Za każdym razem, gdy kończę jakiegoś soulslike’a, obiecuję sobie, że przez kilka najbliższych miesięcy nie tknę tego gatunku. Nie będę ukrywał, że z dużą ambicją podchodzę do wymagających gier, a w razie większych problemów ślęczę przed monitorem do skutku. Boss musi paść i tyle, inaczej moja dusza nie zazna spokoju. Z taką postawą podczas ogrywania wiąże się dużo frustracji i nerwów, ale koniec końców po kolejnego soulslike’a sięgam szybciej, niż nakazuje zdrowy rozsądek. Tym razem padło na Eldest Souls, czyli produkcję studia Fallen Flag Studio.
Nie ma czasu na głupoty
Jak już wspominałem, Eldest Souls to reprezentant gatunku soulslike, a konkretnie boss rush. W praktyce oznacza to tyle, że podczas przygody nie napotkamy pomniejszych przeciwników i wyzwań, a wyłącznie mięsko w postaci bossów. Nie chcę zdradzać konkretnych liczb, ale muszę przyznać, że spodziewałem się nieco większej ilości starć. Czas potrzebny na ukończenie tytułu będzie się różnił w zależności od naszych umiejętności, ale Eldest Souls jest grą, z którą powinniśmy uporać się w kilka godzin. Dla chcących pomęczyć się przy tym tytule nieco dłużej, przewidziany został tryb new game+, który implementuje kilka dodatkowych utrudnień.
Oł noł, świat się kończy! Znowu…
W Eldest Souls wcielamy się w postać, uzbrojonego w ogromny obsydianowy miecz, samotnego wojownika, będącego ostatnią nadzieją ludzkości w konflikcie ze starodawnymi bóstwami. Przemierzając puste korytarze Cytadeli, zmierzymy się z przedziwnymi kreaturami, których moce i zdolności niejednokrotnie nas zaskoczą. Trzeba przyznać, że fabuła Eldest Souls została potraktowana bardzo powierzchownie i stanowi wyłącznie marne usprawiedliwienie dla naszych poczynań. Ot, klasyczna sztampa o ratowaniu świata przed złem ostatecznym. Twórcy starali się upchnąć do gry odrobinę dodatkowej fabularnej zawartości, poprzez dodanie znajdziek i paru postaci, które będą miały coś do opowiedzenia, ale to zdecydowanie za mało, by stworzyć interesującą historię.
Najważniejsze zostało dopilnowane
Siłą napędową oraz najważniejszym elementem Eldest Souls jest oczywiście walka. System wykonany został solidnie, z zachowaniem i doszlifowaniem najważniejszych aspektów gatunku. Głównym smaczkiem jest mechanika odzyskiwania życia podczas ataku. Po zadaniu silnego ciosu, którego naładowanie wymaga czasu, nasza postać przez krótką chwilę będzie zdolna do wysysania życia z przeciwnika. Trzeba przyznać, że to dość oryginalna mechanika, dzięki której soulslike’owa rozgrywka jest odrobinę inna. Przede wszystkim starcia z bossami wydają się być dłuższe i dostarczają jeszcze więcej adrenaliny. W momencie, w którym nasz pasek życia jest już praktycznie pusty, nie martwimy się tym, że kolejny cios położy nas na deski, a staramy się odbić od dna. Oczywiście, wraz z większym zaangażowaniem podczas walki przychodzi większa frustracja w razie porażki, na co gracze o słabych nerwach powinni być gotowi.
Tak ginąć to aż miło
Wspominałem już, że przeciwników nie ma zbyt wielu, ale ekipa z Fallen Flag Studio rekompensuje nam to jakością ich projektów. Każdy z rywali wyróżnia się nie tylko oryginalnym wyglądem, ale i zdolnościami. Dlatego zanim poznamy mocne i słabe strony naszych rywali, będziemy zmuszeni umrzeć z uśmiechem na twarzy te kilkanaście razy. Poziom trudności uważam jednak za sprawiedliwy i poprawnie zbalansowany, a do zwycięstwa będziemy potrzebować odrobiny cierpliwości w myśl zasady – trening czyni mistrza. Dodatkowej siły możemy upatrywać w drzewku umiejętności, które dzieli się na trzy główne i kilka pomniejszych gałęzi. Jak łatwo się domyślić, możemy dzięki niemu odblokować nowe, pomocne w dalszych starciach, zdolności. Szczególnie, że w znacznej części gry mamy możliwość wyboru bossa, z którym chcemy się zmierzyć. Jeśli któraś kreatura jest dla nas zbyt twarda, możemy pokonać inną bestię i ulepszeni stanąć do ponownej walki. Umiejętności możemy zmieniać dowolnie i bez konsekwencji, co przydaje się w momencie dobierania taktyki pod konkretnego przeciwnika.
Czy warto zagrać w Eldest Souls?
Kolejnym aspektem, który zachęca do sprawdzenia swoich sił w Eldest Souls, jest oprawa wizualna. Całość utrzymana jest w mrocznym i klimatycznym pixel-arcie najwyższej próby. Przygotowany przez twórców świat nie jest zbyt duży, ale dzięki tym ciekawym projektom miałem ochotę zajrzeć w każdy kąt. Podsumowując – Eldest Souls można nazwać kompaktowymi soulsami. Gra solidnie powiela sprawdzone schematy, ale dodaje do tego dawkę własnej tożsamości. Wydaje mi się, że twórcy z Fallen Flag Studio zrealizowali postawione przed sobą cele i dostarczyli graczom wymagający, angażujący, ale sprawiedliwie traktujący ich produkt.