TransOcean: The Shipping Company recenzja

TransOcean The Shipping Company

Astragon to wydawca specjalizujący się w tworzeniu/produkcji różnej maści symulatorów. Czego to oni nie wydali…na swoim koncie mają symulatory kopalni, budowy, cysterny, śmieciarki czy też pola kempingowego. Teraz wracają, razem ze studiem Deck13, z TransOcean strategią ekonomiczną, w której wcielimy się w szefa firmy transportowej, a naszym zadaniem jest zawładnięcie oceanem poprzez przewóz towarów między portami na całym świecie. Brzmi dobrze?

Z początku wita nas ładne menu, naciskamy „Launch New Game” i możemy podbijać Europę. Potraktować to można w ramach takiego tutoriala, który, muszę przyznać, jest bardzo wyczerpujący. Wytłumaczone jest wszystko od A do Z. Fabuły zbytnio takiej nie ma, mamy po prostu zostać magnatem z milionami na koncie by pozbyć się inwestora, koszącego co kwartał dużą część kasy. Wybieramy więc miejsce, w którym zaczniemy przygodę i z jednym statkiem powoli budujemy naszą pozycję na rynku. Wraz z rozwojem naszej floty, coraz lepszych i bardziej opłacalnych zleceniach – dostaniemy możliwość wypłynięcia na cały świat do takich portów jak Sydney, Buenos Aires, Hong Kong czy Durban. W sumie jest ich 55 – co może robić wrażenie.  Jest mały szkopuł, a mianowicie taki, że konkurencji brak, co nie urozmaica zabawy. Na to panowie z Deck 13 próbowali znaleźć inny sposób, ale o tym może później.

TransOcean (4)

W każdym porcie możemy dotankować nasz statek, zreperować go, udoskonalić bądź kupić koncesje na transport danych towarów, a jest tego trochę m.in. bronie, plastik, metal czy medykamenty. Gdy jesteśmy gotowi – przystępujemy do realizacji zleceń. Wiadomo – czym dłuższy kurs – tym lepsza zapłata. Za każde spóźnienie jest też przewidziana kara, więc lepiej tego nie robić. Natomiast nic nie stoi na przeszkodzie, aby brać więcej zadań za jednym zamachem – ograniczenie dotyczy tylko maksymalnej ilości ładunku jaki zabrany zostanie na pokład. Jeśli mamy ochotę, możemy wykonywać specjalnie misje, w których to dostarczamy tylko jeden rodzaj towaru z danego portu do innego. Trudność polega na tym, że musimy go przewieźć w większej ilości i na pewno takiej, której nie da się zabrać od razu. Czasu zwykle jest mało, ale gdy uda nam się zrealizować to zadanie to dostaniemy porządny zastrzyk gotówki. Upaść jednak będzie ciężko – pomocne są pożyczki z banku – rozsądnie wydane pieniądze pozwolą szybko odbić się z dna.

TransOcean (3)

Po mapie świata poruszamy się wybierając statek i wskazując mu cel, do którego ma płynąć. Autorzy pozwolili kierować statkiem, jako taka minigierka, ale tylko w porcie – gdzie mamy dowieźć towar bez szwanku, dostając dodatkowe punkty, które wzmacniają nasza reputacje. Zwykle robimy to automatycznie (za opłatą) z prostego względu – to strasznie nużące. Z paru godzin spędzonych przy TransOcean zrobiłoby się kilkadziesiąt. Generalnie cały problem z grą polega na tym, że po pewnym czasie, dosyć krótkim, dochodzimy do wniosku, że wszystko już zrobiliśmy. Portfel nabija się automatycznie, choć nie ukrywam, że Deck 13 starało się bardzo, by ciągle chcielibyśmy więcej i więcej. A to piraci, a to pożar, anomalie pogodowe, a to kontrole…różne rzeczy, które często zatrzymują lub psują nasze statki. W grze nie ma poziomu trudności, gdyż poziom ten wzrasta wraz z naszą reputacją. Coraz więcej zmiennych itd.

TransOcean (2)

Pochwalić twórców można z pewnością za jasny przejrzysty interfejs i zasady. Bo sama gra naprawdę jest prosta, oprócz wspomnianych „trudności” i obecności inwestora. Jest to jednocześnie zaleta, jak i wada – każualowcy z pewnością się odnajdą, jednak stare wilki morskie i fani gier ekonomicznych poczują, że brakuje chociażby konkurencji.

Oprawa audiowizualna nie zachwyca – niektóre rzeczy wyglądają paskudnie, jeśli chodzi o porty czy też same statki. Na plus można zaliczyć optymalizację, ale nie ukrywam, że oczekiwałem czegoś lepszego, bo nudne sterowanie statkiem mogły mi upiększyć widoki, tymczasem zniechęciły. Muzycznie też średnio, ani nie denerwują te dźwięki, ani zachwycić też się nie da. Średnio – ten przysłówek świetnie obrazuje tę grę.

TransOcean (1)

Bo, uwierzcie mi, tak jest. Nie nazwał bym tego chałą, bo generalnie to da się w to grać, bez zgrzytania zębów, ba – przez pierwsze kwadranse będziecie zadowoleni. Im głębiej w las tym gorzej. Studiu nie zabrakło pomysłów, ale ich realizacja wyszła…średnio. Jeśli jednak zauważycie promocję na TransOcean – można się skusić. Obecnie cena jest za wysoka – 20 euro za produkt raczej budżetowy? Może w czasie zimowych wyprzedaży.

Plusy
  • Można pograć
  • Duża ilość portów
  • Jasne i proste zasady
Minusy
  • Nudzi się
  • Cena
  • Sposoby na urozmaicenie rozgrywki nie zdają egzaminu
7
Ocenił Kasjan Nowak
Recenzja PC

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z PC

Recenzje gier OpenCritic