Trzecia część przygód słynnego łowcy potworów Van Helsinga kończy historię opowiedzianą przez węgierskie studio Neocore Games. Z grą miałem okazję spotkać się po raz pierwszy, a czytając niektóre opisy na różnych stronach internetowych raczej można było się spodziewać dosyć dobrej produkcji. Czy The Incredible Adventure of Van Helsing 3 oczarowuje gracza i czym oczarowuje dowiecie się już teraz. Oto recenzja!
Gra od samego początku zaciekawia i zachęca do stawiania kolejnych kroków nawet najbardziej zielonemu graczowi. Pierwsze co musimy zrobić to wybrać klasę, jaką będziemy się poruszać po świecie. Nie jest to prosta sprawa szczególnie dla początkującego, ponieważ jeszcze nie wie co będzie mu bardziej odpowiadało – walka w zwarciu czy może posługiwanie się czarami do odpierania chord wrogów. Klas w grze dostępnych jest 6, więc mamy w czym przebierać. Pamiętajmy, że każda z nich posiada odmienne umiejętności i specjalne atuty które będzie mogła wykorzystać w rozgrywce. Urozmaica to o tyle grę, że w momencie kiedy uruchomimy tryb wieloosobowy i każdy pokazuje swoje zdolności na polu bitwy robi nam się nie lada widowisko. Nie oszukujmy się – każdy fan tego gatunku gier uwielbia patrzeć na spektakl mocy.
Początek rozgrywki może trochę nas zniechęcić. Nie tyle, że jest on niedopracowany czy prostolinijny – nie byłem w stanie przez pierwszą godzinę rozgrywki zupełnie uchwycić o co chodzi. Dużo jest nieznanych nazw i wątków, o których rozmawiają bohaterowie, są obce dla gracza zaczynającego przygodę po raz pierwszy. Może i nie zaczyna się od serii od końca, ale na przyszłość twórcy w seriach powinni albo przedstawić krótki film wdrażający w nas w poprzednie wydarzenia, albo pisać historię na nowo omijając jak najbardziej wątki poprzednich odsłon (tak, jak to jest zrobione chociażby w Battlefield). Jeśli chcecie się więc naprawdę dobrze wdrożyć w historię gry musicie poświęcić kilka godzin na poprzednie części lub pooglądać trochę filmów z tamtych odsłon. Ogólny zarys fabularny jednak pozostaje niezmienny – Van Helsing wraz z wierną towarzyszką, duchem Lady Katariną przemierza świat wzdłuż i w szerz by oczyścić go z plugawych istot i ich przywódców. Gra właściwie opiera się głównie na tym dosyć prostym schemacie co nie oznacza, że jest nudna. Na całe szczęście twórcy przewidzieli, że będzie potrzeba tworzenia misji pobocznych. Nie ma co prawda ich zatrzęsienia, chociaż może to i dobrze, bo jednak powoli, a skutecznie przechodzimy z misji do misji.
Kwatera główna Van Helsinga, czy też jak kto woli Kryjówka, jest jednym z bardziej interesujących miejsc w całej grze. To jest centrum naszego uzbrajania i działań na szeroką skalę. Oprócz handlarzy czekających na zainteresowanie z naszej strony spotykamy wiele innych urozmaiceń, przez co jest po prostu ciekawiej. Przykładem tym może być kącik, w którym podlegli nam dowódcy czekają na rozkaz, by ruszyć do walki z potworami. Posiadają one różne zdolności w kontekście dowodzenia armią – także zależnie od rodzaju misji powinniśmy wybrać tą najlepszą opcję, by zgarnąć swoją nagrodę. Mimo, iż wszystko dzieje się zdalnie z uśmiechem na twarzy wysłuchuje się planów poszczególnych dowódców, by w końcu podjąć decyzję, kto ruszy w bój. Drugim przykładem może być milutki zwierzaczek – Chimera, którą można wysłać na polowanie do poszczególnych krain. Zdobywamy dzięki temu uzbrojenie i złoto, choć trzeba jej zapewniać jedzenie w postaci esencji, by łowy były skuteczne. To są tylko dwa przykłady ciekawych czynności, jakie wykonuje się w Kryjówce – resztę musicie odkryć sami ;)
