Recenzja Star Wars Outlaws

Sw Outlaws
Sw Outlaws

Gwiezdne wojny to wielce zasłużona marka, która zachęciła niezliczone rzesze ludzi do skosztowania klimatów science fiction i fantasy. Przełomowe filmy, rozbudowane uniwersum i gigantyczny fandom uczyniły z tego IP coś wyjątkowego. Jeśli chodzi o gry wideo, to Star Wars od zawsze było mieszanką fajnych produkcji, średniaków i gruzu w stylu Super Bombad Racing i Masters of Teräs Käsi. W ostatnich latach pojawiło się jednak kilka naprawdę dobrych gier z uniwersum Gwiezdnych wojen od EA, które śmiało można polecić graczom. Czy Star Wars Outlaws dołączy do grona produkcji po jasnej stronie mocy?

Star Wars Outlaws to najnowsza produkcja szwedzkiego studia Massive Entertainment znanego z The Division. Wydawany przez Ubisoft tytuł z jednej strony jest jedną z najbardziej wyczekiwanych gier tego roku. Z drugiej produkcja od zapowiedzi jest ostro krytykowana i odgrywa ważną rolę w kilku mniejszych i większych aferach giereczkowego świata. Tytuł trafia na komputery osobiste i konsole Sony i Microsoftu. My graliśmy na PlayStation 5.

W innej galaktyce

Star Wars Outlaws opowiada o losach Kay Vess, która pragnie wielkiej przygody i wyrwania się ze swojego małego skrawka ziemi, by zobaczyć odległe galaktyki i słynne planety. Bohaterka żyje jako drobny i niewiele znaczący złodziej z olbrzymimi ambicjami. Jedne ze zleceń sprowadza problemy na bar, w którym mieszka, przez co Kay musi nagle zmienić miejsce pobytu. Pomóc ma jej w tym szybka robota i włam do skarbca gwarantujący dużo kredytów. Niestety spektakularna kradzież okazuje się niewypałem i bohatera ściąga na siebie masę kłopotów. Gra ukazuje jej perypetie i lawirowanie w półświatku w okresie chaosu w uniwersum Gwiezdnych wojen.

Sporą część przygody spędzimy na podróżowaniu po galaktykach i rekrutowaniu członków do naszej misji ponownego napadu na skarbiec głównego wroga. Odwiedzamy różne planety i wykonujmy szereg misji, by zdobyć przychylność odpowiednich osób. Do tego współpracujemy z różnymi frakcjami przestępczymi, budując sobie u nich reputację.

Akcja tytułu rozgrywa się pomiędzy filmami Imperium kontratakuje a Powrót Jedi, przez co osłabione imperium jest skoncentrowane na walce z rebeliantami, a złodzieje, gangi i wszelkiej maści podejrzane organizacje mają szansę na zyskanie wpływów i fortuny. Outlaws skupia się właśnie na tym aspekcie uniwersum i dostarcza wrażeń w stylu klasycznych filmów przygodowych czy gier takich jak Uncharted. Dla osób lubiących tego tupu produkcje typu przygody, będzie to duża zaleta, gdyż W przypadku Star Wars Outlaws aspekt ten wychodzi naprawdę solidnie.

Kay

Historia wpisuje się raczej w klasyczne motywy i mamy sporo dobrze znanych scen i przewidywalnych sytuacji. Całość jest filmowa i ma odpowiednie tempo, ale nie wybija się jakoś specjalnie i nie zostanie dłużej w naszej pamięci. Kay jest w centrum i mamy okazję lepiej ją poznać dzięki flashbackom na temat przeszłości bohaterki i tego jak dorastała w półświatku. Do jakiegoś stopnia się to sprawdza, ale osobiście nie jestem fanem tej postaci. Jej osobowość to taka typowa kalka sympatycznego złodziejaszka napędzanego przez wielkie marzenia i dobre, naiwne serce. Brakowało mi czegoś więcej czyniącego tę postać bardziej skomplikowaną, a co za tym idzie, interesującą. Jak dla mnie tak w skrócie Kay Vess to po prostu kosmiczny Nathan Drake w ciele kobiety i mniej zabawny mniej zabawny.

Wielka przygoda

Jako, że Star Wars Outlaws jest tytułem od Ubisoft, więc można się domyślić, że mamy do czynienia z grą przygodową z otwartym światem. Różnicą tutaj jest to, że mamy kilka planet i sekcje latania statkiem kosmicznym zamiast pływanie łódką.

