Już dawno nie było mi dane grać w tak dobrą grę przygodową, jaką jest Niko: Through the Dream. Przy jej wyborze kierowałam się między innymi opisem, który, wierzcie mi, nie kłamie. Jest to wyjątkowo minimalistyczna i skupiająca się na dźwiękach i muzyce rozgrywka. Elementy logiczne i zręcznościowe dodają jej niezwykłego uroku i pozwalają brnąć na przód, pomimo licznych pomyłek i potknięć gracza. Wyruszcie wraz ze mną w podróż w poszukiwaniu marzeń.
Według fabuły, wcielamy się w postać niejakiej Niko – dziewczyny, która w pewnym momencie mocno się pogubiła i usilnie stara się powrócić do swojego świata. Całość rozgrywki obserwujemy z perspektywy kamery pierwszoosobowej, co dodatkowo pozwala nam się wczuć w klimat gry. Podczas wojaży przemierzamy wiele wysp, z których każda związana jest w jakiś sposób ze wspomnieniami bohaterki, co pozwala na odkrywanie kawałek po kawałku całej jej historii, niepokoi, marzeń czy smutków. Istotnym elementem gry jest eksploracja przestrzeni, z jaką przychodzi nam się spotykać. Znalezienie wszystkich kart czy rysunków na ścianach budowli pozwala na skojarzenie każdego miejsca z odczuciami i wspomnieniami Niko. Niekiedy jest to ciężkie, ale bez nich możemy się jedynie domyślać, co symbolizuje każda z wysepek. Przechodzą one w coraz bardziej przerażające i groteskowe miejsca, z których czasami trudno się wydostać lub wychodzimy niechętnie, bo coś nas zainteresowało i wolelibyśmy pobyć dłużej, ale zwyczajnie nie ma już co robić, bo wszystko zostało rozwiązane. Żaden gracz nigdy nie może być pewny tego, co zobaczy przechodząc przez magiczne wrota – to, co czeka nas po drugiej stronie, stanowi wielką, owianą mgłą tajemnicę. Każdy wymiar jest specyficzny, minimalistyczny i nieodgadniony, a jego budowa często sprawia, że z jednej strony nie wiadomo w jaki sposób się za niego wziąć, a z drugiej zagadki są tak proste, że wystarczy jedynie nieco poszperać. Czasami rozwiązanie nie przychodzi nam do głowy, ponieważ spodziewaliśmy się wyzwania, trudniejszego questa, a tymczasem rozwiązanie leży tuż obok nas. Wystarczy dobrze poszukać. Przyznam jednak, że niektóre wyspy, chociaż wykonane z niezwykłą starannością, niezbyt pasują mi do głównej koncepcji gry. Początkowo dostajemy pięknie przygotowane modele, które jednak w pewnym momencie zmieniają się, dając nam coś, co razi po oczach i jest niedopasowane. Być może nie wszystkim będzie to przeszkadzać, ale według mnie kontrast jest zbyt duży, dlatego muszę o tym wspomnieć.
Każda zagadka, która jest przed nami stawiana w celu przeniesienia się do kolejnego etapu podróży skupia się wokół elementów zręcznościowych i logicznych. Niemożliwością jest, aby znudziły się, zirytowały lub powtórzyły. Spotkamy się z wieloma rodzajami gier logicznych oraz muzycznych, polegających np. na odtwarzaniu melodii na klawiszach fortepianu, ułożeniu kostki podobnej do kostki Rubika czy unikania przebicia kolcami, przecięcia piłą lub laserem, zostania zgniecionym. Powoduje to, iż każdy level jest inny od poprzedniego i nawet nie wydaje nam się, że coś się powtarza lub znaleźliśmy coś podobnego. Dodatkową atrakcją, za którą można zebrać większość osiągnięć na Steamie, jest szukanie pluszowych miśków, sprytnie ukrytych na planszach. Czasami zdarza się, że widać je już od pierwszego zerknięcia, ale zwykle są zakamuflowane w taki sposób, że należy się natrudzić, aby je odnaleźć.
