Recenzja Weakless

Weakless
Weakless

Gry artystyczne mają to do siebie, że ich głównym i w zasadzie jedynym celem istnienia jest zachwycenie gracza i zmuszenie go do zadumy. Często bywa też tak, że zbyt wiele poza tym nie oferują, stanowiąc swoisty eksperyment ledwo uchodzący za grę. Jednak tego typu produkcja zrobiona dobrze i w sposób przemyślany może okazać się czymś naprawdę wartym uwagi, zyskującym dzięki swojej interaktywności. No i jest też Weakless…

Weakless (1)

Moimi pierwszymi słowami po ujrzeniu napisów końcowych było: „Matko, ale ta gra jest bez sensu”. Nie oznacza to jednak, że słowa te nie padły z moich ust w ciągu tych trzech poprzedzających finał „zabawy” godzin. Nie byłem ani zły, ani sfrustrowany, ani nawet nad wyraz znudzony rozgrywką. Problemem Weakless jest bowiem to, jak bardzo nijaką jest on grą. Niemalże każdy jej element jest w jakimś stopniu nieprzemyślany bądź niedopracowany.

Przekonać o tym możemy się już w momencie, kiedy to na ekranie ukazuje się intro przedstawiające w postaci niemych slajdów narodziny jednego z naszych bohaterów oraz moment spotkania przez niego swojego przyszłego kompana, a także drugiej postaci grywalnej. Tutaj też pojawia się główny bajer Weakless – gramy dwójką postaci, obie są niepełnosprawne. Pierwszy rodzi się głuchy, a drugi okazuje się być niewidomym. Na papierze jest to świetny koncept dający szansę na bardzo kreatywne podejście do rozgrywki, ale w praktyce nie ma to wpływu na nic.

Weakless (2)

Cały pomysł na rozgrywkę opiera się na konieczności współpracy dwóch niepełnosprawnych bohaterów by wspólnie osiągnąć cel. Ślepy oplotek (czyli członek rasy humanoidów przypominających splecione korzenie) brak dźwięków i ostro przytłumioną muzykę wynagradza nam szybszym poruszaniem się, możliwością magicznego wpływania na rośliny przy pomocy zwisającego mu z czoła dzyndzla i umiejętnością wspinania się po gzymsach. Jego ślepy kolega porusza się natomiast wyłącznie dzięki słuchowi, toteż po przełączeniu się na niego ekran spowija czerń, a my jesteśmy w stanie ujrzeć wyłącznie zarysy znajdujących się w pobliżu elementów otoczenia. Poza tym możemy posłuchać muzyki, pouderzać w ziemię kosturem, a także przepchnąć jakiś cięższy kamień. No i porusza się też wolniej.

Efekt tego jest dość przewidywalny. Większość rozgrywki spędzamy w niemalże kompletnej ciszy, bo za to stosunkowo niewielkie poświęcenie zyskujemy mobilność i możliwość pooglądania lokacji. Najsmutniejsze jest to, że jednym z punktów reklamujących grę jest piękna muzyka, co wypada dość śmiesznie w sytuacji, w której gracze przez większość czasu nie będą jej słyszeć. Na dobrą sprawę, gdyby nie sporadyczne zagadki logiczne wymagające postukania w coś kosturem lub przesunięcia głazu w ogóle w ślepego oplotka bym się nie przełączał, bo nie dość, że widzimy mało to jeszcze poruszamy się w ślamazarnym tempie, a sama muzyka nie jest tego niestety warta.

Weakless (3)

Pozwolę zatrzymać się w tym momencie przy zagadkach by oznajmić, że są one śmiesznie wręcz proste. Zazwyczaj musimy się gdzieś po prostu wspiąć i magicznym dzyndzlem głuchego uruchomić prastary mechanizm, ewentualnie jako ślepy wybić odpowiednią melodię przy pomocy swojego kostura. W zasadzie tylko raz udało mi się utknąć na jednej z łamigłówek i to wyłącznie dlatego, że gra się zbugowała i nie rejestrowała moich uderzeń kosturem. W kółko kręciłbym się pewnie jeszcze długo, gdyby Weakless akurat nie zacięło się na etapie ładowania po powrocie z xboxowego dashboardu, wymuszając na mnie tym samym restarty gry.