Główny wątek to seria misji rozgrywających się na kolejnych planetach. Odwiedzimy też jakieś stacje kosmiczne i inne pomniejsze miejsca. Główne zadania są raczej liniowe i starają się nam zaserwować typową przygodę pełną akcji i ekscytujących, efektownych sekwencji.

Tytuł stawia na rozgrywkę mieszającą walkę i elementy platformowe, gdzie wspinamy się po ścianach, skaczemy pomiędzy belkami i bujamy się na linie niczym Indiana Jones. Jesteśmy zachęcani, a także w niektórych momentach po prostu zmuszani do unikania otwartej walki z wrogami i zakradanie się w bazach. Od czasu do czasu też postrzelamy, chowając się za filarami i murkami. Wszystko to połączone jest jeszcze z otwartym światem i milionem mniejszych i większych aktywności opcjonalnych.

Obstawienie wyścigów, granie w karty na kredyty, poszukiwania skarbów, pomoc przypadkowym ludziom, jakieś dodatkowe włamy i zbieranie różnych materiałów w stylu większość współczesnych produkcji wydawanych przez Ubisoft. Dodatkowe aktywności to w głównej mierze to, co znamy z każdej innej gry w tym stylu, plus całkiem oryginalne mini gry. Misje opcjonalne są jednak krótkie i niezbyt rozbudowane. Trochę takie zapychacze czasu, które nie mają nawet startu do głównego wątku. Jest to o tyle ciekawe, że w innych grach Ubisoftu wszystkie miejsca i misje strasznie się ze sobą zlewają. Tutaj widać różnicę, co przypomina mi trochę MarvelAvengers, gdzie bardzo fajna gra single player została wepchnięta do gry jako usługi.

Tutaj różnica klas pomiędzy misjami głównymi i pobocznymi nie jest aż tak dotkliwa, z powodu przyjemnej eksploracji świata oddającego ducha Star Wars. Ostatecznie gra zapewnia solidną i całkiem klimatyczną przygodę, otoczoną contentem, który w jakiś szczególny sposób nie wzbogaca doznań wynikających z obcowania w wątkiem głównym.

Jednym z elementów, którym chwalili się twórcy jeszcze na długo przed premierą Star Wars Outlaws jest system reputacji i podejmowania decyzji związanych z przestępczymi szajkami. Sprowadza się to do tego, że decyzje podejmowane w grze i misje, jakie wykonujemy, zwiększają sympatie jednej z kilku kryminalnych organizacji, a pogarszają nasze relacje z inną. Każda z frakcji ma swój teren operacji, specjalne zadania i dodatkowy ekwipunek, który możemy zdobyć.

W założeniu jest to całkiem ciekawy patent, ale w praktyce nie ma to jakiegoś większego znaczenia i nagrody od różnych frakcji nie są różnorodne i nie wpływają znacząco na rozgrywkę. Można więc cały czas pracować dla jednej frakcji i olewać inne, o ile nie zależy nam na osiągnięciach i trofeach. Ja bardzo szybko dałem sobie z tym spokój, zwłaszcza, ze gra jest tak skonstruowana, że prawie każda decyzja odbija się pozytywnie na jednym i negatywnie na innym ugrupowaniu. Nie ma sensu lawirować pomiędzy nimi i trzymać relacje na mniej więcej równym poziomie, jeśli zyski z tego powodu są minimalne.

Dodatkowo wydaje się, że twórcy nie do końca przemyśleli czym ich gra ma być. Przed nami niby coś w stylu GTA w świecie Gwiezdnych wojen. W końcu Outlaws skupia się na półświatku i mafijnych porachunkach. Jednak w praktyce nie ma tutaj tego za wiele. Nasza Kay nie może być złą postacią ani prawdziwym przestępcą. Decyzje przez nas podejmowanie nie mają tak naprawdę większego znaczenia i nie są zbytnio satysfakcjonujące. To taki trochę dziwny tytuł, który stoi w rozkroku i nie jest ani klasyczną singlową grą z liniową historią, ani też nie daje graczowi swobody, w kształtowaniu bohatera. Wielka szkoda, że nie można pójść na całość i stworzyć z bohaterki chociażby, bezwzględnej kryminalistki.

