Z tymi remasterami to różnie bywa – spytalibyście się przeciętnego gracza to pewnie powiedziałby, że jest na tak, ale tylko w przypadku konkretnych hitów, a posiadacze oryginalnej wersji powinni dostać ją za darmo. Na wieść o przygotowywaniu odświeżonych wersji Mass Effecta, czy Red Dead Redemption prawie każdy przebierałby nogami i wyczekiwał kolejnych newsów i premiery. Co zatem myśleć, gdy pojawia się remaster jednej z najgorszych części (mimo wszystko) popularnej serii Twierdza? Poznajcie Stronghold Legends: Steam Edition.
Na początku dobra wiadomość – jest za darmo dla posiadaczy wersji oryginalnej na Steamie (aktualizacja oznaczona jest jako wersja 1.3). W dodatku, FireFly postarało się o parę udoskonaleń, choć nie obyło się oczywiście bez paru niedociągnięć.
Przyjrzyjmy się z początku na nowe zawartości. Przede wszystkim, sporym magnesem do gry wydaje się być multiplayer – wcześniej rozgrywka była niemożliwa, ze względu na koniec platformy GameSpy i brak obsługi serwerów. Obecnie gracze mogą zmierzyć się ze sobą w czterech trybach, więc wybór jak na strategie jest całkiem spory. Oprócz oczywistego deathmatchu jest też m.in. capture the flag, czy też king of the hill, który z wszystkich opcji jest raczej najciekawszy. Graczy można znaleźć bez większego problemu, ale oczywiście poczekajmy jak sytuacja będzie wyglądała za miesiąc lub dwa.
Kolejnymi nowościami są lubiane przez wszystkich achievementy oraz odświeżenie grafiki. O ile obydwa pomysły nasuwają się zawsze przy tego typu zabiegach to pochwalić można chyba tylko za wykonanie pierwszego. Oprawa wizualna Legendy była średnia już w dniu premiery, ale specjalnej poprawy niestety nie zauważyłem. Z chęcią pokazałbym Wam konkretniejsze porównania, ale nawet nie mogłem przybliżyć kamery do tego samego poziomu co w pierwszej Legendzie. A musicie wiedzieć, że wcześniej dało się przybliżyć kamerę naprawdę blisko. Trudno. Jeśli jeszcze za coś można pochwalić twórców to za dodanie wsparcia Steam Workshop. Dzięki temu, jak i świetnemu edytorowi map – gracze mogą bez problemu chwalić się swoimi pracami. Widać, że twórcom zależy na rozruszaniu modderów.
Główną atrakcją Legendy była i jest kampania, która składa się ona z trzech historii. Nie zabrakło postaci znanych z różnych legend, dzieł czy filmów, jak Król Artur, rycerze Okrągłego Stołu (Lancelot du Lac), Drakuli, czy Zygfryda z Germanii. Poziom kampanii, jak i samych starć jest przerażająco wysoki. Mając na uwadze to, że stan naszych jednostek na końcu każdej misji jest automatycznie stanem na początku kolejnej – robi się czasem dosyć nieciekawie.
Problem z Legendami jest też taki, że odchodzą one od rozwiązań z najlepszej pierwszej części serii. Zdecydowanemu uproszczeniu uległa część ekonomiczna, tak bardzo chwalona w kultowej odsłonie. Nie mam o to zbytnio pretensji teraz, wszak poprawiając te elementy dostalibyśmy zupełnie inną grę, ale…jest coś, czego w tym remasterze nie do końca rozumiem. Studio FireFly moim skromnym zdaniem mogłoby spróbować skupić swoje siły na tworzeniu czwartej części Twierdzy. Nie ulega wątpliwości, że trójka została zepsuta po całości, chociaż Krzyżowiec II trochę poprawiło notowania twórców. Krótko mówiąc – po co remasterować edycję, która już 10 lat była mocno przeciętna? Zwłaszcza, że brakuje jeszcze rozwiązania prostych i upierdliwych problemów jak przenikanie się jednostek. W wojennej zawierusze ciężko stwierdzić czy mamy jakąkolwiek przewagę w starciach.
15 euro dla tych którzy nie posiadają steamowej wersji to trochę za dużo. Mowa o dziesięcioletniej grze, która doczekała się paru usprawnień. Mimo wszystko remaster można uznać za ciekawą opcję dla posiadaczy Twierdzy na Steamie. Niezły multiplayer, edytor map – jak ktoś lubił Legendy to z pewnością ma po co do gry wracać.
