10. A Plague Tale: Innocence
Kamil: Według mnie produkcja francuskiego firmy Asobo Studio, to czarny koń minionych dwunastu miesięcy i kandydat do gry roku. Niestety w naszym rankingu zdążył ledwie załapać do pierwszej dziesiątki, ale trzeba przyznać, że zostawił daleko w tyle naprawdę solidne produkcje AAA. Historia Amici i jej młodszego brata Hugo, jest świetnie napisana i wciąga od samego początku, a rozgrywka daje sporo frajdy. Jest to tytuł wyważony pod każdym względem, z oryginalnymi, ale przystępnymi mechanikami, ciekawymi postaciami, niezwykłym klimatem i ładną oprawą. Jednak to co twórcy postanowili nam w swojej grze pokazać, nie zawsze jest piękne. Francuska produkcja jest brutalna, a śmierć i zgnilizna dosłownie wylewa się z każdego zakamarka, co jeszcze bardziej podsyca emocjonalny ciężar całej historii.
9. Star Wars Jedi: Fallen Order
Mikołaj: Na tę grę czekali wszyscy fani Gwiezdnych Wojen. Oczekiwania były ogromne, a pierwsze zapowiedzi nie napawały optymizmem. Na szczęście Respawn Entertainment stanęło na wysokości zadania, ponieważ Star Wars Jedi: Fallen Order to jedna z najlepszych gier opartych o uniwersum Gwiezdnych Wojen. Na uwagę zasługuje przede wszystkim wymagająca walka. Twórcy inspirowali się serią Souls od From Software i trzeba przyznać, że świetnie przenieśli ten pomysł na rozgrywkę do swojej produkcji. Co prawda zagorzali fani Gwiezdnych Wojen znajdę w Star Wars Jedi Fallen Order masę nieścisłości i innego typu wpadek. Nie zmienia to jednak faktu, że produkcja Respawn Entertainment to jedna z najciekawszych gier tego roku i jeden z najlepszych tytułów osadzonych w uniwersum stworzonym niegdyś przez George’a Lucasa. Dla fanów Gwiezdnych Wojen to pozycja obowiązkowa, dla miłośników gier akcji pozycja, obok której nie można przejść obojętnie.
8. Gears 5
Mikołaj: Gears 5 to niezwykle udany powrót popularnej serii, która graczom kojarzy się przede wszystkim z konsolami Microsoftu. Twórcy ubiegłorocznej odsłony postanowili wprowadzić do swojej produkcji kilka zmian względem wcześniejszych części cyklu, dzięki czemu Gears 5 to naprawdę udana produkcja. Pełna akcji kampania fabularna, w której mamy okazję przemierzać lokacje o nieco bardziej otwartej strukturze, przywołujące na myśl te z ostatniej części God of War niech będą dla Was najlepszą rekomendacją nowych Gearsów. Ponadto wreszcie mamy tutaj również bohaterów, którzy może nie umywają się do herosów z pierwszych trzech odsłon serii, ale wreszcie czuć, że są to postacie z krwi i kości. Dołóżmy do tego świetną oprawę wizualną, klimatyczną ścieżkę dźwiękową, a także dopracowany gameplay oraz sprawdzone i lubiane tryby w rozgrywce wieloosobowej. Gears 5 to gra, obok której posiadacze konsol Xbox One oraz komputerów osobistych nie mogą przejść obojętnie. A dla fanów serii jest to po prostu pozycja obowiązkowa.
7. Control
Radek: Po chłodnym przyjęciu Quantum Break jako exclusive’a na konsolę Microsoftu, Remedy Entertainment aż trzy lata kazało nam czekać na swoją nową produkcję. Czas ten jednak odpowiednio wykorzystali, dostarczając nam w tym roku jedną z najciekawszych produkcji ze średniej półki. Control nie może stawać w szranki z wysokobudżetowymi produkcjami, gdyż przeciętne nakłady finansowe przeznaczone na tę grę czuć w wielu miejscach. Jednak nowe dzieło Remedy ma w sobie coś przyciągającego, co urzekało nie tylko przy bliższym poznawaniu Quantum Break, ale również Alanie Wake’u (swoją drogą obie gry są ze sobą powiązane), czy serialu Twin Peaks. Świetna, tajemnicza atmosfera, konstrukcja poziomów i rozwijania bohatera przypominająca najlepsze gatunkowe metroidvanie, ale przede wszystkim absolutnie genialna fizyka destrukcji otoczenia, która wzbogaca i urozmaica model walki. Do tego masa znajdziek do odnalezienia, bossów do odkrycia i lokacji do zwiedzenia. Pomimo licznych problemów technicznych oraz błędów, Control jest jednym z najmilszych pozytywnych zaskoczeń tego roku.
