Recenzja Windbound, czyli o tym jak zostałem Moaną

Windbound
Windbound

Już w pierwszym zdaniu mogę zdradzić, że Windbound to gra której warto dać szansę. Należy jednak zaznaczyć, że ze względu na specyfikę rozgrywki produkcja ta skierowana jest do konkretnej grupy graczy. Poniższą recenzję potraktujcie więc jako swojego rodzaju test. Jeśli żadna z wymienionych cech gry was nie zraża, to warto rozważyć ewentualny zakup produkcji autorstwa 5 Lives Studios, gdyż zapewnicie sobie zabawę na wiele godzin. W przeciwnym wypadku uciekajcie czym prędzej i zaoszczędźcie sobie zszarganych nerwów, frustracji i rozwalonych kontrolerów.

W żaglach wiatr, a w oczach łzy

Rozgrywkę w Windbound zaczynamy od wyboru poziomu trudności. Wybrać możemy pomiędzy dwoma trybami – przetrwanie lub fabuła. W tym momencie pojawia się pierwszy zgrzyt. Z opisów wynika, że tryb przetrwanie skierowany jest do osób, które chcą w pełni doświadczyć Windbound. Z kolei druga opcja przeznaczona jest dla graczy, którzy chcą skupić się wyłącznie na fabule i korzystać ze sporej ilości ułatwień. Można je więc nazwać po prostu niskim i normalnym poziomem trudności, co jednak nie oddaje w zupełności ich specyfiki.

Nazwa trudniejszego trybu powinna zostać zmieniona na coś w stylu – hardkor dla masochistów. Wystarczy zaznaczyć, że na tym poziomie będziemy cofani do początku gry w przypadku każdej przegranej, dodatkowo stracimy wszystkie zdobyte przedmioty. I nie mówimy tutaj o straceniu godziny Szczególnie, że Windbound nie jest dopracowany na tyle, by w tak drastyczny sposób karać gracza za porażkę. W części przypadków wina za przegraną może leżeć po obu stronach. Uwierzcie mi więc na słowo, że będziecie czerpać z tej gry dużo więcej przyjemności, gdy wybierzecie lżejszy poziom trudności. W moim odczuciu Windbound  jest produkcją, którą trzeba się bawić i przy której powinno się relaksować.

Windbound Screen1

Postrach mórz i oceanów

W grze wcielamy się w bohaterkę imieniem Kara, która zostaje wyrzucona przez morze na bezludną wyspę. Szybko okazuje się, że ten nowy świat diametralnie różni się od tego, w którym przyszło nam żyć wcześniej. Kraina w jaką rzucił nas los jest przepełniona magią,  z którą bohaterka jest silnie powiązana. W trakcie naszej przygody poznamy historię wydarzeń z przeszłości, a odnalezienie drogi do domu będzie wymagało zaangażowania się w ich konsekwencje. Nie mając przy sobie nic poza podstawowym odzieniem, rozpoczynamy podróż przez tajemnicze, nieznane nam wcześniej tereny. Fabuła Windbound nie jest najmocniejszym aspektem gry. Wydarzenia, których częścią jesteśmy, nie angażują nas w bezpośredni sposób, dlatego nie mamy poczucia, że oprócz próby przetrwania jesteśmy jakimś niezbędnym ogniwem do wypełnienia istotnej misji. Sposób opowiadania fabuły jest śladowy i pozostawia graczowi spore pole do interpretacji. Przygotowana przez 5 Lives Studios powinna być spójniejsza i mieć większe znaczenie dla przebiegu rozgrywki.

Windbound Screen2

Empiryzm w czystej postaci

Jednym z najciekawszych elementów Windbound jest to, że wszystkiego musimy doświadczyć na własnej skórze. Startujemy z zerową wiedzą na temat świata i nawet leżący na plaży kamyk nas zaskakuje. Po znalezieniu danego przedmiotu uczymy się tego, w jaki sposób możemy go wykorzystać. To samo dotyczy wytworzonych narzędzi czy materiałów pozyskanych z potworów. Fauna i flora gry nie jest na tyle bogata, by przytłoczyć nas obfitością, ale w wystarczy na kilka godzin przyjemnego odkrywania. Kara uczy się szybko i sprawnie radzi sobie z organizacją pracy, więc raczej nie pogubimy się w gąszczu receptur i dziesiątkach składników.

