Powracamy z cyklem Recenzja na dwa głosy. Tym razem wspólnie z Kubą zmierzyliśmy się z Scythe: Digital Edition – produkcją będącą adaptacją gry planszowej. Scythe zabiera nas do alternatywnej wersji Europy, najeżonej konfliktami i mechami, które są tworzone przez tzw. Fabrykę, niezależne miasto-państwo. W grze wcielamy się w jedną z pięciu frakcji – Imperium Saksonii, Chanatu Krymskiego, Związku Roswieckiego, Republiki Polanii lub Królestwa Północy. Czym Scythe jest i czy warto w niego zagrać, dowiecie się z poniższej recenzji, napisanej w dość niekonwencjonalny sposób.
Jeszcze jedno – mówiąc o Scythe, nie można pominąć gry Iron Harvest, która jest obecnie w fazie produkcji. Również inspirowana uniwersum Jakuba Różalskiego, będzie RTSem, w którym ma się liczyć bardziej taktyka niż szybkie palce. Opracowywana przez niemieckie studio KING Art Games produkcja ma się ukazać jeszcze w tym roku.
Cyfrowa planszówka
Kasjan: Ciekawi mnie z jakim podejściem podchodziłeś do tej gry. Szczerze, bez zmyślania, z planszówkami nie mam zbyt wielkiej styczności. Ot kiedyś się z kimś pokłóciłem grając w Monopoly, a raz byłem królem świata wygrywając w chińczyka. Nawet Scythe przegrywa u mnie jeśli chodzi o najbardziej wyczekiwaną grę w klimacie Różalskiego, bo jest przecież Iron Harvest, a ja strategie kocham. Co w takim razie miało przyciągnąć Cię do Scythe na długie wieczory?
Jakub: Scythe intrygowało mnie już od premiery planszówkowego wydania. Niestety nie miałem możliwości nabycia fizycznej wersji, dlatego informacja o cyfrowym wydaniu mnie ucieszyła. Szczególnie, że dzięki rozgrywkom multi nie muszę martwić się o chętnych do gry oraz język. Czy Scythe przyciągnęło mnie na długie wieczory? Raczej nie. Partie są szybkie i nie trzeba poświęcić zbyt dużo czasu, by rozegrać jedną czy dwie gry. Taki system w zupełności mi odpowiada.
Początki nie są łatwe
Kasjan: Nikogo nie zaskoczę, ale zanim weźmiemy się do rozgrywania partii, na początku warto odpalić samouczek. Tutorial myślę, że wykonano poprawnie – autorzy postawili na nauczanie zasad rządzących grą poprzez stawianie graczy w określonych sytuacjach. W ten sposób nie rozegramy pierwszego kompletnego rozegrania, ale na to przyjdzie jeszcze czas. Nie jest to gra bardzo skomplikowana, ale zawsze w przypadku gier 4X (eXplore, eXpand, eXploit, eXterminate) jest wiele dróg do wygrania danej partii. W przypadku Scythe należy zebrać 6 z 9 gwiazdek możliwych do uzyskania aby wygrać grę.
Jakub: No to widocznie z nas dwóch, to ja jestem ten głupszy, bo samouczek kompletnie mi nie podszedł. Bardzo powierzchowny i w moim odczuciu niewystarczająco klarowny. Zasad nauczyłem się w ciągu kilku pierwszych partii, klasyczną metodą prób i błędów. Tak, jak powiedziałeś, Scythe nie jest grą trudną i jej ogarnięcie na przyzwoitym poziomie to kwestia kilku godzin. Oczywiście, jeśli myślimy nad starciami rankingowymi na wyższym poziomie, to trzeba już głębiej zacząć zastanawiać się nad taktyką i dokładniej planować każdy ruch. Powiedz, jak Ci się grało przeciwko SI?
Gdy zabawa z komputerem się znudzi…
Kasjan: SI do agresywniejszych nie należy – raczej zwycięża rozsądek u komputerowego wroga. Komputer w pierwszych starciach dawał w kość, ale bywało lepiej, gdy nauczyłem się korzystać z „dobrodziejstw inwentarza”, mowa tu oczywiście o Kartach Spotkań, które możemy wziąć gdy najedziemy na odpowiednie pole. To w połączeniu z dość klarownymi zasadami i 5 frakcjami do wyboru, gdzie każda różni się od siebie, powoduje, że w Scythe grało mi się całkiem dobrze. Mogę przyczepić się z pewnością do mało czytelnego interfejsu. Grafika sama w sobie jest oczywiście ok, ilustracje Jakuba Różalskiego świetne, ale nad tym interfejsem można byłoby jeszcze popracować.
Kuba: Mnie strasznie zirytował sposób wykonania pionków i znaczników. Rozumiem, że mamy tutaj do czynienia z grą planszową, ale można było pokusić się o coś bardziej stylowego, a przede wszystkim czytelniejszego. Jeśli chodzi o resztę grafik i ilustracji Różalskiego, to miodzio. Niepowtarzalny klimat jego prac został zachowany. Wracając jednak do AI, bardzo łatwo jest je oszukać podczas pojedynków, ponieważ nie posuwa się do blefów, dając nam przewagę na polu walki. Zdecydowanie bardziej napocić się trzeba podczas rozgrywek online. Siadając do komputera o normalnej porze, nie miałem problemu ze znalezieniem kompanów. Jeśli macie jednak znajomych lubujących się w planszówkach, to Scythe może być świetnym wyborem w te wieczory, gdy niekoniecznie chce wam się wychodzić z domu.
Scythe: Digital Edition – podsumowanie
Kasjan: No to co wystawiamy? Ode mnie to taka siódemka – oczywiście w skali dziesięciopunktowej. To dobra gra i naszła mnie chęć na zagranie kiedyś w wersję fizyczną. Największą wadą Scythe jest ten przeciętnie wykonany interfejs, nierówne AI, a po stronie zalet należy umieścić grafiki Różalskiego i kilka różnych frakcji. Zostajemy przy tej ocenie, czy coś zmieniamy?
Kuba: Ja od siebie dam 8 oczek. W Scythe gra mi się przyjemnie, a mechaniki strategiczne gry przypadły mi do gustu. Losowość nie odgrywa tu tak dużej roli, a poprowadzenie swojej frakcji do zwycięstwa wymaga nieco wysiłku. Szczególnie, że zdobycie sześciu wymaganych do zakończenia gry punktów nie zagwarantuje Ci zwycięstwa. Dopiero przy podliczaniu wyniku końcowego widać, jaki wpływ miały na niego poszczególne decyzje. Uśredniając więc nasze noty dostajemy 7.5. I wilk syty, i owca cała. Chociaż jeśli chcesz się spierać, to o prawo do finalnej decyzji możemy zawalczyć na planszy!
Grę do recenzji dostarczył Kinguin.net. Dziękujemy!