Jestem wielkim miłośnikiem gier roguelike. Są to świetne produkcje do złapania oddechu pomiędzy tytułami AAA, można się przy nich zrelaksować i odpocząć. Do dzisiaj często wracam do takich fantastycznych tytułów jak Rogue Legacy czy The Binding of Isaac: Rebirth. Byłem więc wniebowzięty wiadomością o tym, że 20XX trafia na konsole. Zarówno producentem, jak i wydawcą gry jest studio Batterystaple Games. Jest to ich pierwsza produkcja, która ma za sobą dość długą historię. Twórcy wystartowali z kampanią crowdfundingową na Kickstarterze w maju 2014 roku, kiedy produkcja nosiła jeszcze tytuł Echoes of Eridu. Gra spędziła mnóstwo czasu w fazie wczesnego dostępu na platformie Steam i dopiero po prawie roku od premiery wersji 1.0 na PC, tytuł ukazał się również na konsolach PlayStation 4, Xbox One i Nintendo Switch.
Grę zaczynamy od samouczka, który pokrótce przedstawia nam sterowanie i system walki. Następnie przenosimy się do naszej bazy wypadowej, lub jak kto woli, hubu. Jest to miejsce, od którego zaczynać będziemy każdy kolejny run. Oprócz tego możemy zmienić tutaj swojego bohatera, przejrzeć i wziąć udział w dziennych lub tygodniowych wyzwaniach, kupić różne ulepszenia dla naszych postaci czy po prostu rozpocząć grę. W produkcji mamy dostęp do dwóch grywalnych postaci. Możemy grać blondwłosą kobietą w niebieskiej zbroi o imieniu Nina, która podobnie jak Mega Man, włada blasterem, dzięki czemu jest zdecydowanie skuteczniejsza w pojedynkach dystansowych. Drugim bohaterem jest Ace – chłopak w czerwonej zbroi walczący mieczem. Jego broń bardziej zdaje egzamin przy bliższych kontaktach z wrogiem. Wybór postaci wpływa na gameplay i jest kluczową opcją, dzięki której rozgrywka jest bardziej różnorodna. Warto nadmienić, że przed każdym kolejnym runem możemy zmienić naszego bohatera. Ważnym elementem rozgrywki są również przedmioty – te możemy zakupić w hubie za zdobyte w poprzedniej grze pieniądze lub znaleźć je w różnych poukrywanych skrzyniach, czy kupić w sklepach podczas runu.
Poziomy w grze generowane są losowo. Jest to świetne rozwiązanie, które bardzo urozmaica rozgrywkę. Sprawia to, że nie natkniemy się kilka razy na ten sam level. Nie działa to jednak tak idealnie, jak moglibyśmy oczekiwać – znalazłem się kilka razy w sytuacji, z której zwyczajnie nie dało się wyjść bez straty kilku punktów życia. Nie zdarza się to wyjątkowo często, jednak po pokonaniu kilku bossów i zawędrowania do dalszych poziomów, gdzie strata każdego pojedynczego punktu zdrowia jest na wagę złota, potrafi to bardzo zirytować. Poruszanie się w grze jest dosyć ubogie, bowiem mamy możliwość jedynie biegania w prawo i w lewo, podskakiwania, wspinania się po ścianach czy robienia krótkich szarż, dzięki którym możemy uniknąć pewnych ataków wroga lub skoczyć trochę wyżej czy dalej. Brakuje takich możliwości jak huśtanie się na linie czy korzystanie z jetpacka. Inne opcje, takie jak na przykład szybsze poruszanie się czy wyższe naturalne skoki możemy odblokować dopiero podczas gry, podnosząc lub kupując wyznaczone przedmioty. System walki również nie jest wyszukany – zależnie od postaci którą aktualnie gramy, możemy strzelać lub machać mieczem w stronę, w którą się patrzymy. Przytrzymując przycisk nasz atak kilka sekund się ładuje, dzięki czemu zadaje większe obrażenia. Specjalne umiejętności odblokowujemy dopiero po pokonaniu bossa i pozwalają nam one na na przykład blokowanie ataków przeciwnika czy rzucanie zabójczym bumerangiem. Sporym problemem jest brak możliwości atakowania do góry i w dół.
Poziom trudności stoi na naprawdę wysokim poziomie i pomimo możliwości jego wyboru, można sobie podnieść ciśnienie nawet grając na łatwym. Schemat poziomów jest dość standardowy – musimy przebyć pewien dystans pełny przeciwników, lawy czy pułapek, a wszystko to kończy się walką z bossem. Po pokonaniu monstrum przechodzimy do kolejnego poziomu. Schemat ten przerywają jedynie tak zwane „Glory Zone”, w których mamy zrobić jakąś rzecz w określonym czasie. Są to zadania takie jak pokonanie wszystkich przeciwników czy ukończenie strefy chwały bez otrzymywania obrażeń, a nagrodą jest skrzynia, w której możemy znaleźć różne części naszej zbroi. Świetnym elementem jest również nagradzanie gracza za ukończenie całego poziomu przed upływem określonego czasu. Jest to opcjonalna aktywność i jeśli uda nam się tego dokonać, to na koniec poziomu dostajemy różne ulepszenia. Grafika jest przyjemna dla oka i ewidentnie twórcy inspirowali się serią Mega-Man. Kolory są bardzo wyraziste, dzięki czemu ciężko jest nie zauważyć jakiejś platformy czy ataku przeciwnika. Soundtrack jest przeciętny – miło się go słucha i dodaje emocji podczas gry, jednak nie zapamiętałem ani jednej melodii po wielogodzinnej przygodzie z produkcją.
Recenzja 20XX – podsumowanie
20XX to niewątpliwie bardzo przyjemna gra roguelike, która zadowoli każdego fana gatunku. Pomimo pewnych trudności ze sterowaniem i braku niektórych możliwości, takich jak strzelanie w inne strony niż w prawo lub w lewo, czy bardziej rozbudowanego systemu poruszania się, rozgrywka jest naprawdę przyjemna. Poziom trudności stanowi wyzwanie, bossowie są ciekawi i różnorodni. Mnóstwo przedmiotów, losowo generowanie poziomy i możliwość zmiany naszego bohatera, to kolejne świetne element produkcji, które wprowadzają do rozgrywki więcej losowości. Myślę, że 20XX powinno znaleźć uznanie u każdego gracza, także czym prędzej powinniście zaopatrzyć się w swoją kopię, bo jest to najprzyjemniejszy rogalik 2018 roku do tej pory.