Stoic wie jak tworzyć turówki – pomyślałem grając w pierwszą część The Banner Saga. Kontynuacja daje tylko pewność, że do tej trylogii będę wracał nieraz. Jak spisuje się druga część tej serii i dlaczego jest jeszcze lepsza od „jedynki”? Na te pytania postaram się odpowiedzieć w tej recenzji.
Skoro mamy do czynienia z trylogią to The Banner Saga 2, rzecz jasna, nawiązuje do historii opowiedzianej w pierwszej części gry. Z grubsza – przyjdzie nam odpowiadać za losy dwóch karawan – bohaterów jednej poznaliśmy już wcześniej. Druga karawana to niektórzy nowi herosi zjednoczeni pod przewodnictwem Bolverka – charyzmatycznego Varla. I jedna, jak i druga historia mogą się podobać, ale zdecydowanie wolałem kontynuować losy Rooka. Tutaj ważna informacja dla posiadaczy jedynki – wasze decyzje mają znaczenie. Twórcy umożliwiają import zapisów z poprzedniczki, co oczywiście warto wykorzystać.
Na czym polega The Banner Saga 2? Gra łączy ze sobą elementy RPG, strategii turowej i mikrozarządzania. Śledzimy losy naszej karawany, która porusza się w wyznaczonym przez fabułę kierunku. Nie mamy na to wpływu, ale na wydarzenia dziejące się w różnych miejscach odwiedzanych przez karawanę – już tak. Nieraz zdarzy nam się sytuacja z rodzaju – przyjąć kogoś do zespołu, wspomóc grupkę nieznajomych itd. Cały czas musimy dbać o morale żołnierzy podróżujących z nami – chociażby przez rozbijanie obozów czy też kupowanie zapasów żywności. Można mieć zastrzeżenia (małe, ale jednak), że te mikrozarządzanie rzeczywiście jest w skali mikro. Stoic nie podeszło do tematu bardzo konkretnie, na szczęście, o czym wspomnę za chwilę, nie porzuciło na bok walki.
Parę spostrzeżeń dotyczących obozu – mały przystanek to dobry powód do odbycia paru treningów, za które nawet dostaniemy achievementy. Warto również kupować artefakty dające bonusy naszym bohaterom. Ich system jest dosyć prosty – każdy heros może posiadać tylko jeden artefakt, w dodatku musi mieć odpowiedni poziom doświadczenia, aby go użyć. Levelowanie to również banalna sprawa. Czym więcej dany bohater ubije potworów, tym większy jego poziom. Rozwijamy protagonistów w różny sposób. Najważniejszymi atrybutami są pancerz i siła. Ich znaczenia nie muszę chyba przypominać, ale ważnym ogniwem w grze jest również siła woli – przydatna w szczególności podczas trudniejszych walk, ze względu na to, że pozwala postaciom na pokonywaniu większej ilości pól, jak i daje bonusa do obrażeń. Umiejętne wykorzystywanie siły woli daje duży handicap w walce z przeciwnikiem.
Sama walka to akurat jeden z największych atutów The Banner Saga 2. Mechanizmy również są proste, ale różnie bywa w praktyce. Teoria wygląda następująco – ustawiamy naszych wojowników wzdłuż i wszerz pola bitwy. Następnie naprzemiennie walczymy z przeciwnikiem używając tylko jednego, konkretnego bohatera – zgodnie z kolejnością wcześniej przez nas ustaloną. Dano nam pewne pole do popisu z taktyką. Szkoda tylko, że walki na poziomie trudnym są często zbyt różne od tych na poziomie normalnym. Przeskok jest za duży i niektóre walki na „normalu” są łatwiutkie, a te na „hardzie” za hardkorowe. Mimo wszystko stoczyłem całkiem pokaźną ilość bitew i muszę stwierdzić, że dawno nie grało mi się tak dobrze, jak w The Banner Saga 2. Twórcy Skyshine’s BEDLAM powinni wyciągnąć wnioski (niedługo sprawdzę, czy wyciągnęli – pojawiła się wersja REDUX tej gry), ale to tyczy się wielu innych gier. Jedyne, co jeszcze czasem przeszkadza, to ograniczona możliwość pracy kamerą. Wspomniał o tym w recenzji pierwszej części Damian – argumentując to tym, że czasem sytuacja na polu walki staje się nieczytelna, gdy możemy jedynie przybliżać i oddalać obraz. Ja w pełni się z tym zgadzam, ale zdążyłem już do tego przywyknąć.
Dalej wrażenie robi przepiękna oprawa graficzna. The Banner Saga 2 to absolutny majstersztyk, jeśli chodzi o tworzenie klimatu poprzez wyśmienicie zrealizowane tła. Nie spodziewajcie się fajwerków graficznych, czyli jakiś efektów specjalnych – tutaj po prostu dużą rolę odgrywa kolorystyka, pewien kontrast. Muzyka to też zupełnie inny poziom, dobrą robotę, choć niezbyt dużą, wykonał także narrator.
The Banner Saga 2 to sequel, który daje jasną odpowiedź na to, czy warto czekać na zwieńczenie trylogii. Jest w nim dużo dobrej walki, ciekawej historii i wiele wyborów, które zapewne będą rzutować na dalsze przygody karawany Rooka. Jeśli ktoś nie grał jeszcze w tę serię to warto zaopatrzyć się w obydwie części – inaczej rozgrywka nie będzie miała sensu. Z mojej strony to tyle, powodzenia w tej wędrówce!