Poziom techniczny Weakless zasługuje z resztą na osobny akapit, bo wypada to po prostu słabo. Bardzo łatwo jest na przykład zaciąć się w trakcie wspinaczki, bo okazuje się, że wciśnięcie jakiegokolwiek przycisku w momencie, w którym nasz awatar chwyta się gzymsu, sprawia, że zawisa on w powietrzu i może tylko przesuwać się w lewo i w prawo. Także zjawisko lewitowania nad przepaścią oraz chrupanie gry to rzeczy pojawiające się w Weakless notorycznie i wraz z pozostałymi wspomnianymi problemami skutecznie działają graczowi na nerwy.

Weakless (4)

Najbardziej boli mnie jednak, że Weakless nie może wybronić się nawet fabułą i światem, a miał na to olbrzymi potencjał. Kraina, w której przyszło mi spędzić tych kilka godzin to miejsce absolutnie unikatowe. To świat zamieszkały przez tycie korzenne ludziki żyjących w zgodzie z naturą, ale także skrywający sekrety starożytnej, zdecydowanie bardziej zmechanizowanej rasy. Majaczące na horyzoncie olbrzymie drzewo działa na wyobraźnię, sprawiając, że gracz mimowolnie pragnie się tam jak najszybciej dostać i zobaczyć na własne oczy, co jest w środku.

Brzmi świetnie, nie? Problem w tym, że jeżeli zapytalibyście mnie jaki jest cel dwójki głównym bohaterów zanim dotarłem do finału Weakless – nie miałbym zielonego pojęcia. Bohaterowie pozbawieni są jakiejkolwiek motywacji, a przynajmniej nie jest ona wyraźnie graczowi przedstawiona. Ot, udajemy się na plemienną imprezę, w trakcie której szaman zostaje pochłonięty przez spływającą z drzewa żywicę lub substancję do niej podobną, podłoga zapada się nam pod nogami, a kiedy przebudzamy się po upadku – zaczynamy iść. I tak spacerujemy po mało intuicyjnych i nieco zbyt pustych lokacjach zastanawiając się cały czas dokąd tak właściwie zmierzamy, nie mogąc nawet nazbyt zachwycić się światem, bo wygląda on po prostu tak sobie i sprawia wrażenie bycia otoczonego nicością.

Weakless

Weakless nie jest w żadnym wypadku grą dobrą, ale nie oznacza to też, że jest to tytuł zły. Jest po prostu nijaka i to w moim odczuciu najgorsza charakterystyka, którą mogę określić jakikolwiek produkt artystyczny. Weakless niestety marnuje olbrzymi potencjał, który w nim drzemie i zamiast pięknej opowieści o pokonywaniu przeciwności losu by wspólnie uratować przyrodę przed zgubnym działaniem cywilizacji, otrzymujemy kilka godzin błąkania się po pustym i nudnym świecie, w którym jedyną atrakcją są nieskomplikowane zagadki. Wolałbym żeby Weakless okazało się grą złą, bo przynajmniej wywołałby we mnie jakiekolwiek emocje poza znużeniem.

Plusy
  • Ciekawy pomysł na świat
  • Przyjemna dla ucha muzyka (o ile akurat ją słychać)
  • Posiada przesłanie
Minusy
  • Zmarnowany potencjał
  • Brak poczucia dążenia do jakiegokolwiek celu
  • Granie ślepym nie daje żadnym korzyści
  • Problemy techniczne
  • Mało intuicyjny w nawigacji, pusty świat
4
Ocenił Konrad Noga
Xbox One

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z konsoli Xbox One

Recenzje gier OpenCritic