BATTLETECH – recenzja

Battletech
Battletech

Paradox to jedna z nielicznych firm, o której projekty nigdy się nie martwię. W ich przypadku nie zastanawiam się czy to będzie dobre, ale jak dobre to będzie. Co prawda przy procesie tworzenia BATTLETECH, szwedzka firma pełniła tylko rolę wydawcy, ale mechy od początku były w dobrych rękach. Właściwą produkcją zajmowała się ekipa Harebrained Schemes, znana dzięki serii Shadowrun Returns. Owocem tej współpracy jest wciągająca strategia turowa, w której łatwo przepaść na wiele godzin. Nie wszystko w BATTLETECH  zasługuje jednak na oklaski. Z początku byłem nawet nieco rozczarowany, tym co zastałem, jednak po każdej kolejnej godzinie spędzonej z blaszkami złe wrażenia się zacierały.

Battletech Screen5

Pierwsze oczko w dół

Nie bójmy się tego powiedzieć wprost. Fabuła zaserwowana nam przez Harebrained Schemes jest słaba. I mam tu na myśli nie tylko historię, ale i sposób jej opowiadania. Całość ogranicza się do walki dobra ze złem, zdrad i dworskich zażyłości.  Dialogi są nudne, postacie nieciekawe, a całość zbyt przewidywalna. Interesujące mogą wydawać się tylko okazjonalne, utrzymane w ciekawej stylistyce, rysunkowe przerywniki filmowe. Naprawdę nie zgrzeszycie przeklikując kolejne powtarzalne teksty, by jak najszybciej znaleźć się na polu walki. Wcielamy się w dowódcę grupy najemników, zupełnie tego nie czując. Pozostałem kompletnie obojętny wobec członków załogi, a nawet własnej postaci. Mając do dyspozycji tak ciekawe, lubiane i szanowane uniwersum twórcy kompletnie pojechali po bandzie, oddając w ręce graczy tak miałką i bezbarwną historię.

Battletech Screen1

Kolejne punkty w dół

BATTLETECH to strategia o ponadprzeciętnym stopniu skomplikowania. Znaczy to mniej więcej tyle, że konkretny samouczek jest tutaj konieczny. Harebrained Schemes wyszło jednak z całkowicie innego założenia. Trwający kilkanaście minut praktyczny „trening” bardzo powierzchownie uczy nas podstaw. A później radź sobie chłopie sam. Informacje, które otrzymujemy od kompanów to tutorial w formie ściany tekstu, co kompletnie się nie sprawdza. Większość rzeczy odkryjemy własnoręcznie, metodą prób i błędów. Nie ukrywam, że z początku byłem tym mocno rozczarowany i sfrustrowany. Wygrywałem kolejne misje często bez świadomości, co się właśnie wydarzyło i dlaczego. Zdecydowanie przyjemniej gra się, gdy od samego początku możemy zaplanować taktykę i panować nad nią w trakcie dalszej rozgrywki. Trochę godzin upłynęło, by pewne kwestie się rozjaśniły, ale ciągle nie mogę pozbyć się wrażenia, że nie do końca robię wszystko tak jak należy.

