Recenzja Stardust Odyssey (VR)

Stardust Odyssey
Stardust Odyssey

Zawód kosmicznego pirata to bez wątpienia jeden z najbardziej zachęcająco brzmiących fikcyjnych zawodów. W końcu czyż wizja podróżowania swoim własnym statkiem po bezkresie kosmosu i plądrowanie napotkanych karawan kupieckich nie brzmi zachęcająco? Jeżeli mimowolnie przytaknęliście w odpowiedzi na to pytanie, powinien ucieszyć Was fakt, że oto na rynku pojawiło się Stardust Odyssey, które pozwoli Wam poczuć się niczym gwiezdny pirat.

Stardust Odyssey 20191203011140

Wszystko zaczyna się typowo. Dostajemy kontrakt by wlecieć w centrum karawany kupieckiej, odnaleźć statek przewożący pewien ważny dla klienta relikt, wykraść go i uciec jak gdyby nigdy nic. Łatwizna. Plan wykonujemy bezproblemowo do ostatniej kropki i kiedy oddajemy zamówienie zleceniodawcy… Cóż… Okazuje się, że zostaliśmy wykorzystani, a nasz klient to zły Alchemik próbujący przy pomocy wykradzionego artefaktu narobić wszechświatowi niemałych problemów. Fabuła Stardust Odyssey jest mało porywająca i śledzi się ją z umiarkowanym zainteresowaniem. Naszym celem jest po prostu powstrzymanie złoczyńcy, a aby to zrobić będziemy najpierw musieli splądrować kilkanaście innych karawan kupieckich i z każdej wykraść przewożony relikt.

Na tym też polega cała gra. Wpadamy w centrum karawany i po prostu lecimy przed siebie aż dotrzemy do końca, gdzie czeka na nas upragniony łup. Żeby jednak nie było zbyt łatwo, każdy z konwojów pilnowany jest przez specjalnych strażników, którzy zaatakują nas, kiedy tylko nas spostrzegą. Z początku nie stanowią oni większego problemu, ponieważ każdego z nich możemy zdjąć jednym strzałem, ale do zabawy szybko dołączają bardziej zaawansowani przeciwnicy wymagający od nas nie tylko celnego oka, ale także olbrzymiej mobilności oraz multitaskingu.

Stardust Odyssey 20191204140408

Pojawienie się przed nami w tym samym czasie grupy bardziej wytrzymałych strażników wspieranych przez bezbronne jednostki oferujące swoim kolegom tarcze ochronne zmusza gracza do żonglowania wszystkimi posiadanymi zaklęciami. Niektórych przeciwników można wyeliminować wyłącznie po uprzednim odczepieniu ich kotwicy przy pomocy czarodziejskiej, zielonej rękawiczki, a na grupy blisko siebie lecących stateczków, najlepiej sprawdza się kulka magmy, którą zdetonujemy jednym celnym pociskiem. Pamiętać trzeba też o konieczności rzucenia na siebie od czasu do czasu czaru tarczy, który potrafi uratować nasz kosmiczny tyłek w gorętszych chwilach.

No i w trakcie tego całego rozgardiaszu trzeba też jeszcze operować statkiem i obserwować wskaźniki energii, bez której nie będziemy w stanie użyć żadnego z zaklęć. Ta odnawia się z czasem sama, ale można odzyskać jej trochę zbierając czerwone kule energii z pokonanych przeciwników. Zdaję sobie sprawę, że brzmi to bardzo chaotycznie i często tak też właśnie jest, ale pragnę zapewnić, że w tym szaleństwie jest metoda. Starcia podnoszą ilość adrenaliny we krwi, a szybkie i precyzyjne pozbywanie się kolejnych grup strażników okazuję się być całkiem satysfakcjonujące.

Stardust Odyssey 20191204142950

Problem w tym, że po pewnym czasie wszystko to zaczyna się nam powoli przejadać, a coraz bardziej widoczny staje się fakt, że Stardust Odyssey oferuje dość powtarzalną rozgrywkę. W trakcie całej kampanii w zasadzie nie robimy nic więcej poza przedzieraniem się przez karawanę i eliminowanie kolejnych przeciwników czy też sporadycznych bossów (starcia z którymi wcale nie różnią się tak bardzo od standardowego mięsa armatniego) z ewentualną koniecznością bronienia się przez przyzwanymi przez Alchemika istotami cienia. Na szczęście grę ratuje nieco dający ułudę znajdowania się w sercu akcji VR, co skutecznie osładza powtarzalność rozgrywki.

