Titan Quest (Nintendo Switch) – recenzja

Titan Quest
Titan Quest

Z Titan Quest nigdy nie było mi po drodze. Gdy debiutował na rynku, ja ciągle byłem wpatrzony w drugie Diablo. Zwrot w stronę konkurencji oznaczałby niewyobrażalną skazę na honorze. Wydaje mi się, że właśnie wtedy przegapiłem szansę na to, by tak jak wielu graczy zaliczyć ten tytuł do kultowych. Po paru latach od premiery w końcu zmierzyłem się z tytanami i po kilku godzinach porzuciłem, gdyż najzwyczajniej nie zaiskrzyło. Wraz z premierą switchowej wersji postanowiłem dać Titan Quest jeszcze jedną szansę. Wizja grania w trybie handheld rodziła wiele nadziei, jak i obaw co do komfortu sterowania.

Titan Quest Screen5

Demony przeszłości  

Titan Quest zawitał na komputerach w roku 2006. Jest klasycznym przedstawicielem gatunku hack-and-slash, stanowiącym świetną alternatywę dla tytułów takich jak Diablo czy Sacred. W złotych czasach gra chwalona była za wysokiej klasy oprawę graficzną, a przede wszystkim za rozbudowany system rozwoju postaci. Wątek fabularny zabierze nas w podróż po starożytnej Grecji i Egipcie. Podczas naszych przygód odwiedzimy także wiszące ogrody Babilonu czy Wielki Mur Chiński. Tym samym gra przeplata w sobie wiele wątków znanych z mitologii. Jak przystało na przedstawiciela tego gatunku, trup oraz loot ściele się gęsto, a syndrom jeszcze jednego levelu nie opuszcza nas na krok. Problem w tym, że od premiery Titan Quest minęło już dwanaście lat i chyba nikomu nie trzeba uzmysławiać jak od tamtej pory ewoluował gaming. Oczywiście klasyka zawsze zostanie klasyką i warto do niej wracać chociażby z samego sentymentu. Ja jednak mam mieszane uczucia, co do sposobu w jaki została ona podana w tej odświeżonej wersji.

Titan Quest Screen3

Ze Switchem w dłoniach

Jako PC-towy wyjadacz żywiłem obawy co do komfortu sterowania. Początki nie były łatwe, ale po pierwszych kotach za płoty dałem się przekonać i sterowało mi się dość przyjemnie. Oczywiście nie jest to wygoda z jaką możemy zagrywać się w hack-and-slasha przy pomocy myszki i klawiatury, ale w zupełności daje radę. Dzięki możliwości przybliżania i oddalania kamery, możemy dostosować sobie dystans widoczności według własnych preferencji. Gra działa przyzwoicie płynnie, ale na oprawie graficznej widać piętno czasu. Prawdę mówiąc, spodziewałem się, że twórcy nieco bardziej oszlifują grę, dopasowując ją do obecnych realiów. Szczególnie rzuciło mi się to w oczy podczas dialogów, bo chmurki z tekstem prezentują się raczej słabo. Nie wyeliminowano także wszystkich drobnych błędów, takich jak zawisające w powietrzu obiekty czy dziwne przeskoki teł. Ciężko oprzeć się wrażeniu, że można było postarać się nieco bardziej.

Titan Quest Screen6

Próba czasu

Naturalnie, wiele osób sięgnie po Titan Quest z sentymentu. Nie sposób pominąć jednak oceny tego czy gra studia Iron Lore przetrwała próbę czasu i czy jest w stanie rywalizować z rynkowymi nowościami. Niestety, o ile wspominany system rozwoju postaci jeszcze się broni, to sam gameplay pozostawia wiele do życzenia. Jest on znacznie wolniejszy, a przez to bardziej toporny od tego, co proponuje konkurencja. Nie mając do zaoferowania żadnego substytutu dla przestarzałej mechaniki, gra Briana Sullivana nie bawi w taki sam sposób, jak robiła to w swoich najlepszych czasach. Po godzinie anemicznego tłuczenia potworów szybko dopadnie nas znużenie. Sytuację uratować może znalezienie partnera do wspólnej zabawy na podzielonym ekranie lub ekipy do zabawy w multi, bo udział w przygodach może brać aż sześciu graczy. Oczywiście wśród tytułów dostępnych na Nintendo Switch nie znajdziecie aż tak wielu przedstawicielu tego gatunku. Mam jednak wątpliwości czy w tym przypadku przysłowie „na bezrybiu i rak ryba” się tutaj sprawdza.

Titan Quest Screen4

Titan Quest – podsumowanie

No i znów się nie udało. Pomimo kolejnej szansy Titan Quest nie skradł mojego serca i chyba już na zawsze stracił szansę, by to zrobić. A może to ja przegapiłem swoją? Prawdę mówiąc, wolałbym, by Iron Lore zamiast kolejnych portów zdecydowało się na krok do przodu i stworzenie kolejnej odsłony. Chyba najwyższy czas pogodzić się z tym, że ich szlagierowi należy się zasłużona emerytura. Najświeższa, dostarczona na Nintendo Switch wersja niczym nie urzeka, więc można mieć wątpliwości czy warto wydać taką sumę na średniaka. Jeśli jednak ktoś planuje nabyć Titan Quest z sentymentu, to będzie to zrozumiała decyzja.

Plusy
  • Można sięgnąć z sentymentu
  • System rozwoju postaci ciągle daje radę
  • Sprawdza się w wydaniu handheldowym
Minusy
  • Ciężko zniósł próbę czasu
  • Zbyt szybko nuży
  • Zbyt powolny gameplay
  • Ciągle posiada drobne błędy
6
Ocenił Jakub Smolak
Nintendo Switch

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z konsoli Nintendo Switch

Recenzje gier OpenCritic