Niedawno wziąłem się za ogrywanie Wolcen: Lords of Mayhem (wcześniej Umbra), który jest we wczesnym dostępie na Steam. W ciągu dłuższego czasu wracałem do niego za każdym razem gdy tylko pojawiała się większa aktualizacja i można było zauważyć mnóstwo zmian oraz potencjał, ale jeszcze dużo przed twórcami, bardzo dużo.
Widać to już na samym początku. Tam gdzie w przyszłości będzie można stworzyć własną postać, obecnie można jedynie przyjąć gotowego osiłka i nadać mu imię. Następnie trafiamy na naszych pierwszych przeciwników i cała przygoda się zaczyna. Za pierwszym razem nie miałem w ogóle przyjemności z rozprawiania się z hordami z zombie i innych stworów, bo po pierwsze istniał tylko jeden model wrogich jednostek, a po drugie sama walka była nijaka. Obecnie jest o wiele lepiej i wiadomo co tak naprawdę zabijamy, ale zbalansowanie umiejętności magicznych nie jest zbyt dobrze wyważone na korzyść gracza. Korzystanie z broni białej nie jest wcale opłacalne podczas gdy zawsze można skorzystać z wszelakich czarów, których poziomy wzrastają w kosmicznym tempie, a już na początku dzięki nim można się pozbyć jakiegokolwiek przeciwnika niemalże w mgnieniu oka. Wystarczy poświęcić Umbra, swego rodzaju many, a czasami wściekłości rosnącej podczas zabójczych serii, by świat kładł się nad pod stopami.
Miejsca w plecaku tak niewiele, a co chwila wypada coś nowego. Niestety nie wiadomo nic o statystykach przedmiotu przed wzięciem go w swoje dłonie, więc co rusz trzeba wyrzucać rzeczy, by mieć więcej wolnej przestrzeni na sprzęt, który może przydać się w przyszłości. Do tego księgi z nowymi magicznymi zaklęciami do wyuczenia pojawiają się co chwila, by jeszcze bardziej zapchać przestrzeń i nie pozwolić na chwilę beztroskiej rzezi wśród potworów.
W ciągu tych kilku godzin, które spędziłem w Wolcen przemierzyłem cała mapkę dostępną we wczesnym dostępie. Świat nie jest jakoś mocno zróżnicowany, ponieważ z jednej strony mamy miasto Amarath, skaliste tereny oraz pola, a z drugiej dżunglę i bagno. Znaczną odskocznią od tego wszystkiego był niedokończony skrawek ziemi unoszącej się w powietrzu. Po całym świecie rozproszone są punkty teleportu, co znacznie ułatwia powroty do miejsc, w których się było.
Choć w Wolcen jest jeszcze wiele do zrobienia i wiele miejsc, gdzie trafia się przez przypadek i widzi jak wiele jest jeszcze do zrobienia, to nie można zaprzeczyć wysokiego poziomu oprawy graficznej. Nie wszyscy potrafią odpowiednio kontrolować swoje dzieła na CryEngine, ale w tym przypadku nie można mówić o słabej optymalizacji… nie mówiąc o lokacjach, do których jeszcze nie powinno się zaglądać.
Wiele błędów, zdarzające się crashe, momenty gdy postać porusza się pod kątem albo współczynnik gamma postanowi się podnieść i tak już zostać, a także piękna oprawa graficzna, częste aktualizacje oraz duża szansa na to, że wcześniej wymienione wady zostaną usunięte, a walka będzie wyzwaniem przynoszącym przyjemność. To wszystko składa się na Wolcen: Lords of Mayhem w fazie alpha. Obecnie nie warto wydawać pieniędzy na ten tytuł we wczesnym dostępie, ale prawdopodobnie finalny produkt już będzie zasługiwał na opróżnienie choćby części sakwy.