Beat Cop – recenzja

Beat Cop recenzja

Morderstwo, czarny humor i codzienna praca posterunkowego, to elementy wokół których kręci się pierwsza gra polskiego Pixel Crow. Jak dla mnie było to wystarczające, by zainteresować się Beat Cop, choć miałem obawy co do trzeciej części układanki. Na szczęście po przejściu tej produkcji mogę stwierdzić, że nie ma miejsca na nudę w życiu policjanta… a przynajmniej nie w życiu Jacka Kelly’ego.

Beat Cop

W Beat Cop zostajemy przeniesieni do Nowego Jorku lat osiemdziesiątych, gdzie nasz bohater zostaje wrobiony w sprawę morderstwa oraz kradzieży diamentów. Jednak nie wszystko jest jeszcze stracone, Kelly ma szansę dowieść swojej niewinności w ciągu trzech tygodni, podczas których musi też wykonywać pracę zwykłego policjanta. Niestety nie są to jedyne problemy z jakimi będziemy musieli się zmierzyć. Co jakiś czas żona domaga się alimentów, nowy szef nie jest zbyt przyjaźnie nastawiony do Jacka, a na naszym rewirze działa mafia oraz gang.

Beat Cop

Na szczęście ścieżek do wydostania się z tego bagna jest naprawdę wiele, choć początkowo nie jest łatwo wejść na którąkolwiek. Na wszystko trzeba zapracować, a okazji na to będzie wiele, ponieważ makaroniarze jak i czarni (wybaczcie niepoprawność polityczną) są bardzo aktywni. Czasami można za drobną opłatą przymknąć oko na niektóre występki, a niekiedy są też okazje by bezpośrednio wesprzeć działania jednego z nielegalnych ugrupowań. Należy pamiętać o tym, że przeważnie robiąc coś dla jednych, tracimy u drugiej strony. Oczywiście można być też gliną o czystym sumieniu i robić wszystko zgodnie z literą prawa i rozkazami szefa, ale nawet jeśli chcemy się iść tą drogą, to nie opłaca się tkwić w tym w stu procentach. Gdy wskaźniki szacunku jakim darzy nas gang będą stosunkowo niskie, to codziennie czeka na nas półgodzinny masaż pięściami twarzy Jacka Kelly’iego , a w najgorszym wypadku śmierć przez zastrzelenie. Oczywiście można pójść do księdza i przekazać mu drobny datek na odkupienie „win”, ale pieniędzy w Beat Cop nigdy nie ma zbyt wiele, więc czasami nie zaszkodzi przymknąć oko.

Beat Cop

Codziennie przed wyjściem na ulicę czeka nas spotkanie, podczas którego zostaje podsumowana nasza wcześniejsza praca oraz cele na dany dzień. Przeważnie jest to rozdanie kilku, a nawet kilkunastu mandatów w różnych kategoriach, a przy tym czeka nas też łapanie złodziei, graficiarzy, dilerów, a także inne drobne dość powtarzalne czynności. Na szczęście podczas codziennych patroli nie ma miejsca na nudę, ponieważ niemalże każdy dzień w Beat Cop kręci się wokół jakiegoś wydarzenia. Czasami dotyczy ono całej naszej dzielnicy jak np. przyjazd ważnej osobistości, a innym razem dotyczy ono jedynie naszej postaci. Zawsze jednak generuje to akcje znacznie ożywiające grę. Jednym razem przyjdzie nam zwalczać działania sekty, innym okazje się, że czekają na nas informacje mogące wspomóc naszą walkę o udowodnienie niewinności Jacka, co często wiąże się z drobnymi zagadkami logicznymi. I tak jak na początku może się zdawać, że zarządzanie czasem nie przyniesie żadnych kłopotów, tak w dalszej części gry dzieje się wystarczająco dużo, by być zmuszonym ominąć niektóre cele na liście.

Beat Cop

Ważnym elementem, który nie każdemu może się spodobać, ale który w moim przypadku co jakiś czas generował śmiech, był humor. Co prawda był dość nierówny, ale zdecydowanie można go zaliczyć na plus, choć liczba żartów z „twojej matki” mogłaby być ograniczona. Poza tym liczne nawiązania do różności i misje poboczne związane z ludnością na naszym rewirze, były ciekawe i zabawne. Pragnę też zaznaczyć, że warto rozmawiać z policjantami z naszego działu. Po pierwsze można się czasami dowiedzieć ważnych rzeczy, a po drugie warto rozpocząć dzień z uśmiechem na ustach.

Beat Cop

Oprawa graficzna to pikselowa twórczość, którą można uznać za całkiem udaną i cieszącą oko. Animacje postaci i nie tylko zostały wykonane przyzwoicie, także w tym aspekcie nie ma do czego się przyczepić. Gorzej jest z liczbą błędów jakie w ogóle w Beat Cop się przytrafiają. Jest ich chmara, ale są na tyle małe, że nie przeszkadzają na ogół w rozgrywce i można je potraktować jako drobne niedociągnięcia. Niestety miałem jeden poważniejszy błąd, a mianowicie związany z tym półgodzinnym dostawaniem po twarzy. By dostać lanie musiałem natrafić na ekipę czekającą na Jacka. Potem coś musiało się zepsuć i w jak dla mnie losowych momentach, pojawiał się ten napis co poniżej i niekiedy przez to spotykałem litery układające się w „Game Over”. Ścieżka dźwiękowa jest przyjazna dla ucha, choć jak to w pikselowych produkcjach, była powtarzalna.

Beat Cop

Za Beat Cop zdecydowanie warto się wziąć, szczególnie, że można je dorwać już za 45 złotych w pudełku z plakatem oraz innymi dodatkami. Co prawda miałem początkowo obawy, co do tego czy przypadkiem szare życie policjanta nie będzie zbytnio przeważało i rodziło nudę, ale szybko zostało to rozwiane. Tak naprawdę jedynym elementem, do którego mógłby się mocniej przyczepić była liczba bugów, a szczególnie ten jeden, który trochę mi psuł rozgrywkę. Mam nadzieję, że te dziury szybko zostaną połatane, a na kolejną produkcję Pixel Crow już czekam.

Recenzja Beat Cop – galeria

Plusy
  • Oprawa graficzna
  • Nieliniowa fabuła
  • Kilka zakończeń
  • Przyjemna ścieżka dźwiękowa
  • Misje poboczne
  • Nawiązania i humor...
Minusy
  • ...dość nierówny
  • Błędy
8
Ocenił Dawid Zaleski
Recenzja PC

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z PC

Recenzje gier OpenCritic