Battlefield 1 – recenzja

bettlefield 1

Futurystyczne egzoszkielety, lasery, moce nie z tej ziemi, podróże kosmiczne, to w ostatnich latach była codzienność miłośników militarnych FPS-ów. Pomimo że graczom od dawna przejadły się współczesne konflikty zbrojne, a jeszcze bardziej wybieganie w przyszłość, twórcy zdawali się być głusi na głośno wypowiadane oczekiwania graczy. W końcu EA postanowiło ich wysłuchać i nie idąc na łatwiznę, stworzyli Battlefield 1, grę osadzoną w realiach I wojny światowej – wojny totalnej i krwawej jak żadna inna. Czy im się udało? Owszem, stworzyli piękną grę o jednym z najwstrętniejszych okresów w dziejach ludzkości. Nie obyło się jednak bez komplikacji.

Z kampanią mu do twarzy

Elektronicy tworząc Battlefield 1 musieli sobie zdawać sprawę, że o żadnym odcinaniu kuponów nie może być mowy. Powrót do korzeni gatunku w sensie historycznym, miał paradoksalnie tchnąć w serię ducha świeżości. I tak się w istocie stało. Nie byłoby to jednak możliwe bez skoncentrowania wysiłków deweloperów na stworzeniu wciągającej i satysfakcjonującej kampanii dla jednego gracza. Dla większości wyjadaczy serii, tryb ten jest tylko dodatkiem, bez którego i tak kupiliby kolejną jej odsłonę ze względu na rozgrywkę wieloosobową. Jednak jest też spora grupa graczy, która ma gdzieś rozgrywkę sieciową i dla nich głównym źródłem zabawy jest single player. Battlefield 1 jest więc także tytułem dla nich.

Battlefield™ 1_20161026232216

Twórcy postanowili dość oryginalnie podejść do tematu i w sposób fragmentaryczny ukazać ogrom okrucieństwa oraz zróżnicowanie działań na różnych frontach I wojny światowej. Nie mamy więc tradycyjnej jednowątkowej linii fabularnej osadzonej w konkretnym kontekście historycznym. Poznajemy sześć różnych historii ludzi zupełnie ze sobą niepowiązanych, ale jednak zmagających się z tym samym piekłem. Nie wszyscy z nich to klasyczni bohaterowie wojenni – poznamy historię dzieciaka marzącego o wielkiej przygodzie czy oszuście, który ma więcej szczęścia niż rozumu. Jednak wszyscy, niezależnie od statusu społecznego, koloru skóry czy intencji, walczyli, by położyć kres wszystkim wojnom, by utorować drogę ku przyszłości zabijając przeszłość. Za dużo patosu? Byś może, ale to i tak miła odmiana od kolejnej próby ratowania świata. W Battlefield 1 liczy się jedna akcja, jedna bitwa, jedna misja, każdy z żołnierzy, którego losami przyjdzie nam kierować ma jeden nadrzędny cel – przeżyć piekło.

Battlefield™ 1_20161027013432

Sześć rozdziałów to jednak nie tylko różne opowieści, których akcja rozgrywa się na innych obszarach geograficznych, ale również zupełnie odmienna rozgrywka. Zasiądziemy za sterami czołgu, będziemy toczyć walki w powietrzu i naparzać w niemieckie bombowce oraz kryć się w okopach. DICE zafundowało graczom całe spektrum działań wojennych. Gdy bierzemy karabin w ręce i musimy coś dostarczyć, zdobyć lub po prostu dotrzeć w określone miejsce możemy to zrobić na dwa sposoby – na kozaka strzelając do wszystkiego co się rusza oraz po cichu. Ta druga metoda stanowi o wiele większe wyzwanie, ale nie wszystkim musi dawać satysfakcję, wszak nie o to chodzi w FPS-ach.

Battlefield™ 1_20161027004423

Kampania w Battlefield 1 nie jest jednak idealną konstrukcją. Jej fragmentaryczny charakter sprawia, że jako całość stanowi twór dość nierówny, zarówno pod względem fabuły, gameplayu jak i warstwy technicznej. Ale o tym ostatnim nieco później. Gdy ukończyłem rozdział Wysoko postawieni znajomi, w której wcielamy się w pilota o dość zwichrowanej moralności, byłem niepocieszony. Grało się świetnie, a kolejna historia miała wysoko postawioną poprzeczkę, do której niestety nie dosięgła. Poza tym rozgrywka dla jednego gracza jest dość krótka, gdyż 6-7 godzin powinno nam spokojnie wystarczyć na ukończenie wszystkich opowieści wojennych na poziomie normalnym. A co później? Możemy zwiększyć poziom trudności, ale nie okłamujmy się przechodzimy do deseru, czyli rozgrywki sieciowej.