6. Disco Elysium
Robert: Izometryczny RPG nastawiony do dosyć wąskiej grupy odbiorców na szóstym miejscu w naszym rankingu najlepszych gier roku? Jak widać, tak. Disco Elysium zasłużenie zyskuje wszelkie pochwały, gdyż dzieło Estończyków ze studia ZA/UM to naprawdę dobra gra. Przede wszystkim świeża i nietypowa, gdzie nawet walki toczone są poprzez wybory dialogów. To opowieść o dziwacznym detektywie alkoholiku cierpiącym na amnezję, który musi rozwiązać wiecznie komplikującą się sprawę. Pomimo jej fikcyjności, jest ona bardzo przyziemna i inteligentnie napisana, dzięki czemu twórcy pozbywają się wszelkiej sztampy otaczającej gatunek gier RPG. Największa liczba nagród na gali The Game Awards sama z siebie się nie wzięła!
5. Metro Exodus
Kamil: Bardzo mnie cieszy, że na tak wysokim miejscu naszego rankingu znalazła się trzecia odsłona cyklu, który uwielbiam. Metro Exodus to rewelacyjny przedstawiciel będącego ostatnio na marginesie gatunku singleplayerowych FPS-ów. Ekipie z ukraińskiego studia 4A Games udała się rzecz niebywale trudna, otóż przenieśli akcję z wąskich korytarzy metra na wielkie półotwarte lokację, nie tracąc przy tym nic z klimatu i grywalności poprzednich odsłon. Mało tego, Metro Exodus jest pod wszystkimi względami zdecydowanie najlepszą częścią cyklu i chyba wszyscy mamy nadzieję, że nie ostatnią. Fani postapokaliptycznych klimatów powinni być więc usatysfakcjonowani, ponieważ otrzymali rewelacyjnie zaprojektowane uniwersum, różnorodny gameplay i angażującą historię. Metro Exodus to tytuł, w który musi zagrać każdy szanujący się gracz.
4. The Outer Worlds
Kasjan: Tuż za podium ląduje najlepsze RPG roku, czyli The Outer Worlds. Gra w stylu Obsidian, którą będziemy wspominać jeszcze przez dobrych kilka lat. Dostało się oczywiście Obsidianowi za wiele rzeczy i nie tylko chodzi o oprawę graficzną. Nie sposób jednak pominąć na jak wielu płaszczyznach jest to gra znakomita, zasługująca na piątkę z plusem w skali szkolnej. To co wyróżnia The Outer Worlds to ta duża swoboda w naszych działaniach, duży, otwarty świat, w którym nie musimy koniecznie stać po stronie dobra. W The Outer Worlds czuć ducha starszych Falloutów, z New Vegas na czele, za które przecież również odpowiadało Obsidian. Nie zabrakło tutaj miejsca na świetnie napisaną historię i dialogi, a klimat wylewa się z monitora. Czego chcieć więcej?
3. Call of Duty: Modern Warfare
Radek: Na tę część słynnej serii pierwszoosobowych strzelanek wojennych czekał każdy fan cyklu. Call of Duty: Modern Warfare, to powrót do korzeni podserii, który został zapoczątkowany dwanaście lat temu, jedną z najbardziej nowatorskich i najlepszych FPS-ów w historii gatunku. Jako restart, nowe Modern Warfare czerpie z poprzedników to co najlepsze, czyli dynamiczną rozgrywkę, niewielkie, ciasne mapy, ale przede wszystkim współczesne uzbrojenie, na czele z nieśmiertelnym AK-47. Tego fani strzelanek, jak również serii, chcieli i potrzebowali. Weterani marki, Infinity Ward, spełnili wysokie wymagania, dostarczając genialną strzelankę, przy której w trybie wieloosobowym można spędzić setki, jak nie tysiące godzin, ale również sporo czasu w kampanii dla pojedynczego gracza, który tym razem stawia na realizm i brutalność, a nie szybką, bezmyślną rozwałkę znaną z kilku ostatnich odsłon serii. Jeżeli dodamy do tego granie na nostalgii wyjadaczy serii, dzięki dodawaniu map znanych ze starych części Modern Warfare, okazuje się, że tym razem Activision, wraz z Infinity Ward, dostarczyło świetnego CoD-a, który będzie wyznaczał kierunek dla całej serii, jak i strzelanek FPS, przez kilka kolejnych lat. W pełni zasłużone trzecie miejsce.
