Lubię taktyczne gry, gdzie sterujemy jakąś drużyną – grałem w różne produkcje, również w te, które stawiały nacisk na kooperacje, jak np. Alien Swarm. Dzisiaj pod lupę wezmę tytuł, który tak jak wspomniana wcześniej produkcja, potrafi wiele zaoferować dla entuzjastów grania z przyjaciółmi – poznajcie The Red Solstice.
The Red Solstice dzieje się w przyszłości – jest rok 2280, garstka ocalałych z naszej planety znajduje schronienie na Marsie, który jednak nie jest specjalnie przyjazny dla nowych gości. Czeka nas zatem walka czteroosobowej ekipy z milionem stworów. Fabuła nie jest specjalnie wybitna, jest w zasadzie tylko pretekstem do umiejscowienia gry w danym świecie. Nie trzeba mieć tego za złe, choć oczywiście fani przygód dla jednego gracza nie za bardzo mają czego tutaj szukać. Choć misji jest kilkanaście, nie ma sensu przechodzić całej historii – potraktujcie pierwszą jako trening przed tym, co tygryski lubią najbardziej, kooperacją. Tutaj – The Red Solstice jest jednym z lepszych tytułów tego typu w jakie grałem. W kooperacji bierze udział maksymalnie ośmioosobowy oddział, a wspomniana wcześniej kampania pomoże odblokować klasy postaci, których jest kilka. Znalazło się miejsce m.in. dla zwykłego szturmowca, czy też medyka, snajpera, a nawet – uwaga – terminatora. Chociaż tej ostatniej postaci nie odblokowałem, tak różnorodność, choć może nie jakaś nowatorska, jest i należy ją docenić.
W The Red Solstice gra się bardzo przyjemnie – mapy są dosyć duże, a my przemierzamy je, by wykonać różne cele. Wiąże się to z ciągłym chodzeniem, „urozmaiconym” oczywiście przez wrogów, którzy napierają na nas falami. Okopanie się w jednym miejscu raczej nie jest dobrym pomysłem, gdyż questy same się nie zrobią – poza tym, w pewnym momencie po prostu zabraknie nam amunicji. Dlatego pozostawanie w ciągłym ruchu to jednocześnie pozostawanie przy życiu. The Red Solstice radzi sobie w tych aspektach nieźle – nasz oddział nie jest skazany na pożarcie, bo zebrane przedmioty są użyteczne. W różnych budynkach znajdziemy zapasy medykamentów, bomb, amunicji, flar i wielu innych rzeczy. W niektórych miejscach możemy włączyć stacjonarne działka, co również pozwoli na zatrzymanie hordy potworów. Oprócz tego nasi protagoniści mają pewne zdolności związane z posiadaną klasą, dzięki czemu levelując stajemy się potężniejsi.
Pewnym mankamentem może być dosyć przeciętna oprawa wizualna. Oczywiście ma swoje plusy, jak np. niskie wymagania sprzętowe, ale większość graczy zwraca na te aspekty nie mniejszą uwagę. The Red Solstice razi średnimi teksturami, modelami, ale nie jest znowu, aż tak najgorzej – oczy nie będą krwawić.
The Red Solstice to całkiem udana produkcja i śmiem twierdzić, że dla studia Ironward debiut był przyjemny, ale i pouczający. Ich kolejny tytuł – Solstice Chronicles: MIA będzie dziać się w tym samym uniwersum. Zatem jestem przekonany, że po doświadczeniach związanych ze swoim pierwszym tytułem, usprawnią kilka rzeczy i dostaniemy tytuł kompletny. Powinniśmy się o tym dowiedzieć jeszcze w tym roku – a tym czasem, warto sprawdzić The Red Solstice, gdyż nie będziecie rozczarowani…może poza pustkami na serwerach.