Riverhill Trials – recenzja

Riverhill Trials
Riverhill Trials

Są takie gry, które przykuwają uwagę odbiorcy już przy pierwszym kontakcie. Nawet nie wtedy, gdy zdarzy się nam w nie zagrać, a zwyczajnie po ujrzeniu zwiastuna lub screenów. Tak właśnie było w moim przypadku z Riverhill Trials. Nie ukrywam, że lubię czasami przejrzeć Steama w poszukiwaniu ciekawie zapowiadających się niszowych produkcji. Tak, ten tytuł był jedną z nich. Gdy tylko ujrzałem zrzuty ekranu z najnowszego dzieła studia Watercolor Games, wiedziałem, że będę musiał w nie zagrać.

To właśnie grafika była elementem, który zachęcił mnie do sprawdzenia Riverhill Trials. No popatrzcie na nią! Czyż nie jest śliczna? Twórcy przyjęli dla swojej gry specyficzny, minimalistyczny styl. Gdy inni producenci silą się na jak najbardziej szczegółową grafikę, tutaj wiele obiektów (dla przykładu głazy) jest wymodelowanych przy użyciu małej ilości polygonów. Choć w wielu przypadkach wyglądałoby to źle, w produkcji od Watercolor Games ruch ten nadaje całości lekko komiksowego stylu.

Riverhill Trials 1

Reszta oprawy przypomina nieco No Man’s Sky. I wcale nie jest to zbieżność przypadkowa, bo również Riverhill Trials opowiada historię galaktycznego odkrywcy. Nasz pilot cierpi na amnezję i obudził się w pewnym momencie za sterami statku kosmicznego. Nic nie pamiętając, siłą rzeczy rozbił się na najbliższej obcej planecie. Jako że udało mu się przeżyć, jego celem będzie odnalezienie się w tym nowym świecie i znalezienie sposobu na jego opuszczenie.

Fabuła to nic szczególnego. Ot, trafiamy na planetę i wio do skakania! To po prostu pretekst do rozrywki i, jako że bądź co bądź gra jest platformówką, nie mogę zbytnio na to narzekać. Wiecie, ten gatunek rządzi się swoimi prawami i na dobrą sprawę nie jest tu potrzebna żadna historia, bo w tego typu produkcjach chodzi raczej o przetestowanie umiejętności i refleksu gracza.

Riverhill Trials 2

Niestety Riverhill Trials nie jest na tym polu idealny. Twórcy lekko poszli na łatwiznę i nie postarali się, by jakoś wyróżnić rozgrywkę w swoim tytule. To po prostu kolejna gierka, w której chodzimy, skaczemy i zbieramy znajdźki. W podobny sposób można opisać większość platformówek, prawda? Riverhill Trials jest jednak grą, w której akcję śledzimy z perspektywy pierwszej osoby i mieliśmy już na tym polu wiele świetnych przykładów, z których można czerpać wzorce.

Brakuje tu poczucia prędkości. Protagonista to poruszająca się kamera, a nie żywy obiekt w kontekście świata gry. Dałoby się zrobić lepszą motorykę postaci i np. poprawić dzięki temu dynamizm rozgrywki. Niedosyt przychodzi również wraz z animacjami. Oczywiście nie oczekuję poziomu Mirror’s Edge lub Dying Light po grze indie, ale jak wiele gra zyskałaby na tym, gdyby dodać tutaj takie dosyć proste mechaniki, jak np. podwójny skok, czy bieg zwiększający pęd postaci, który pozwoliłby na fikanie na dalsze odległości.

Riverhill Trials 3

Nie pomaga również wszechobecna taniość produkcji. Czuć ją już od tego momentu, gdy postawimy pierwsze kroki na nieznanej planecie. Pojawiające się przed nami obiekty, momentami dziwny brak płynności (coś w stylu input laga), niektóre platformy źle reagujące na komendy dają znać, że gra ewidentnie była robiona po kosztach. Ba, nie wiem, czy w ogóle przeszła jakieś większe betatesty, bo podczas ogrywania byłem świadkiem wielu błędów.

Ale tutaj o dziwo muszę pochwalić twórców. Nie dlatego, że wypuścili zabugowany tytuł, ale z tego powodu, iż go nie porzucili i starają się go ciągle naprawiać. Od czasu premiery naprawdę dopięli wszelkich starań, by poprawiać niedociągnięcia. Wiem to z autopsji, bo sam powiadomiłem ich o kilku problemach. Daje to nadzieję na to, że Riverhill Trials wraz z biegiem czasu będzie się stawało coraz lepsze.

Riverhill Trials 4

Na ten moment brakuje menu opcji w samej grze. Klawiszologia jest dostępna tylko w panelu konfiguracyjnym Unity uruchamianym po kliknięciu ikonki na Steamie. Powoduje to, że na przykład nie da się przestawić osi myszki. Na szczęście ja nie należę do osób, które muszą odwracać oś X, czy Y. Niezbyt zadowoleni mogą być również nasi rodacy, gdyż językowi polskiemu obecnemu w grze wiele brakuje do doskonałości. Niektóre kwestie ewidentnie były wrzucone w translator. Mimo wszystko obecność tłumaczenia to zawsze plus, gdyż wiele twórców indie po prostu olewa ten element. A znając chęć poprawy gry wśród twórców z Watercolor, pewnie i tłumaczenie w przyszłości zostanie zmienione.

Sama rozgrywka jest również bardzo krótka. Potrzebowałem równo dwóch godzin, by przejść Riverhill Trials na sto procent. I gdy w innych przypadkach prawdopodobnie bym narzekał, to biorąc pod uwagę całokształt tego tytułu, jest to czas idealny. Dosyć toporna mechanika skakania przez ten okres aż tak bardzo nie da o sobie znać, a gracz będzie mógł nacieszyć swoje oko widoczkami.

Riverhill Trials 5

I jeśli jesteśmy przy cieszeniu oka, to trzeba wspomnieć, że w tej produkcji wśród niektórych graczy będzie mógł radować się również zmysł słuchu. Specjalnie napisałem niektórych, bo muzyka w Riverhill Trials jest dosyć specyficzna. Nieco przypomina dźwięki syntezatorów z lat osiemdziesiątych, więc nie wszystkich musi przypaść do gustu. Nawet i w niej czuć lekką taniość, ale mimo wszystko wpadła mi w ucho i uprzyjemniała skakanie.

Riverhill Trials to przeciętna gra. Ma kilka fajnych elementów, ale jednocześnie masa niedoróbek powoduje, że już po paru chwilach obcowania z tym tytułem czuć, że jest on budżetowy. Wiele rzeczy dałoby się tu zrobić na pewno lepiej i nie jest to tytuł wzorcowy. Czy go polecam? Na ten moment raczej nie. Chociaż jeżeli ktoś czuje się zmęczony przez te wszystkie hiciory AAA i chce się nieco zrelaksować, to można dać tej grze malutką szansę. Mimo wszystko przy ogólnej ocenie wniosek jest taki, że grafika i muzyka to za mało.

Plusy
  • Przykuwająca uwagę oprawa graficzna
  • Całkiem dobra ścieżka dźwiękowa
  • Wsparcie twórców po premierze
Minusy
  • Sporo błędów i niedoróbek
  • Niezbyt odkrywcza i angażująca rozgrywka
  • Czuć taniość
5
Ocenił Robert Chełstowski
Recenzja PC

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z PC

Recenzje gier OpenCritic