Battletech Screen4

Kapitanie, na mostek

Statek będący naszą bazą wypadową to miejsce, gdzie zarządzamy załogą oraz sprzętem. W przerwach pomiędzy głównymi misjami kampanii możemy wypełniać drobniejsze kontrakty. Jak to z najemnikami bywa, główną motywacją jest kasa oraz sprzęt, który możemy zgarnąć z pokonanych wrogów. Mogą to być nie tylko bronie, ale i części poszczególnych mechów, które złożone do kupy, pozwalają wcielić się do naszej załogi. Warto zaznaczyć, że ekonomia gry jest dość wymagająca. Naprawy, nowy sprzęt, miesięczny żołd czy ulepszenia statku, wszystko kosztuje sporo, a raczej nie będziemy cierpieć na nadmiar gotówki. Problemem są również źle zbalansowane oznaczenia trudności. Każda z misji opisana jest liczbą czaszek od 1 do 5, trudność rośnie proporcjonalnie do ich ilości. Niestety nie do końca odzwierciedla to, z czym przyjdzie nam się zmierzyć w terenie. Niejednokrotnie teoretycznie łatwiejsza misja dała mi kość bardziej, niż robiły to te oznaczone większym stopniem trudności. Im bardziej zostajemy poobijani, tym większe koszty naprawy. Bezcenne jest jednak doświadczenie naszych pilotów, których punkty xp rosną z każdą wykonana misją. W przypadku nokautu mecha istnieje jednak duża szansa, że bezpowrotnie polegną w boju, a my będziemy musieli zatrudnić żółtodzioba.

Battletech Screen6

Mech mechowi nie równy

Poszczególne rodzaje mechów różnią się wielkością, ładownością, miejscami na określony rodzaj broni oraz zastosowaniem na polu bitwy. Cztery główne kategorie maszyn to: lekkie, średnie, ciężkie oraz szturmowe. Jak łatwo się domyślić, mały mech jest szybszy i sprawniejszy, co okupione jest grubością pancerza oraz udźwigiem. Ciężkie maszyny potrafią wziąć ze sobą więcej sprzętu kosztem mobilności. Każdy typ ma swoje wady i zalety, a nasza lanca (tak nazywa się oddziały) uwarunkowana jest osobistymi preferencjami. Ja niemal całkowicie zrezygnowałem z lekkich maszyn, gdyż nie szczególnie było mi po drodze z ich mechaniką. Pomimo starań ciągle zbyt szybko ginęły, a zdolność uników wolałem wymienić na większa ilość rynsztunku. Zbrojenie naszych stalowych pupili odbywa się na statku. Balansować musimy nie tylko pomiędzy wyposażeniem a pancerzem, ale także systemami chłodzenia czy innymi dodatkami, jak na przykład modułu skoku. Lanca wymaga ciągłych prac i w zasadzie po każdej misji będziemy musieli coś zmodyfikować. Gdy podczas starcia stracimy ramię, wraz z nim do wymiany pójdą wszystkie znajdujące się na nim elementy. Ten aspekt gry wykonany jest naprawdę dobrze. Wydaje mi się jednak, że twórcy mogli pokusić się o zwiększenie ilości dostępnego ekwipunku.

Battletech Screen3

Gdy opadnie kurz

To co przykuwa do BATTLETECH  to turowe potyczki, przy których nie raz przyjdzie nam rwać włosy z głowy. Jak wspominałem wcześniej, brak treściwego poradnika nie daje nam 100% wglądu do wszystkich mechanik, których jest naprawdę sporo. Nie moim zadaniem jest opisywanie tego, ale postaram się choć trochę przybliżyć wam kilka z zastosowanych rozwiązań. Klasycznie ruch jednostek odbywa się na przemian, z tym że w pierwszej kolejności ruszają się najlżejsze mechy. Bycie w ciągłym ruchu jest kluczowe, a strategia na „okopanie się” raczej tutaj nie zadziała. Przebyty dystans generuje punkty „evasion”, które odpowiadają za szansę na unik. Kolejnym ważnym aspektem jest przegrzewanie się. Każdy z dystansowych ataków zagrzewa naszą maszynę. Gdy temperatura osiągnie poziom krytyczny, moduły pojazdu się uszkadzają. Istotne jest mądre celowanie i szukanie słabych punktów. Dzięki  pewnym umiejętnościom możemy zdecydować, w którą konkretną część wroga zaatakować. Trafiając w nogę go przewrócimy, trafiając w ramię pozbawimy broni. Można pokusić się też o bardziej skomplikowane działania. Niszcząc element, w którym przechowywana jest amunicja, mamy szanse doprowadzić do jej wybuchu, co znacznie zwiększy obrażenia.

