Ostatnie lata, jeśli chodzi o gry video, nauczyły mnie kilku rzeczy. Po pierwsze, co roku wyjdzie gra, którą połowa graczy nazwie „symulatorem chodzenia” a druga okrzyknie majstersztykiem. Nigdy nie zabraknie wszelakich symulatorów, począwszy od prowadzenia ciężarówki, aż po, cóż, bycia kozą.
I co najważniejsze, nie zabraknie gier survivalowych, co mnie osobiście bardzo cieszy. Kiedy wychodził Don’t Starve byłam zachwycona i gra ta przez długi czas była moim numerem jeden jeśli chodzi o produkcje, w których najważniejszym celem gry jest przetrwanie. Niedawno jednak na platformie PlayStation 4 pojawił się konkurent – The Flame in the Flood.
Dziejące się w w większości zalanym przez wodę kraju, The Flame in the Flood to historia Scout, która znajduje psa Aesopa (bądź Stokrotkę, możemy wybrać na początku gry) oraz tajemniczy plecak z działającym radiem. Głównym zadaniem gracza jest rozwikłanie skąd sygnał radiowy do nas dociera, ale co najważniejsze, jak przeżyć do tego momentu. A walka o ptzerwanie nie należy do najprostszych.
Mając do dyspozycji tratwę podróżujemy rzeką odkrywając coraz to nowsze obszary. Każdy z nich zapewni nam niezbędne do przetrwania materiały, a następnie musimy rozważnie wybierać, który z nich Scout powinna odwiedzić. Czy lepiej narazić się na niebezpieczne wilki tylko po to, by złowić jednego zająca lub zdobyć bandaże? Czy lepiej płynąć dalej mając nadzieję, że natrafi się na coś lepszego?
The Flame in the Flood należy do tego typu gier, której nie sposób przejść za pierwszym razem, bowiem gracz uczy się na swoich błędach, a w tym przypadku na wielokrotnej śmierci Scout. Jest to plus gry, jednakże jednocześnie jej minus, bowiem za każdym razem gdy umieramy mamy dwie możliwości – albo zacząć całą kampanię od nowa, albo rozpocząć na początku ostatniego obszaru. Dzięki tej drugiej opcji możemy wybrać inne miejsca do zacumowania naszej niewielkiej tratwy, jednak w dużej ilości przypadków jest to powtarzanie tych samych czynności. Znowu musimy udać się do terenu, na którym stoi kościół by upolować króliki i znowu musimy być niezwykle ostrożni i uważać na wilki oraz dziki.
Grywalności gry niestety nie pomagają obszary, które powtarzają się i różnią się dosłownie tylko kilkoma detalami.
Dodatkowo, gracz nie może skupić wyłącznie na przetrwaniu. Nie tylko trzeba dbać o wskaźniki głodu, ciepła czy pragnienia u Scout, niezbędne jest również udoskonalenie naszej tratwy. Jeśli o tym zapomnimy, gra może skończyć się szybciej, niż przypuszczaliśmy.
Ciekawy jest system crafitngu poszczególnych przedmiotów oraz sposób ich łączenia. Wyzwaniem jest, mając ograniczoną przestrzeń, wybrać co jest dla Scout najważniejsze w danym momencie. Jedzenie czy ciepłe okrycie? Czysta woda czy materiały na ognisko? The Flame in the Flood napewno nie jest dla osób niecierpliwych, które szybko zniechęcają się niepowodzeniami.
Co odróżnia The Flame in the Flood od innych gier, których przetrwanie jest głównym wątkiem? Fakt, że jako Scout mamy cel, czyli odnalezienie skąd pochodzi sygnał radiowy, a także to, że poznajemy bohaterów pobocznych. Całość doprawiona jest kreskówkową oprawą i zapadającą w pamięć muzyką.
Gra dostępna jest polskiej wersji językowej.