Gry oparte na Full Motion Video były najpopularniejsze w latach 90. Wyszło wtedy najwięcej gier tego typu m.in. Phantasmagoria. Jeszcze kilka lat temu ciężko było o jakąkolwiek produkcję będącą w znacznej części bardziej interaktywnym filmem niż grą, której twórcy chcieli nadać więcej filmowości. Rok temu było dość głośno na temat Her Story, która uzyskała przyzwoite oceny i szykuje się jej druga część, zaś w tym roku otrzymaliśmy The Bunker. Jednak czy warto w nią zagrać?
The Bunker przenosi nas do postapokaliptycznego świata, w którym na teren Wielkiej Brytanii oraz znacznej części Francji została zrzucona bomba nuklearna. Ludzie musieli się przenieść do bunkrów, by mieć jakąkolwiek szansę na przeżycie i właśnie w jednym z nich dzieje się poznawana przez nas historia. Od masowej zagłady minęło już około trzydziestu lat, a nasza postać została ostatnią z ocalałych w schronie. Wszystko zaczyna się tak naprawdę od dnia, w którym umiera matka bohatera, a ten musi sam sobie radzić w podziemnym świecie. Dlatego codziennie od wielu lat przechodzi przez tę samą rutynę, która według jego rodzicielki miała uchronić go przed wszelkim niebezpieczeństwem. Jednak pewnego dnia dochodzi do awarii, a samotnik musi w końcu wyjść ze swojego piętra.
W dalszej części gry przychodzi nam zwiedzić niemalże wszystkie pokoje naszego bunkra, by móc zapobiec niebezpieczeństwu jakie czyha ze strony zabójczego promieniowania przedostającego się do naszego schronienia przez pewną nieszczelność. Po drodze nieraz przyjdzie nam obejrzeć retrospekcję, która przedstawi nam czasy gdy nasz bohater był jeszcze nastolatkiem. Jednocześnie dowiadujemy się pewnych faktów, które sprawiają, że prawda na temat braku jakichkolwiek innych ludzi w bunkrze jest z coraz bliższa, co z jednej strony prowadzi nas ku postępowi, a z drugiej pcha naszego biednego Johna w coraz gorszy stan. Jednak czego się nie robi by dociec prawdy.
Ostatecznie przez całą grę nie odnajdziemy zbyt wiele możliwości na interakcję z czymkolwiek, co prawda znajdziemy nagrania czy też znajdźki w postaci niezbyt szczegółowych drewnianych figurek przedstawiających najbliższych naszego bohatera z czasów dzieciństwa. Na ogół zostaje na przeklikiwanie do coraz do kolejnych pomieszczeń, by czasami wykonać proste QTE na jeden przycisk. Co prawda są tego trzy różne warianty, ale nawet ten najtrudniejszy nie wprowadza zbytnio zbyt wiele do gameplay’u.
Jeśli mowa o tej grze jako o filmie, którego koniec poznamy w niecałe dwie godzin, to został on wykonany w miarę przyjemnie. Gra aktorska jest mocnym elementem The Bunker, ale nic dziwnego skoro wzięli się za to profesjonaliści. Pochwała się należy również za ciężki i mroczny klimat, choć samej gry nie można uznać w jakikolwiek sposób za horror, a tak właśnie została opisywana i trochę się zawiodłem z tego powodu. Zakończenie też raczej nie należy do specjalnie zadowalających, ponieważ było raczej przewidywalne, ale to jak byliśmy do niego prowadzeni odbieram pozytywnie.
Do momentu aż się nie wziąłem za The Bunker nie miałem okazji zagrać w grę opartą na Full Motion Video, więc nie mam zbytnio porównania do innych produkcji z tego gatunku. Spodziewałem się większej interakcji (choć nie oczekiwałem zbyt wiele) oraz horroru psychologicznego z prawdziwego zdarzenia, ale niestety, jeśli o to chodzi zawiodłem się. Nie oznacza to jednak, że to był zły tytuł, choć też nie umieściłbym go zbyt wysoko. Na niekorzyść The Bunker działa również cena. 20 dolarów za 2 godziny rozgrywki to jednak zbyt wiele, szczególnie, że nie jest to wybitna produkcja, ale dla klimatu oraz historii zdecydowanie warto będzie wziąć tę produkcję od Wales Interactive na jednej ze steamowych przecen.