Battletech Screen2

 Więcej pokrętnych mechanik

Czym byłyby walki metalowych gigantów bez możliwości ataków wręcz? Z pewnością są one kluczowym aspektem rozgrywki i czasem solidna piącha zdziała więcej niż seria z laserów. Frustrują jednak sytuacje, w których depczemy powalonego mecha, a otrzymujemy komunikat „pudło”. Możliwość ataku z wyskoku zrobiła na mnie piorunujące wrażenie, szybko okazało się jednak, że jego użyteczność jest dyskusyjna. Podczas starć dobrze jest mieć szczęście po swojej stronie. Akcje mające miejsce na ekranie opisane są dość skromnie, dlatego często możemy odnieść wrażenie, że nie do końca wiemy, co się właśnie wydarzyło. Czasem wystarczy jeden strzał, by sprzątnąć wroga. W innym przypadku przez kilka tur będziemy soczyście ostrzeliwać pełną siłą, a rywal niewiele będzie sobie z tego robił. Złożoność i taktyczność walk to z pewnością główne atuty BATTLETECH . Mi do perfekcji zabrakło nieco więcej zależności  względem ukształtowania terenu czy zasłony. Twórcy nie zapanowali również nad najbardziej podstawowym aspektem. Nagminnie zdarza się, że strzały w drodze do celu, magicznie przebijają się przez przeszkody bądź inne mechy bez najmniejszych konsekwencji.

Battletech Screen7

Od strony technicznej

BATTLETECH z pewnością mógłby wyglądać lepiej i bardziej efektownie, co ziściłoby wyobrażenia wielu graczy. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że nie jest to produkcja ze szczebla AAA, nie powinniśmy mieć powodów do narzekania. Najważniejszy element czyli mechy, prezentują się naprawdę dobrze. Zamontowane wyposażenie ma bezpośredni wpływ na wygląd, a podczas akcji czuć ich ciężar i siłę. Widok obitego giganta z odstrzelonymi ramionami kraje serce, no chyba, że jest to maszyna wroga, wtedy daje satysfakcję. Twórcy mogli zaimplementować trochę więcej różnorodności w animacjach.  Mechy upadają zawsze w ten sam sposób, a boks w ich wykonaniu mógłby prezentować się bardziej widowiskowo. Uwagę posłać należy również w stronę dynamiki samej rozgrywki. W wielu aspektach gry należałoby podkręcić tempo. Czekanie na rewitalizację lub podróż między sektorami zajmuje sporo czasu, którego nie możemy przyśpieszyć. W podobny sposób rozgrywkę przedłużają niepotrzebne, powtarzalne przerywniki.

Battletech Screen8
BATTLETECH – podsumowanie

Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że Harebrained Schemes skupiło się na strategicznym aspekcie, zapominając nieco o otoczce, która wpłynęłaby na lepszy odbiór gry. Pierwsze wrażenie wywołane przez BATTLETECH  było dość chłodne, jednak im dalej w las, tym bardziej przekonujemy się do jego atrakcyjności. Dla fanów strategii turowych pokroju XCOM-a z pewnością jest to pozycja obowiązkowa. Miłośnicy uniwersum czy bitewnego prekursora powinni dodać do oceny jedno oczko, bo sentymenty robią tutaj swoje. BATTLETECH  to gra, której trzeba się nauczyć, a z każdą kolejną lekcją dajemy się jej bardziej pochłonąć.

Plusy
  • Świetna strategia turowa
  • Złożoność taktyczna
  • Możliwość szczegółowego zarządzania mechami
  • Wciąga - apetyt rośnie w miarę jedzenia
  • Złoty graal dla miłośników uniwersum
Minusy
  • Brak konkretnego samouczka
  • Fabuła i sposób jej opowiadania
  • Miejscami zmusza nas do nudnego czekania
8
Ocenił Jakub Smolak
Recenzja PC

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z PC

Recenzje gier OpenCritic