2. Resident Evil 2
Radek: Złoty okres Capcomu trwa w najlepsze. Już na początku 2019 roku zaprezentowali nam nie tylko najlepszy remake jaki kiedykolwiek powstał, ale również jedną z najlepszych gier ostatnich dwunastu miesięcy. Resident Evil 2 w odświeżonym wydaniu prezentuje się rewelacyjnie – począwszy od klimatycznych przerywników filmowych, przez istotne zmiany jak sterowanie i umiejscowienie kamery za pleców bohatera, po doskonałą oprawą graficzną. W dalszym ciągu to ta sama świetna druga odsłona serii, która wciąga nie tylko niezłą historią i charyzmatycznymi bohaterami, ale również plątaniną korytarzy miejscowego komisariatu, czy kanałami pod miastem. Perfekcyjnie wyważony poziom trudności, przyjemny model strzelania i zarządzania ekwipunkiem, oraz wymagające zagadki środowiskowe, stanowią wizytówkę dla tego rewelacyjnego tytułu. Po zaskakującym i odświeżającym podejściu do serii w Resident Evil 7, remake drugiej odsłony cyklu z 1998 roku, to gra niemal pozbawiona wad. Dlatego w pełni zasługuje na uznanie ją drugą najlepszą grą 2019 roku.
1. Devil May Cry 5
Bartek: DMC IS BACK! Te trzy magiczne słowa wypowiedziane podczas E3 2018 wystarczyły, by potężnie wstrząsnąć całym gamingowym światem. Hideaki Itsuno, twórca m.in. kultowej trzeciej części serii po jedenastu długich latach przerwy przywrócił do życia kultowych synów Spardy i dał graczom nadzieję na prawdziwy renesans gatunku. Devil May Cry V już od pierwszych materiałów zachwycało realistyczną oprawą graficzną, niesamowitą dynamiką, świetnie dopasowaną ścieżką dźwiękową oraz efektywnością podkręconą do granic możliwości. Wprowadzenie do serii oryginalnych Devil Breakerów okazało się strzałem w dziesiątkę i dodało grze wiele dodatkowej głębi, a rozbudowanie i tak już szalonego arsenału Dante o motocykl Cavaliere tylko podkreśliło prawdziwy charakter i wyjątkowość całego cyklu. Devil May Cry V, to nie ma co się oszukiwać, arcydzieło gier akcji. Tylko tutaj każda sekwencja wygląda jak wyciągnięta z przerywnika filmowego lub animowanego filmu akcji, a ogromna złożoność systemu walki umożliwia wykreowanie niezliczonej ilości combosów. Jedyne, co nas ogranicza, to nasza kreatywność, albo jej brak. Ciągłe przełączanie się pomiędzy całym dostępnym arsenałem i szukanie jak najefektywniejszych kombinacji w zależności od wroga sprawia nieziemską frajdę i naprawdę ciężko oderwać się od ekranu. Devil May Cry V w świetny sposób kontynuuje też całą historię rozpoczętą w trzeciej odsłonie serii. Bracia na swój sposób rozwiązują swój odwieczny konflikt, a Nero, będący z serią od czwórki, odgrywa kluczową rolę i odkrywa wszystkie swoje karty. Piąta odsłona serii sprawia wrażenie, jakby wspomnianych jedenastu lat przerwy praktycznie nie było. Hideaki Itsuno ani trochę nie wyszedł z formy i wciąż doskonale rozumie, za co gracze pokochali synów Spardy. To prawdziwy Devil May Cry z krwi i kości, który usatysfakcjonuje zarówno starych wyjadaczy, którzy na pierwszej i trzeciej części zjedli zęby, jak i zupełnie nowych graczy, którzy chcą zagrać w coś naprawdę odjechanego, w ten najlepszy możliwy sposób. Mówiąc krótko: DMC IS BACK i już nie możemy się doczekać kontynuacji.