Windbound Screen5

Parostatkiem w piękny rejs!

Windbound nie jest typowym surwiwalem, który będzie wyciskał z gracza siódme poty podczas zdobywania niezbędnych do życia surowców. Trzonem rozgrywki jest crafting i wszystko co z nim powiązane. Przemierzając wyspy o różnych habitatach, będziemy zbierać składniki, które posłużą nam do stworzenia kolejnych narzędzi, broni i elementów ekwipunku. Najwięcej przyjemności sprawia jednak mechanika rozbudowy naszej bazy, którą w tym przypadku jest kanu lub większe konstrukcje, których podstawą jest właśnie taki rodzaj łodzi. Nie ma co ukrywać, że nie znam się na tej terminologii, więc pozwolę sobie nazywać to statkiem bądź łodzią. Stopniowo rozbudowując naszą łódź zwiększamy jej możliwości, pojemność i siłę, a wszystko to dla własnej satysfakcji.

Do ukończenia Windbound nie jest wymagane wielogodzinne farmienie składników, po to by stworzyć przedmiot pozwalający pchnąć fabułę do przodu. W swoich poczynaniach jesteśmy zupełnie wolni. Nic nie stoi na przeszkodzie, by wsiąść w najprostszą łódkę i z miejsca pognać w stronę końca gry po najmniejszej linii oporu. Każda odwiedzona wyspa i każdy wytworzony przedmiot jest aktem naszego własnego zaangażowania. Warto jednak zaznaczyć, że crafting nie jest niezwykle wymagający i nie będzie męczył nas mozolnym szukaniem wymaganych przedmiotów.

Windbound Screen6

Relaks na rajskich wyspach

Brak wizji permanentnej porażki, który z jakiegoś powodu twórcy uznali za podstawę produkcji, pozwala się przy Windbound dość łatwo zrelaksować. Przepiękna oprawa graficzna, ładne animacje i spokojna rozgrywka sprawiają, że dość łatwo zapaść się w tym świecie. Po raz kolejny zaznaczam jednak, że trzonem rozgrywki jest tutaj crafting, więc jeśli ktoś nie lubi tego elementu, to nie znajdzie tutaj nic dla siebie. System walki jest kiepski, niesprawiedliwy i nieprzewidywalny, przez co w szranki z potworami stawałem wyłącznie z konieczności. Chciałbym, żeby gra oferowała nieco większe wyzwanie jeśli chodzi o pływanie łodzią, przynajmniej w pojawiających się po każdym z rozdziałów etapie prób. Uważam, że fajnie byłoby gdyby dzieło naszych rąk zostało poddane nieco bardziej wymagającym testom. Zdaję sobie sprawę, że takie roszczenia mogą się gryźć z wolnością, której doświadczamy podczas rozgrywki i którą uznałem za atut. Złoty środek leży jednak gdzieś pomiędzy. Grając w  Windbound bez sprecyzowanego celu zbyt łatwo pokusić się o iście na łatwiznę.

Windbound Screen7

Czy warto zagrać w Windbound?

W Windbound bawiłem się lepiej, niż się na to zapowiadało. Produkcja studia 5 Lives Studios urzekła mnie klimatem oraz prostotą. Oczywiście, po przełączeniu na lżejszy poziom trudności, który w moim odczuciu powinien być tym rekomendowanym. Jeśli dacie się porwać wiatrom, to zapewnicie sobie przyjemną zabawę na kilkanaście godzin. Warto jednak mieć świadomość, co chwytamy za rogi i mam nadzieję, że powyższa recenzja pomoże wam w podjęciu ewentualnej decyzji. A jeśli drzemie w was wewnętrzy masochista, który jest w stanie zaryzykować kilka godzin postępu dla odrobiny adrenaliny, to Windbound przywita was z otwartymi ramionami. Ekipa 5 Lives Studios nie zaoferowała graczom nic odkrywczego lub eksperymentalnego, ale ich produkcja zasługuje na miejsce wśród lekkich, wartych uwagi surwiwali.

Plusy
  • Relaksująca rozgrywka
  • Klimat i oprawa
  • Lekki i przyjemny surwiwal
  • Wciąga
  • Dla fanów craftingu
Minusy
  • Fabuła
  • Kiepski system walki
  • Powinna bardziej angażować gracza
7.5
Ocenił Jakub Smolak
Recenzja PC

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z PC

Recenzje gier OpenCritic