Niesamowite wrażenie w Niko: Through the Dream robi minimalistyczna grafika, dopracowana w najmniejszych szczegółach. Każdy model wyspy, który spotykamy na swojej drodze, zapiera dech w piersiach i sprawia, że mamy ochotę nie tylko grać, ale poznać dokładnie każdy jej zakątek, nie tylko w celu eksploracji, ale samego spaceru po platformie. Jednak mimo wszystko wyspy są dość malutkie i zawieszone w przestrzeni, a Niko, niestety nie potrafi latać, więc upadek z takowej krawędzi kończy się zaczynaniem levelu od początku lub od miejsca, w którym rozwiązaliśmy jakąś część zagadki. Każdy wymiar podróży jest unikalny oraz posiada wiele elementów, z których każdy komponuje się z podróżą idealnie i pozwala nacieszyć oczy. Zwykle kolorystyka jest bardzo dopasowana i zrównoważona, chociaż oczywiście pojawiają się promienie słońca, czy mgławice, które potrafią oślepić. Doskonale skomponowany światłocień również sprawia, że nie chcemy odrywać oczu od mapki i przeglądamy się im po stokroć, aby nacieszyć się jak najbardziej. Zdecydowanie na plus są także wielorakie style animacji i rysunku zastosowane w grze, które wzajemnie się uzupełniają. Choć ,,przeskoczenie” z jednego stylu do drugiego może sprawiać nieestetyczne wrażenie, to przyglądnięcie się im przez dłuższy czas daje dobry efekt. Dodatkową mocną stroną gry jest zastosowanie do jej stworzenia silniki Unreal Engine 3, który jest obecny również przy takich hitach, jak Alice: Madness Returns, Batman: Arkham Knight czy Thief.
Bardzo dobre wrażenie robi również oprawa dźwiękowa. Zmienia się ona w zależności od wyspy i wspomnień Niko. Aby w pełni ją poznać i postarać się zrozumieć co czuje, należy skupić się na dźwiękach, które towarzyszą danemu levelowi. Zalecam, aby ustawić głośność komputera na dość wysokim poziomie lub założyć słuchawki – wtedy możemy w pełni wczuć się w rozgrywkę. Same utwory przechodzą z delikatnych i kojących do rodzaju, który w pewnym momencie skojarzył mi się z dubstepem, a następnie do melancholijnych i rozżalających. Wszystko to zmienia się w zależności od wyspy i wspomnień, które odkrywamy, co zostawia niesamowite wrażenie na graczu. Również każdy z dźwięków, które słyszymy w tle, jest doskonale odwzorowany i dopasowany do zaistniałej sytuacji, z którą mamy przyjemność się spotkać. Otwierane bramy, teleporty czy nawet nasze podskoki i kroki dodają niesamowitego klimatu. Sami twórcy rekomendują skupienia się na tym aspekcie gry, gdyż dzięki niemu otrzymamy jej cały obraz.
Gra stanowi doskonałą podróż przez wspomnienia i wnętrze Niko, która próbuje odnaleźć swój świat i prawdopodobnie samą siebie. Nie jest to na pewno sztampowa przygodówka, z jakimi wielokrotnie się spotykałam. Jej minimalizm jest bardzo urokliwy, a dopasowany podkład dźwiękowy wprowadza nas dokładnie w odczucia głównej bohaterki. Jednak niektóre części gry wydają mi się nieco przekombinowane – jakbyśmy zbaczali z wytyczonej ścieżki i znajdywali się w jakimś innym miejscu. Możliwe, że i to stanowi urok i dodaje niepowtarzalności grze – w końcu nikt nie powiedział, że życie Niko było usłane różami i nie spotykała się z wahaniami nastrojów i depresjami. Doszukała się tutaj nawiązania m.in. do japońskiej kultury, która przejawiała się w bramach torii oraz stylizowanych duszkach obecnych na naszej drodze. Im dalej brniemy w fabułę, tym inny wydźwięk mają tego typu elementy – raz dodają nadziei, innym razem pokazują, że ona ginie i może być ciężko osiągnąć cel, do którego tak uparcie dążymy.
Mogę polecić tę grę każdemu, kto jest fanem gier przygodowych lub chce rozpocząć z nimi zabawę, ale także miłośnikom elementów logicznych czy zręcznościowych. Gra nie nudzi się szybko, o ile w ogóle – ciągle dzieje się coś nowego, a wiele rodzajów zadań logicznych i zręcznościowych powodują, że z chęcią moglibyśmy ogrywać ją wiele razy. Z każdym zadaniem wciągamy się coraz bardziej i coraz mocniej pragniemy dowiedzieć się nieco więcej o tytułowej Niko. Jeśli więc chcesz pomarzyć, zachwycić się grafiką lub pomóc naszej bohaterce odzyskać swój świat zagraj w minimalistyczną Niko: Through the Dream.