W teorii znacznej części starć możemy uniknąć omijając patrolujących strażników lub chowając się przed nimi za co większymi statkami karawany. Problem w tym, że wybierając bezpieczne trasy najprawdopodobniej ominie nas szansa na zrabowanie opcjonalnego łupu, który później przełoży się na ilość pieniędzy na naszym koncie. Jest to o tyle ważne, że pomiędzy kolejnymi wyprawami do naszej dyspozycji otrzymujemy kramik handlarza, który z jakiegoś powodu postanowił zamieszkać w naszym namiocie. Nie robiąc u niego regularnych zakupów na własne życzenie utrudniamy sobie dalszą rozgrywkę, bo nie tylko dysponować będziemy wtedy mniejszą ilością zdrowia, ale także będziemy musieli obejść się smakiem na widok dodatkowych miejsc na zaklęcia czy run podnoszących regenerację energii.

Stardust Odyssey 20191207110932

To jednak nie jedyne, co znaleźć możemy w karawanach.  Co jakiś czas natrafiamy także na specjalne artefakty dodające nam specjalne buffy. To jednak rzecz kompletnie pomijalna. Tym, na czym musimy skupić się w czasie każdej wyprawy, jest przewożony przez karawany eter. Jest on o tyle ważny, że by móc ruszyć fabułę do przodu potrzebujemy jego określonej ilości. Problem pojawia się jednak w momencie, w którym zdamy sobie sprawę, że nie wystarczy nam uważne oko, bo niektóre fragmenty eteru zabezpieczone są magicznymi pieczęciami, które złamać można tylko używając odpowiednich zaklęć. Te jednak otrzymujemy odwiedzając odpowiednie karawany, co sprawia, że w pewnym momencie zostajemy zmuszeni do backtrackingu, by zdobyć wcześniej dla nas niedostępne fragmenty eteru. Rozwiązanie to sprawia, że już i tak powtarzalna rozgrywka staje się jeszcze o kilka stopni bardziej męcząca.

Bardzo podoba mi się natomiast sam styl graficzny gry i projekt statków. W zasadzie do jego opisania mógłbym użyć stwierdzenia, że jest to taki arabski steampunk. Większość statków w karawanach wygląda jak latające okręty, a ten należący do nas sprawia wrażenie wyrwanego z pracowni Leonarda da Vinci. Ale już należący do nas namiot, do którego trafiamy między wyprawami wygląda jak coś, co mogłyby rozbić nomadyczne plemiona wędrujące przez pustynie. Żałuję jednak, że twórcy nie podeszli kreatywniej do samych karawan, bo choć otoczenie każdej jest nieco innej, to różnice te okazują się być na tyle małymi, że żadna z lokacji nie zapada w pamięć. Nawet statki karawan wyglądają tak samo i aż prosi się by wprowadzić tu nieco różnorodności.

Stardust Odyssey 20191211233330

Żałuję, że nie dane mi było sprawdzić komponentu sieciowego, w którym to drugi gracz zajmuje miejsce obok nas. Wygląda to na tryb dający masę frajdy wymuszający na grających kooperację. Niestety ani razu nie udało mi się znaleźć kompana do wspólnej gry. Niemniej nawet lecąc solo w Stardust Odyssey można się świetnie bawić i to pomimo dość powtarzalnego gameplayu, który zmusza nas co jakiś czas do odwiedzania tych samych lokacji.  Stardust to jedna z ciekawszych produkcji VR w jakie grałem i mogę ją z czystym sumieniem polecić każdemu nowemu użytkownikowi gogli wirtualnej rzeczywistości.

Plusy
  • Świetny design świata
  • Angażujące, wymagające skupienia starcia
  • Różnorodność zaklęć pozwalające na kreatywne podejście do walki
  • Opcja ukrywania się wewnątrz karawan
Minusy
  • Wkradająca się z czasem monotonia
  • Średnio porywająca fabuła
  • Konieczność backtrackingu
7
Ocenił Konrad Noga
Recenzja PlayStation 4

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z konsoli PlayStation 4

Recenzje gier OpenCritic