Battlefield 4 schodzi ze sceny

EA DICE zawsze tworzy świetne strzelanki sieciowe, jednak w przypadku Battlefiled 1 miałem obawy czy rozgrywka wieloosobowa się przyjmie. Gracze przyzwyczajeni są do szybkiego tempa, szybkostrzelnych karabinów z celownikami optycznymi oraz biegania po ścianach i skakania po dachach. W B1 walka nie jest finezyjna ani też nowoczesna, ale za to niesamowicie grywalna, klimatyczna i wymagająca. Do zabawy mamy aż sześć trybów, w tym nie zabrakło także zupełnie nowej perełki. Dominacja i Podbój to klasyczne tryby polegające na zdobywaniu i utrzymywaniu flag. Szturm też działa na podobnych zasadach, z tą różnicą, że musimy zniszczyć wrogie telegrafy i utrzymać pozycje. Telegrafy za to mogą służyć do wzywania wsparcia artyleryjskiego. W trybie Gołębie wojenne musimy przejmować gołębie i za ich pomocą przekazywać artylerii współrzędne wroga. Zespołowy DM to z kolei tryb sieczka, w którym musimy wykosić jak najwięcej przeciwników. Jednak zdecydowaną wisienką na multiplayerowym torcie są Operacje – zupełnie nowy tryb, który pozwala brać udział w olbrzymich starciach na różnych frontach. Zadaniem graczy jest zdobywać lub bronić kolejnych sektorów na olbrzymich mapach, przejęcie każdego z nich jest ostateczne, zaś nieudana próba zmusza nasz do zmiany taktyki i podjęcia kolejnych starań. Po trzech nieudanych próbach kończymy zabawę. Na mapie dzieje się wiele, ale dzięki olbrzymim i zróżnicowanym lokacjom oraz czterem klasom postaci (Szturmowiec, Wsparcie, Zwiadowca, Medyk) w rozgrywce nie ma chaosu i każdy zna swoje miejsce, albo przynajmniej powinien je znać. Można oczywiście na serwerach trafić graczy, którzy niezależnie od wybranej specjalności, koncentrują się na bezmózgiej strzelaninie psując innym zabawę, ale takich sytuacji nie sposób uniknąć.

Battlefield™ 1_20161028005727
Battlefield™ 1_20161028005727

Jeśli chodzi o mapy to DICE wykonało kawał dobrej roboty. Każda lokacja ma swój klimat, jest różnorodna i zaprojektowana z myślą o najdrobniejszych szczegółach. Nie sposób też nie wspomnieć o świetnym systemie rozwoju naszego żołnierza oraz jego ekwipunku. Jest to kolejny argument by zarwać noc i grać do białego świtu, pomimo że o 6 rano ciemno za oknem jak w d… Im lepiej sprawdzimy się na polu walki, tym większe prawdopodobieństwo, że zgarniemy jakiegoś wartościowego fanta.

Jaka piękna jest ta wojna

Grafika w Battlefield 1 powaliła mnie na kolana. Gdy przechodziłem historię, w której wcielamy się w brytyjskiego pilota, zbierałem szczękę z podłogi. Walki powietrzne dosłownie wcisnęły mnie w kanapę. Dawno żadna gra nie zrobiła na mnie tak dużego wrażenia zarówno pod względem oprawy, jej szczegółowości oraz systemu zniszczeń. Ten ostatni świetnie się prezentuje zwłaszcza w rozdziale Błoto i krew, w którym poruszamy się czołgiem niszcząc wszystko na swoje drodze. Gdy pierdykniemy pociskiem w budynek, ten rozlatuje się cegiełka po cegiełce, gdy poślemy serię po drzewach te nie rozlatują się tylko łamią w pół. No i akcja z płonącymi Zeppelinami – majstersztyk. Płynność animacji też stoi na wysokim poziomie i raczej nie możemy narzekać na jej spadki zarówno w kampanii jak i w rozgrywce sieciowej. Oczywiście klatki czasami się posypią, ale nie spadają poniżej poziomu 40 na sekundę. W dobie konsol ósmej generacji osiągnięcie takiego rezultatu, przy takiej oprawie graficznej, to deweloperska klasa światowa.

Battlefield™ 1_20161027232814

Niestety Battlefield 1 nie jest wolny od błędów technicznych. Absurdalne zachowania naszych kompanów w trybie dla jednego gracza, jak kilkusekundowe bieganie w kółko lub po prostu zniknięcie na naszych oczach, sprowadzają nas niekiedy na ziemię. W multi też się przytrafiają babole jak zawieszone w powietrzu kamienie i inne elementy lub buchający w powietrze ogień bez swojego źródła. Co ciekawe, w przypadku kampanii, liczba bugów rośnie wraz z naszym postępem w grze. Całe szczęście nie są to błędy uniemożliwiające rozgrywkę i zapewne już niebawem zostaną wyeliminowane, jednak nie sposób przejść obok nich obojętnie.

Posumowanie

Battlefield 1 to gra prawie perfekcyjna, jednak jak wiemy „prawie” robi wielką różnicę. EA zafundowało graczom tytuł, który powinien uszczęśliwić wszystkich. Miłośnicy sieciowych strzelanek z pewnością nie mają prawa narzekać, gdyż w końcu otrzymali świetny tytuł nie będący kopią dzisiejszych FPS-ów. Z kolei gracze preferujący zabawę solo, w końcu mogą brać kultową serię na poważnie. Kampania choć krótka jest ciekawa oraz różnorodna i naprawdę warto chociażby dla niej zagrać w najnowszą produkcję DICE. Battlefield 1 to powiew świeżości na nudnym FPS-owym poletku i ukłon w stronę graczy. Polecam.

Battlefield 1 recenzja – galeria

Plusy
  • Oprawa graficzna
  • System zniszczeń
  • Uzależniający multiplayer
  • Niezła kampania...
Minusy
  • ...ale za krótka i nierówna
  • Bugi
8
Ocenił Kamil Kościelniak
Recenzja PlayStation 4

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z konsoli PlayStation 4

Recenzje gier OpenCritic