Kwestie ulepszania postaci wypadły wprost wspaniale! Nie spodziewałem się, że będzie przyłożona taka waga do każdego szczególiku, który mógłby postać zmienić w walce, znajdowaniu przedmiotów czy umiejętnościach. Nasze postacie (opcje modernizacji są zastosowane dla obu) podzielone są na kilka podstawowych grup modyfikacyjnych. Pierwszą z nich jest karta postaci. Możemy w niej przeprowadzać najprostszego rodzaju operacje zwiększania kondycji, zwinności siły woli czy szczęścia. Nie są to pozorne zmiany, gdyż dzięki temu możemy odpowiednio kłaść nacisk na to co nasza postać potrafi najlepiej. Przykładowo – jeżeli posługujemy się mieczem i tarczą, oczywistym jest, że priorytetem będzie możliwość zadawania jak największej ilości obrażeń krytycznych oraz by zadawać ich dużo w krótkim czasie. Polepszenie powyższych zalet jest możliwe dzięki podwyższaniu kondycji i zwinności. To jedna z bardzo wielu możliwości, które narzuca klasa postaci wybrana przez gracza . Kolejno przechodzimy do sekcji umiejętności. Tutaj niewiele chyba trzeba tłumaczyć – za zdobyte poziomy w grze możemy rozwijać specyficzne zdolności, jakie przysługują danej klasie. Sekcja atuty są natomiast uzupełnieniem pozostałych dwóch elementów. Oczywiście w kwestii ulepszeń i modyfikacji nie może nie być mowy o ekwipunku. W grze mamy naprawdę pokaźną ilość wszelkiej maści mieczy, amuletów, pierścieni, tarcz, pistoletów, hełmów, pasów… długo by wymieniać. W każdym z nich widać włożoną pracę przez twórców. Oprócz zadawanych obrażeń zależnych jest od nich wiele różnych czynników (m. in. punkty zdrowia czy mana). Co jest bardzo dobre i pobudza człowieka do przeróżnych kombinacji to to, że przedmioty również zaniżają niektóre parametry, albo kładą nacisk np. tylko na jeden z nich.
Nie wszystko jednak jest piękne i kolorowe. W trzeciej odsłonie o przygodach łowcy potworów. twórcy nie uniknęli błędów – i choć nie były to może takiej maści jak znane nam wszystkim z AC: Unity – trudno było by ich nie zauważyć. Mam pewne wrażenie, że poszczególne sekcje gry zostały źle przerenderowane przez co np. główne menu czy jedna z map sprawiały wrażenie klatkujących. Mogła by to być wina mojego komputera, jednak szczerze w to wątpię, bo inne elementy działają płynnie. Tak czy siak trochę to irytuje. Poza tym miałem sytuację, w której nagle postać, z którą rozmawiałem jak i ja sam zamilkliśmy oboje i pojawiały się tylko kolejne napisy. Zastrzeżenia mam też do wersji polskiej produktu, bo mimo iż jest ona podłożona właśnie w postaci napisów nie wszędzie została „włożona” i nagle znienacka zaatakował mnie film po angielsku baz najmniejszych adnotacji. Równie denerwujących błędów na szczęście twórców się nie dopatrzyłem.
Została jeszcze kwestia multiplayera. Twórcy postarali się o tryb współpracy jak i rywalizacji między graczami. Współpraca jest o tyle fajna, że koledzy mogą pomóc nam wykonywać trudniejsze misje, przy których przychodzi nie raz zginąć, ale też mogą przekazać trochę uzbieranego sprzętu np. do spieniężenia u handlarzy. Za to rywalizacji na śmierć i życie nie miałem możliwości przetestować, gdyż jest dostępna dopiero od 27 poziomu postaci! Z jednej strony dobrze, bo „małe żuczki” zostały by zgniecione przez doświadczonych graczy.
Podsumowując – tytuł jest dosyć dobrą propozycją na ładnych parę dni. Nie jest to jednak ideał – pojawia się sporo błędów jednak nie zakłócających specjalnie rozgrywki. W TIAoVH nieraz używana jest szczypta humoru, aby trochę rozluźnić atmosferę. Jeśli więc lubicie tego typu gatunki, propozycja jest wprost dla Was.