Dlaczego firmy anulują wydarzenia i wspierają Black Lives Matter?

Sony
Sony

Rok 2020 to istny pochód dramatów – pożar w Australii, susza, światowa pandemia, polityczna zawierucha i z pewnością jeszcze pakiet osobistych problemów. To pełen zestaw, pod którym mogą się ugiąć kolana, a przecież mamy dopiero czerwiec. Gracze również nie mają lekko, bo choć czasu na rozrywkę mieliśmy więcej niż zazwyczaj, to jednak na największe nowości nie mogliśmy liczyć. Czerwiec miał nam trochę osłodzić ogórkową wiosnę, ale 2020 zaatakował ponownie.

Jednak to nie gracze są główną ofiarą całej sytuacji, lecz czarnoskóra część obywateli USA, która potrzebowała zapalnika, by detonować ładunek karmiony od lat rasistowskimi nastrojami społecznymi. Zapalnikiem tym okazało się tragiczne wydarzenie z 25 maja, kiedy to w Minneapolis podczas aresztowania, funkcjonariusz policji udusił George’a Floyda, przez kilka minut uciskając kolanem jego szyję. W podobny sposób zginął w 2014 roku Eric Garner, a w samym 2020 było już kilka głośnych „incydentów”, w których z rąk policji ginęli niewinni lub bezbronni Afroamerykanie. W styczniu, funkcjonariusz w Louisville zastrzelił 26-letnią pielęgniarkę Breonne Taylor, w której domu miały się znajdować narkotyki. W lutym z kolei został zastrzelony 25-letni Ahmad Arbury, ponieważ przebiegł przez ulicę w nieodpowiednim miejscu i czasie. Dla części obywateli stało się pewne, że policjanci bez większego namysłu pociągają za spust, gdy na linii ognia jest osoba czarnoskóra.

Black Lives Matter
Black Lives Matter

Powszechne niezadowolenie zostało jeszcze spotęgowane nieumiejętnym radzeniem sobie Stanów Zjednoczonych z pandemią koronawirusa oraz galopującym bezrobociem. Gdy zignorowane zostały pokojowe protesty pod lokalnym posterunkiem policji, gdzie pracował zabójca Floyda, demonstracje wybuchły w całym kraju, często przeradzając się w zamieszki, będące pretekstem do grabieży. W imię walki z rasizmem zaczęto niszczyć auta, dewastować pomniki i elewacje budynków oraz okradać sklepy. Nie obyło się też bez ofiar. Gaszenie pożaru ogniem sprawia, że nawet najgłupsza decyzje Donalda Trumpa, znajduje swoich zwolenników. Świat jednak staje po stronie demonstrantów, których zdecydowana większość w pokojowy sposób ubiega się o równe prawa dla wszystkich Amerykanów i przeciwstawia się brutalności policji. Za sprawą mediów społecznościowych protesty zyskały olbrzymi rozgłos, a na Twitterze dosłownie eksplodował hashtag BlackLivesMatter.

Jesteś z nami albo przeciwko nam

Co więcej, demonstracje zainicjowane zostały także w dużych miastach innych krajów. W Londynie, Paryżu, Berlinie, Barcelonie, ​​Warszawie, czy nawet w Moskwie, ludzie wychodzą na ulice nie tylko z powodu śmierci czarnego mężczyzny – protestują przeciwko rasizmowi i brutalności policji. Te problemy są dość uniwersalne, tak więc setki tysięcy protestujących na całym świecie i okrojona na szeroką skalę akcja w mediach społecznościowych, to jeden z największych międzynarodowych protestów w historii.

Niestety takie akcje to również woda na młyn dla wandali, złodziei i zatruwających racjonalny osąd sytuacji – social justice warrior. Ta wybuchowa mieszanka sprawiła, że obecna forma walki z rasizmem często przybiera, łagodnie rzecz ujmując, dość niekonwencjonalną formę, która dla wielu ludzi nie jest zasadna.

Protesty przeciw rasizmowi, to dla niektórych okazja by wyrazić siebie
Protesty przeciw rasizmowi, to dla niektórych okazja by wyrazić siebie

Poprawność polityczna nie zna jednak litości i często wypacza zdroworozsądkowe podejście do delikatnych problemów. Czarno-biała narracja nie pozwala na krytykę obecnych rozwiązań, która dla wielu równa się niemal z przynależnością do Ku Klux Klanu. Sprawa jest prosta, możesz być z nami, albo przeciwko nam i nie ma żadnego „ale”. Dlatego też wiele osób publicznymi wypowiedziami negującymi agresywną formę protestu, naraziło się na poważne konsekwencje, jak chociażby utrata pracy czy sponsorów. Sytuacja stała się poważna nie tylko dla influencerów, ludzi kultury, z branży rozrywkowej czy sportu, ale także światowych koncernów, które muszą prowadzić swój PR z większym niż dotychczas wyczuciem i wrażliwością, bo każde źle dobrane słowo lub nawet jego brak, może nieść za sobą poważne problemy.