Rozwój postaci

Jednym z całkiem ciekawych aspektów Star Wars Outlaws jest rozwój postaci. Odbywa się on dwutorowo. Mamy ekwipunek, który zdobywamy w grze, zyskując dostęp do różnych funkcji czy modyfikowania naszego blastera. Graty zbierana w czasie eksploracji świata służą nam do kolejnych ulepszeń. Do tego ciuchy, które nosi Kay mogą mieć specjalne właściwości i dawać nam konkretne ulepszenia od lepszej regeneracji życia poprzez szybsze ładowanie specjalnych ataków, aż do większej pojemności medykamentów.

Obok tego mamy jeszcze system zdolności. W trakcie przygody poznajemy postacie, które są ekspertami. Po zaprzyjaźnieniu się z nimi dostajemy serie wyzwań, po wykonaniu których jesteśmy nagradzani nowymi umiejętnościami i wzmocnieniami. System ten sprawdza się bardzo dobrze i zachęca do eksperymentowania z różnymi zdolnościami. To naprawdę świetne rozwiązanie i sprawdza się ono znacznie lepiej niż oklepane punkty doświadczenia i drzewka skilli.

System rozwoju postaci wyszedł więc twórcom bardzo dobrze i skutecznie napędza rozgrywkę. Mamy ochotę zwiedzać świat, podsłuchiwać innych i poznawać plotki, by szukać mistrzów, tylko po to, by dostać nowe skille do odblokowania. Ta mechanika naprawdę fajnie łączyła się z otwartym światem i sprawiają, że podróżowanie po nim nie jest tylko zabijaniem czasu.

Nasz własny kosmita

Oczywiście nie można zapomnieć o drugim, no można nawet powiedzieć grywalnym bohaterze. Kay nie jest sama i w przygodzie towarzyszy jej pocieszny stworek Nix. Zwierzątko nie jest jedynie słodką maskotką do głaskania, która ma w przyszłości stać się kolejnym pluszakiem czy zabawką na półkach fanów Gwiezdnych wojen. Sympatyczny kosmita służy nam z pomocą w różnych sytuacjach i ma spory wpływ na gameplay. Po pierwsze Nix może być przez nas wysyłany, by schwytać jakiś przedmiot w oddali lub niedostępnym dla nas miejscu. Jest to wykorzystywane przy niektórych wyzwaniach w grze, ale sprawdza się także w normalnym przechodzeniu misji. W ten sposób możemy kraść, dezaktywować alarmy, sabotować kosmiczne czerwone beczki by wybuchały czy otwierać zamknięte drzwi. Do tego nasz sympatyczny kompan pomaga w walce i skradaniu, zwracając na siebie uwagę wrogów lub atakując ich gdy wydamy takie polecenie. Nix jest naprawde się fajnym urozmaiceniem dla dość standardowych mechanik, co dodaje Star Wars Outlaws uroku i charakteru.

Poza Nixem pojawia się także garstka innych postaci, które odgrywają w grze ważniejsze role. Najważniejsze z nich to rekrutowanych przez nas członkowie załogi do wielkiego włamu. Zaczynamy w towarzystwie droida ND-5, a później poznajemy innych ekspertów z całej galaktyki. Mamy okazję spędzić z nimi trochę czasu na pokładzie naszego statku.

Tak jak wspomniałem wcześniej, rozgrywka to miks eksploracji oraz walki i skradania. Podczas przeczesywania przestrzeni miejskich i obiektów, oprócz pomocy Nixa, przydadzą nam się także umiejętności otwierania zamków oraz hakowania, które zrealizowana zostały za pomocą dość pomysłowych, aczkolwiek prostych minigier. Z pewnością otwieranie zamków podzieli graczy, gdyż jest to sekwencja rytmiczna, podczas której musimy w odpowiednim tempie, powtórzyć odtwarzane dźwięki. Do pokonywania większych przestrzeni, posłuży nam futurystyczny motocykl, przejażdżki, którym potrafią dać sporo frajdy, choć fizyka nie zawsze działa tak jak powinna. Nasz pojazd możemy także modyfikować i zmieniać jego wygląd, kupując przeróżne elementy w warsztatach. Poświęćmy chwilę skradaniu, którego obecność, z pewnością zadowoli część, graczy, ale z drugiej strony jeśli ktoś nie lubi takich sekwencji w grach akcji, to warto w tym momencie ostrzec, że jest całkiem sporo fragmentów, w trakcie których nie możemy walczyć z wrogami, a jedynie ich ogłuszać. Otwarcie ognia, lub wykrycie przez oponenta, automatycznie kończy wówczas naszą porażką. Gdy już jednak może dojść do wymiany ognia, to starcia, są całkiem fajne, strzelanie balsterem sprawia frajdę i ma przyjemny feeling, ale też odpierania nacierających wrogów nie jest zbyt wymagające. Duży wpływ na to ma żałosna sztuczna inteligencja oponentów. Coś tutaj zdecydowanie poszło nie tak, lub twórcy za bardzo napatrzyli się na memy o tym, że szturmowcy są do niczego. Przeciwnik nie stosuje żadnej taktyki tylko stoi w miejscu lub wbiega pod lufę Kay. Do tego reakcje wrogów są strasznie ospałe. Dziwne, że ten element został zupełnie położony, przez autorów The Divsion, czyli serii gier, która stoi odpieraniem fal wrogów i taktycznym chowaniem się za osłonami. Plusem tej sytuacji jest jedynie to, że sekcje składankowe są mniej uciążliwe bo można na spokojnie eliminować przeciwników zanim zdążą zareagować i nam zagrozić. Nie jestem jednak do końca przekonany, że takie było założenie twórców, a i nawet w tych sekwencjach, AI potrafi zaskoczyć kuriozalnymi sytuacjami, w których przeciwnicy nie reagują na poczynania Nixa, ale Kay dostrzegają nawet przez ścianę.

