Parę miesięcy temu opisywałem The Red Solstice – dobrą kooperacyjną grę akcji, za którą odpowiedzialne było studio Ironward. Dzisiaj sięgam po Solstice Chronicles: MIA – kolejną produkcję Chorwatów, co do której na pewno można powiedzieć, że da się przy niej miło spędzić czas.
The Red Solstice miał dosyć słabą kampanię dla jednego gracza, ale jego siła tkwiła w świetnym trybie kooperacyjnym. Solstice Chronicles: MIA stara się dać nam ciekawą historię w trakcie 22 poziomów, w których walczymy z hordami potworów, by znaleźć lek mogący wyleczyć naszą planetę ze śmiercionośnego wirusa. Kierujemy pewnym żołnierzem Marine, któremu pomaga dron. Gracz może skorzystać z 4 dostępnych klas postaci. Kampania niewątpliwie jest lepsza od tej z The Red Solstice, głównie za sprawą naszych protagonistów. Między nimi scenarzyści utworzyli niezłe i czasem śmieszne dialogi. Nasz dron nie jest tylko zwykłym towarzyszem, dzięki niemu nawet gra w pojedynkę potrafi być łatwiejsza. Dron ma 4 zdolności, których możemy użyć podczas rozgrywki – pierwsza związana jest z szukaniem amunicji, czy dodatków do broni, gdyż nie dość, że trup ściele się gęsto, to nie zawsze wystarczy ilość ołowiu zdobyta tylko podczas przeszukiwania mapy z góry na dół. Ma to jednak swoje minusy – szukanie przedmiotów przez latającego robota powoduje nagły wzrost przeciwników. Wtedy możemy skorzystać z jego kolejnej zdolności, która pozwala na wytworzenie chroniącej nas bariery.
Gracz po każdym zakończonym poziomie ma do rozdysponowania punkty (ich ilość zawsze zależy od wybranego wcześniej poziomu trudności – czym trudniej tym więcej punktów) na 3 drzewka rozwoju – drona, swojej klasy i ogólne. System levelowania jest więc prosty, a współpraca klas świetnie wypada w lokalnej kooperacji, gdy możecie razem z przyjaciółmi opracować jakąś strategię. Co parę misji pojawia się boss, z którym oczywiście trzeba się trochę pomęczyć, co oznacza po prostu wpakowanie w niego kontenerów ze śrutem + sprytne poruszanie się (ucieczka, uniki – wszak boss zadaje mnóstwo obrażeń) i korzystanie z pomocy latającego towarzysza.
Problem z kampanią polega na tym, że misje są głównie korytarzowe, a gracz w jej połowie zaczyna się nudzić. Brak możliwości zmiany klasy też trochę doskwiera. Dużo dobrego można za to powiedzieć o oprawie graficznej. Twórcy użyli Unreal Engine 4, który sprawdził się świetnie. Również projekty poziomów są ciekawie wykonane
Solstice Chronicles: MIA to niezła produkcja, która, gdy masz grono kumpli chętnych do grania na współdzielonym ekranie, sprawdza się w akcji znakomicie. Niestety bardzo brakuje tego, czego mogliśmy doświadczyć w poprzedniej produkcji Chorwatów, czyli normalnej kooperacji. I to niestety sprawia, że Solstice Chronicles: MIA nie jest grą dla wszystkich. Wierzę jednak, że słowa te odwołam po wprowadzeniu co-opa.