Dlaczego Sony, CD Projekt Red i inne duże firmy wspierają Black Lives Matter?

Gdy cały świat jest poruszony problemem rasizmu i nadużywania siły przez amerykańską policję, przemysł gier komputerowych nie mia zamiaru stać z założonymi rękami. Sony jako pierwsze, ku niezadowoleniu wielu osób, odwołało prezentację PlayStation 5. Następnie CD Projekt Red przełożyło transmisję Night City Wire, na której miało ujawnić nowe informacje o Cyberpunk 2077, a Electronic Arts przekazał 1 mln dolarów na walkę z rasizmem i przełożył EA Play na 18 czerwca. To oczywiście nie wszystkie przypadki i wymieniać można by długo. Nawet Blizzard zdecydował się błysnąć, choć w jego przypadku cała akcja trąci hipokryzją. Amerykańska firma głośno wspiera biorących udział w proteście Black Lives Matter, chociaż jeszcze kilka miesięcy temu banowała swoich użytkowników za wspieranie protestu w Hongkongu. Widać konflikt interesów sprawiał, że życie Azjatów było mniej istotne.

Warto jednak podkreślić, że nie ma nic złego w tym, że giganci branży chcą wspierać pokrzywdzoną część amerykańskiego społeczeństwa. Ciężko bowiem zaakceptować inną postawę. Rasizm to straszna zaraza zatruwająca umysły, z którą trzeba walczyć, choć oczywiście lepiej byłoby jej przeciwdziałać. Mnie jednak nurtuje pytanie – czy odwołanie zapowiedzianej imprezy rzeczywiście coś zmieni, czy takie działanie ma jakikolwiek sens i jak to w ogóle pomaga protestującym i pokrzywdzonym?

Istnieją dwa główne powody, takiego a nie innego wyrażenia poparcia dla protestów Black Lives Matter. Niestety pierwszy z nich, to czysty pragmatyzm skierowany do wewnątrz, czyli dbamy głównie o PR.

Po co organizować wielką imprezę, kiedy uwaga twoich potencjalnych odbiorców jest skupiona na innym dużym wydarzeniu? Firmy dbając o własny interes, nie chcą stracić odbiorców i przy okazji zgarnąć oskarżeniem o ucztowanie w czasach kryzysu i protestów. W dobie mediów społecznościowych od takiego ciosu reputacja firmy mogłaby mocno ucierpieć, a lizanie ran trwałoby jeszcze wiele miesięcy po zakończeniu dramatu.

Każda z firm, które podjęły decyzję o przesunięciu swojej imprezy czy prezentacji, ma co najmniej kilka okazji w roku, by w podobny sposób okazać poparcie dla uciśnionych z różnych zakątków świata, gdzie rozgrywają się jeszcze większe dramaty ludzkie. Dlaczego więc tego nie robią? Bo nie dotyczą one istotnych rynków lub to one są agresorem. Protestować więc trzeba tak, by nie stracić, lecz zyskać.

Drugi powód jest mniej praktyczny, a bardziej etyczny i wszyscy chcielibyśmy w niego wierzyć. Firmy nie chcą odwracać uwagi prasy i społeczeństwa od obecnych wydarzeń i protestu Black Lives Matter. Po prezentacji PlayStation 5 zapewne znaczna część wiadomości na Twitterze dotyczyłaby nowej konsoli, a wówczas aktywistom byłoby trudniej wyświetlać swoje tagi i informacje w światowych trendach. Możemy nawet pójść o krok dalej i założyć, że giganci branży wolą, żeby gracze zamiast na złożenia zamówienia przedpremierowego na grę, czy konsolę, przekazali darowiznę na pomoc ofiarom rasizmu. Byłaby to bardzo moralna i słuszna intencja, której trudno nie przyklasnąć.

Jednak jak jest naprawdę? Zdaje się, że prawda jak zwykle leży pośrodku. Choć jak wiadomo protestować jest zawsze wygodnie, gdy można wyrazić korzystne stanowisko publiczne i nie ryzykować utraty zysków. Blizzard coś o tym wie.