Ogólnie w Star Wars Outlaws jest trochę dziwny pomysłów, które do końca nie rozumiem. System korzystania z broni jest dziwaczny. Korzystamy tylko z naszego blastera, który ma trzy tryby strzelania. W trakcie gry co prawda przechwytujemy giwery wroga, ale możemy z nich korzystać tylko przez chwilę. Są umiejętności zwiększające ilość amunicji czy wachlarz giwer, ale, tak czy siak, każda z dodatkowych broni jest do wykorzystania tylko w danym starciu i nie możemy jej zabrać ze sobą. Nie rozumiem tego kompletnie. Od kiedy strzelanka z minimalną ilością uzbrojenia jest dobrym pomysłem? Zazwyczaj im większy arsenał i jego różnorodność, tym lepiej. Podobnych dziwnych decyzji jest więcej czy to w kwestii poruszania się po otwartym świecie czy niezbyt satysfakcjonującego latania w kosmosie. W kwestii rozgrywki, nie jestem w stanie zrozumieć celowości wielu decyzji i tego jak według twórców miały pozytywnie wpłynąć na rozgrywkę.

AAAAAAA?

Jeśli chodzi o oprawę graficzną to Star Wars Outlaws jest dość nierównym tytułem. Z jednej strony są momenty, gdy całość robi świetne wrażenie i zachwyca iście filmowym stylem, by za chwilę nie móc oprzeć się wrażeniu, że gra wygląda jak klasyczny przeciętniak z poprzedniej generacji.

Ogólnie mam naprawdę mieszane uczucia, a nie jestem szczególnie wymagający jeśli chodzi o grafikę i nie wymagam ultra realistycznej oprawy z raytracingiem i innymi bajerami. Tutaj jednak modele postaci, włosy, eksplozje, animacje ataków i sporo innych rzeczy prezentuje się bardzo przeciętnie. Do tego tytuł jako całość nie do końca domaga technicznie. Produkcja domyślnie wyświetla obraz w formacie 21:9 z czarnymi paskami zabierającymi spory kawałek ekranu. Ma to niby dać filmowy efekt, ale tak naprawdę to skutek desperackiej walka o każdy piksle . Próbowałem grać na pełnym ekranie i szybko się poddałem. Mimo wyboru wydajnościowego trybu graficznego, gra nie działała zbyt dobrze i całość przypomina tryb zoom. Modele postaci i ich twarze też nie należą do najlepszych i przypominają to, do czego przyzwyczaiły nas produkcje z poprzedniej generacji. Całość to taka mieszanka fajnie zaprojektowanego świata, ale pozbawionego zjawiskowych szczegółów i z masą wielu przeciętnie wyglądających elementów, przez to produkcja sprawa wrażenie źle zoptymalizowanej lub po prostu niedokończonej.

Tym czym gra nadrabia wszelkie niedociągnięcia, jest niepowtarzalny klimat. Grając w Outlaws czujemy jakbyśmy znaleźli się w świecie Star Wars, co będzie wielkim atutem dla fanów uniwersum. Sporo rozpoznawalnych z filmów elementów miesza się tutaj z klimatem przygody w stylu Indiana Jones czy Uncharted i produkcjami o włamach, co daje fajną atmosferę i solidnie wykorzystuje potencjał obranego settingu.

