Wulverblade – recenzja

Wulverblade Box Art
Wulverblade Box Art

Jeśli narzekacie na brak gier z gatunku beat’em up musicie koniecznie sprawdzić produkcję autorstwa Fully Illustrated oraz Darkwind Media pod tytułem Wulverblade.

Gra przenosi nas do 120 roku naszej ery do pochłoniętej przez wojnę Brytanii. Imperium Rzymskie jest nadal potęgą i zdominowało większość kraju poza północą. Do spacyfikowania tych terenów został wysłany legendarny IX legion, który na pewno kojarzycie z różnych filmów, seriali i innych dzieł popkultury. Brytowie pod wodzą Caradoca postanawiają się bronić i zamiast biernie czekać na uderzenie, ruszają na rzymskie pozycje.

Ciekawostka – Legio IX Hispana – według wcześniejszych opinii historyków ten nieźle wyszkolony i zaprawiony oddział zniknął właśnie w czasie prezentowanych przez grę wydarzeń. Warto wiedzieć, że coraz więcej badaczy uważa, iż Legion IX Hispana nie został rozbity, a Rzymianie po prostu zmienili jego nazwę i rozdzielili część żołnierzy do innych jednostek.

Tak właśnie zaczyna się około 4 godzinna krwawa kampania. W czasie rozgrywki  mamy do wyboru trzy postacie. Pierwszą z nich jest główny bohater Caradoca, który jest najbardziej uniwersalnym wojownikiem. Jego siostra Guinevera jest za to bardzo szybka, wyprowadza wiele ciosów w czasie combo, ale za to zadaje małe obrażenia. Nie mogło zabraknąć także typowego osiłka Brennusa, który jest wolny, ale za to potrafi nieźle przywalić.

Wulverblade 20180203220408
Wulverblade

Rozgrywka, jak to w klasycznych grach z gatunku beat’em up, polega na przemieszczaniu się w jedną stronę ekranu i eliminowaniu wszystkiego co się rusza. Na naszej drodze stają nie tylko rzymskie oddziały, ale i rdzenne ludy podbite i zdominowane przez najeźdźcę. Każdy rodzaj przeciwnika trochę inaczej atakuje i wyprowadza ciosy. Trzeba zwłaszcza uważać na te, które nie dają się zablokować (pojawia się na ułamek sekundy wykrzyknik), w takim momencie ratuje nas tylko szybki unik. Oczywiście na końcu każdego levelu (jest ich 8) na naszej drodze staje boss, którego aby pokonać, trzeba nieźle się postarać.

Muszę przyznać, że gra nie należy do najłatwiejszych, ale na szczęście twórcy dobrze wyważyli poziom trudności. Jeśli szukacie wyzwania, musicie zagrać na normalnym poziomie, ale jeśli nie chcecie katować się i męczyć, spokojnie przejdziecie grę na easy. Jeśli wam nie idzie wystarczy wyjść do menu i włączyć jeszcze raz kampanię – dostajecie wtedy szansę wybrania kolejny raz poziomu oraz bohatera. Wszystkie wcześniej zakończone misje pozostają na mapie.

Jeśli chodzi o zakres ruchów, to w Wulverblade nie jest on zbytnio skomplikowany. Mamy podstawowy atak, blok, skok, unik oraz mocne uderzenie. Do tego dochodzą dwie umiejętności specjalne. Pierwsza przywołuje wilki, które rozrywają wszystkich przeciwników na ekranie. Druga natomiast to wściekłość. W czasie jej trwania czas zwalnia, życie się odradza, a nasz bohater niesamowicie szybko zadaje obrażenia. W przeciwników można także rzucać najróżniejszymi przedmiotami. Gra jest brutalna i można cisnąć we wrogiego żołdaka np. wcześniej odciętą głową. Przeciwników eliminuje się również wrzucając ich na elementy otoczenia takie jak ogniska czy wystające pale.

Wulverblade 20180203000112
Wulverblade recenzja

Małym minusem walki są ataki spoza ekranu. Zdarza się, że będąc obok krawędzi ekranu przeciwnik atakował mnie choć w ogóle nie było go widać. Podobnie wygląda sprawa z upadającymi przedmiotami na dole ekranu. Po prostu takiego elementu wtedy nie widać, chyba że będziemy w jego okolicy i pojawi się przycisk oznaczający podnoszenie przedmiotu.

Oczywiście Wulverblade można przechodzić z drugą osobą. Niestety gra nie ma trybu multiplayer, a jest jedynie lokalny co-op. Poza standardową kampanią, w grze jest dostępny tryb dla typowych hardcorowców lubiących beat’em up. Tryb Arcade daje nam tylko trzy życia na ukończenie levelu. Po ich straceniu zabawę trzeba zaczynać od nowa.

Kolejny tryb to Arena. W czasie tego rodzaju rozgrywki odpieramy kolejne fale coraz potężniejszych przeciwników. Dostępnych jest siedem różnych aren, z których każda ma swoje własne zagrożenia (kolce, ogień, bomby).

Wulverblade 20180203225316
Wulverblade

Ci, którzy nie tylko szukają krwawej wymagającej rozgrywki na pewno zainteresują się działem z ciekawostkami na temat epoki. Są w nim różne teksty i filmy przedstawiające kulturę Brytów i inspiracje twórców gry. Możemy dowiedzieć się z nich np. jak wyglądał rzymski trening, co to pilum czy poznać folklor i legendy brytów.

Wielką zaletą produkcji jest jej kreskówkowa oprawa. Gra wygląda świetnie zarówno w czasie rozgrywki jak i przerywników. Piękne animacje i dość krwawa oprawa  robi wrażenie.

Podsumowanie

Jedynie do czego można się przyczepić w Wulverblade to dość mała zawartość. Ukończenie całego wątku fabularnego trwa około 4 godzin, a po tym zostają nam tylko masterowanie wyników i wymagające tryby areny oraz Arcade.

Mimo to Wulverblade to dobra gra z gatunku beat’em up. Jeśli szukacie wyzwania, interesuje was historia i lubicie taką stylistykę, musicie ją wypróbować.

Wulverblade recenzja – galeria

Plusy
  • Wciągająca rozgrywka
  • Piękna oprawa graficzna
  • Sporo ciekawostek historycznych
  • 2 dobrze wyważone poziomy trudności
Minusy
  • Krótka
  • Mało trybów
8
Ocenił Damian Stefański
Recenzja PlayStation 4

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z konsoli PlayStation 4

Recenzje gier OpenCritic