Recenzja VirtuaVerse. Cyberpunkowa przygodówka, w którą musicie zagrać

Virtuaverse
Virtuaverse

Nie wiem czy to tylko złudzenie, ale wydaje mi się, że w ostatnim czasie klimaty cyberpunkowe znacznie zyskały na popularności. Pewnie niemała w tym zasługa Cyberpunk 2077, który znacznie podsycił apetyt graczy. I chociaż osobiście wolę klasyczne fantasy, to muszę przyznać, że coraz częściej łapczywie spoglądam na produkcje z futurystycznym zacięciem. To właśnie dzięki settingowi dałem przekonać się VirtuaVerse. Klimatyczna wizja przyszłości połączona z oldschoolowym pixelartem wystarczyły, by wybić się na tle konkurencji. Swoje trzy grosze dołożyła również obietnica staroszkolnej rozgrywki w klasycznym, przygodówkowym stylu.

Virtuaverse Screen5

Podłącz się i zgłupiej!

VirtuaVerse zabierze nas w podróż do futurystycznego świata rządzonego przez korporacje, świata, w którym ludzkość już dawno poddała się mocy technologii. Większość społeczeństwa z różnych pobudek decyduje się na permanentne podłączenie w tryb alternatywnej rzeczywistości. Nasz protagonista Nathan pozostaje jednak w mniejszości preferującej bardziej klasyczne rozwiązania i przyziemny sposób życia. Jego przygoda rozpoczyna się w dość standardowy sposób. Wybudzony w środku nocy odkrywa, że jego dziewczyna zniknęła zostawiając mu lakoniczną wiadomość, zapisaną szminką na lustrze. Mężczyzna niezwłocznie próbuje skontaktować się z partnerką, jednak na skutek różnych wydarzeń szybko zostaje zamieszany w coś znacznie większego. Im dalej w las, tym historia staje się coraz bardziej skomplikowana i wciągająca. Bronię się, jak mogę przed tym, by nie zdradzić wam zbyt wiele. Chcąc wyłącznie ocenić stronę fabularną powiem, że wywarła ona na mnie dość pozytywne wrażenie. Miłośnicy klimatów cyberpunkowych powinni być zadowoleni z czasu spędzonego w uniwersum VirtuaVerse.

Virtuaverse Screen3

Stara szkoła rwania włosów z głowy

Produkcja studia Theta Division to klasyczny przedstawiciel gatunku point and click. VirtuaVerse to więc bez wątpienia ukłon w stronę staroszkolnych klasyków. Odwiedzając kolejne lokacje, będziemy zbierać warte uwagi przedmioty, a następnie kombinować nad tym, gdzie ich użyć lub w co je połączyć. Ważna rolę odgrywać będą także dialogi z napotkanymi postaciami, których podczas naszej przygody przewinie się naprawdę sporo. Warto zaznaczyć, że gra jest niezwykle wymagająca. Jej ukończenie zajęło mi około 15 godzin, ale bez wstydu przyznaję się, że kilkukrotnie zdarzyło mi się skorzystać z pomocy innych graczy na steamowym forum. VirtuaVerse nie stosuje żadnej taryfy ulgowej w postaci podpowiedzi czy możliwości podświetlenia ważnych obiektów w danej lokacji. Zdarzają się sytuacje, których rozwiązaniem może być mały obiekt, składający się dosłownie z kilku pixeli. Wyostrzona percepcja będzie nieoceniona. Dostępny do naszej dyspozycji dziennik jest raczej ubogi w informacje, więc jesteśmy zdani wyłącznie na siebie. Rozwiązując łamigłówki, trzeba się więc nieźle napocić.

Virtuaverse Screen4

Jak ja na to nie wpadłem?!

Ze zdecydowaną większością zagadek poradzimy sobie logicznie myśląc, ale są też takie, na których rozwiązanie możemy nigdy nie wpaść. O zniechęcenie łatwo, gdyż akcja dziać się może jednocześnie w kilku rozbudowanych lokacjach. Jeśli się zawiesimy, to czeka nas mechaniczne sprawdzanie wszystkiego po kolei. Zbędnego backtrackingu w  VirtuaVerse jest dość sporo. Zabrakło mi możliwości szybszego przemieszczania się pomiędzy poszczególnymi lokacjami, co znacznie usprawniłoby rozgrywkę. Zdaję sobie sprawę z tego, że miało być oldschoolowo, ale dodanie kilku udogodnień z pewnością wyszłoby grze na dobre.

Virtuaverse Screen2

Pixelowa przyszłość

Jeśli chodzi o oprawę wizualną, to VirtuaVerse prezentuje się po prostu epicko. Pixelart trafia w moje gusta, a całość utrzymana jest w spójnym klimacie. Wybranie wyłącznie kilku screenów do udekorowania tej recenzji będzie dla mnie wyzwaniem. Strona audio nieco odstaje. Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że brakuje jej różnorodności i po pewnym czasie zaczyna po prostu męczyć, zwłaszcza jeśli na dłuższy czas gdzieś utkwimy. Niestety, gra nie posiada polskiej lokalizacji. Mając na uwadze poziom trudności zagadek, sprawne posługiwanie się językiem angielskim jest raczej konieczne. W wielu przypadkach diabeł tkwi w szczegółach, będących jednocześnie podpowiedziami. Podczas zabawy w VirtuaVerse nie uświadczyłem żadnych błędów, dlatego jeśli gdzieś utkniecie, to raczej nie będzie to bug.

Virtuaverse Screen1

Czy warto zagrać w VirtuaVerse?

Muszę przyznać, że przez obecne trendy dałem uśpić swoją czujność. Sięgając po VirtuaVerse spodziewałem się kolejnego lekkiego point and clicka na kilka godzin. Ekipa z  Theta Division szybko jednak sprowadziła mnie na ziemię. VirtuaVerse jest staroszkolną, wymagającą przygodówką, która potrafi rzuć wyzwanie. Nie polecam osobom szybko się frustrującym, chociaż nie widzę nic złego w ratowaniu się poradnikami, gdy dopadnie nas kryzys. W końcu rozwiązanie nawet najmniejszej łamigłówki sprawi nam wiele radości. VirtuaVerse może być dla wielu nostalgiczną podróżą do przeszłości, nawet pomimo futurystycznej otoczki.

Plusy
  • Oldscholowy point and click
  • Klimat
  • Fabuła
  • Szata graficzna
  • Dający w kość poziom trudności…
Minusy
  • …który może zniechęcić
  • sporo backtrackingu i błądzenia
8
Ocenił Jakub Smolak
Recenzja PC

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z PC

Recenzje gier OpenCritic