Dużym atutem jest także oprawa Audio. W grze usłyszymy wiele klimatycznych nut, dźwięki otoczenia czy walki nie budzą zastrzeżeń a voice acting prezentuje wysoki poziom. Ten aspekt gry jet raczej jednym z mocniejszych elementów Star Wars Outlaws i w zasadzie nie mam się do czego przyczepić.

Jako że lubię narzekać i wytykać błędy to zwrócę jeszcze uwagę na to, że Star Wars Outlaws ma trochę problemów technicznych i bugów. Od rzeczy pojawiających się na ekranie w ostatniej milisekundzie przed kolizją, poprzez lewitujące przedmioty i problemy z fizyką, aż do tego, ze gra po prostu się wyłącza. Glitchy i bugów jest sporo i pewnie niedługo internet zaleją kompilacje najdziwniejszych wpadek.

Miałem też kilka razy okazję być wyrzuconym do menu konsoli i otrzymać zaszczyt wysłania raportu do Sony. Nie zdarzało się to co prawda nagminnie i sprawny system autozapisów sprawiał, ze nie traciłem nigdy postępów, ale…no gra powinna się wyłączać tylko wtedy, gdy tego chcemy…prawda?.

Gryzie się trochę ze sobą?

Moja opinia o Star Wars Outlaws jest raczej pozytywna, ale podczas rozgrywki nachodziło mnie trochę myśli na temat struktury tytułu. Chodzi mi o mieszanie otwartego Ubi świata z grą przygodową w stylu Uncharted i skradanką. Ostateczny gra się całkiem przyjemnie, ale produkcja sprawdziła by się o wiele lepiej jako liniowa przygoda nastawiona bardziej na fabułę i widowiskowe sekwencje. Jednego i drugiego nie brakuje w grze, ale otoczone zostało przez masę sztampowych questów pobocznych, zapychaczy czasu i podróżowania z jednego fragmentu mapy na inny.

Mam wrażenie jakby wielki otwarty świat dodany został na siłę, żeby można było pochwalić się tym w trailerach i materiałach prasowych, no i żeby przypadkiem, nikt nie zapomniał, że to gra Ubisoftu. Jakby to była jakaś nobilitacja. A tak niestety część gry nie opierała się na pędzeniu na kosmicznym motorku z punktu A do punktu B lub korzystaniu z opcji fast travel.

Bieganie po świecie i eksploracja co prawda potrafi bawić, ale tylko na początku, następnie uświadamiamy sobie, że choć świat gry jest wielki jak ocean, to jednak płytki jak kałuża.

Wydźwięk tej recenzji jest dość negatywny, choć może nie do końca oddawać to ogólną jakość produkcji. Wynika to jednak z tego, że w Star Wars Outlaws jest sporo dobrego, ale też wszystko co dobre, zostało otoczone przez dziwne decyzje, niedopracowane pomysły i dużo zapychaczy czasu, bez których gra mogłaby się spokojnie obyć. Skłamałbym jednak gdybym powiedział, że przez te kilkadziesiąt godzin spędzone z Kay Vess i Nixem bawiłem się źle. To solidny i całkiem porządnie wykonany produkt, który na pewno spodoba się części miłośnikom Gwiezdnych wojen. Udało się tutaj oddać klimat marki i przyjemnie jest zwiedzać różne lokacje i widzieć rozpoznawalne elementy czy postacie. Wątek główny też ma swoje momenty i dostarcza fajnej przygody z widowiskowymi sytuacjami. Niestety całość po prostu nie jest tak mocna jak by mogła być przez to, że kalsycznie jak to w grach Ubisoftu, skupiono się na ilości. Mimo wszystko jest to tytuł do ogrania, zwłaszcza jeśli trafi się go za rozsądne pieniądze lub też korzysta się z subskrypcji Ubisoft Plus Premium. Ja nie żałuje czasu spędzonego ze Star Wars Outlaws, ale mogło być zdecydowanie lepiej.

Plusy
  • Niezły wątek główny
  • Dobrze oddany klimat uniwersum
Minusy
  • Beznadziejne AI przeciwników
  • Błędy
  • Oprawa z poprzedniej generacji
  • Misje opcjonalne są nieciekawe i niewiele wnoszą
  • Brak dodatkowej broni w ekwipunku
  • Biedne sekcje składankowe
6
Ocenił Tomek Piotrowski
Recenzja gry na Xbox Series X

Recenzja powstała na podstawie rozgrywki z konsoli Xbox Series X

Recenzje gier OpenCritic