwszej części tego growego serialu zostawiło mnie w stanie czujności, gdyż nie mogę się doczekać tego co przedstawi Blues and Bullets w kolejnych epizodach.
W Blues and Bullets na każdym kroku musimy podejmować ważne decyzję, a sposób w jaki rozmawiamy z różnymi postaciami, w celu rozwiązania problemu, skutkuje w dalszej części rozgrywki. Jednak jesteśmy ograniczeniu do maksymalnie 3 różnych opcji, które czasami niedużo mówią, ponieważ jest to przedstawione na ogół jednym słowem, ale to i tak wystarczająco by nie skończyć w fazie maksymalnego zdenerwowania z powodu reakcji odmiennej od oczekiwanej. Nie raz też przyjdzie nam walczyć. Jeśli chodzi o konfrontację bezpośrednią, od razu aktywuje się QTE wykonywane WSADem. Wciśniecie niewłaściwego klawisza kończy tę sekwencję śmiercią, ale gra wczytuje się od razu na początku walki, więc nawet gdy omsknie się palec, nie stracimy dużo z postępu. Strzelaniny są zdecydowanie prostsze, wystarczy się schować za jakąś ścianką i strzelać w odpowiednim momencie. Celny strzał też nie jest problemem, gdyż celownik nie jest taki mały, a Eliot Ness nie ginie tak prędko.
Podczas rozwiązywania mrocznych tajemnic Blues and Bullets trafiamy również na miejsca przestępstw, by wyciągnąć jakieś wnioski, należy przeprowadzić szczegółowe dochodzenie. Oczywiście rozpoczynamy od znalezienia wszelkich dowodów, obejmuje to też szczegółowe oglądanie określonych przedmiotów czy przesłuchanie świadków. Gdy już posiadamy dość informacji, należy wejść w mapę myśli, na której mamy powiązania i wstawić w puste miejsca odpowiednie poszlaki. Często miejsca, które musimy przeszukać wyglądają drastycznie, krew potrafi znajdować się w najmniej oczekiwanych miejscach, a jej ilość przykułaby uwagę nawet ślepego.
Uwagę przykuwa oprawa graficzna w stylistyce noir, czarno-biały świat z odcieniami szarości jest wzbogacony jedynie o czerwone akcenty. Klimat, otaczający z każdej strony, przypomniał mi stare dobre L.A. Noire, szkoda, że ten pierwszy odcinek zakończył sie tak szybko. Tych upływających trzech godzin niemalże nie poczułem. Jedynie tylko przeszkadza to, że podczas przerywników płynność mocno spadała, przez co ścinki były nieuniknione, a przyjemność z obejrzenia, już nie tak wielka. Jednak to był jeden z nielicznych elementów, do których można było się przyczepić.
Poziom trzymała również ścieżka dźwiękowa, a szczególnie utwór przewodni, który towarzyszy nam na początku i końcu każdego odcinka. Przysłuchiwanie się było czystą rozkoszą i może w dalszym ciągu nie jest to poszukiwany przeze mnie graal muzycznej, to uważam, że A Crowd of Monsters są jego naprawdę blisko. Bez wątpienia równie dobrze mogę ocenić dubbing, każda z postaci miała dopasowany głos, a do tego nie było żadnych opóźnień z pojawiającymi się napisami.
Blues and Bullets to produkcja, przy której nie można przejść obojętnie. Oferuje rozbudowaną fabułę, pełną intryg okrytych krwistymi wstęgami. Nie brak tu akcji, a oprawa graficzna, choć wykonana w Unity, pozwalała na wsiąknięcie w głęboki klimat. Wszystko dopełnia świetna ścieżka dźwiękowa i tak samo dobry dubbing. Pozostaje tylko czekać na drugi odcinek, który ma się pojawić w ciągu najbliższych dwóch/trzech miesięcy.