Recenzja Soulstice

Soulstice
Soulstice

Pomimo że tegoroczna premierowa karuzela dopiero się rozkręca, wydaje mi się, że debiut gry Soulstice nie wzbudza w środowisku graczy zbyt wielu emocji. Jedni przylepili jej łatkę kolejnego taniego klonu formuły od Form Software, drudzy budżetowego slashera z Europy jedynie nawiązującego do najlepszych japońskich przedstawicieli. A co jeśli produkcja Reply Game Studios, to gra, która może zadowolić zarówno fanów soulslike’ów, jak i miłośników takich gier jak Devil May Cry czy Bayonetta. Czy to w ogóle możliwe? O tym w recenzji.

Twórcy z włoskiego studio określają Soulstice, jako grę RPG z elementami slashera, jednak według mnie jest to błędna klasyfikacja. Produkcji tej bowiem o wiele bliżej do klasycznych siekaczy niż gier role-playing, choć wcale to nie znaczy, że miłośnicy tych drugich nie mają tu czego szukać.

Akcja rozgrywa się w fantastycznym świecie w mieście Ilden,  które zaatakowane zostało przez kreatury wydostające się z wielkiej wyrwy w niebie. Upiory zza tak zwanej zasłony deprawują ludność i zamieniają mieszkańców miasta w potwory. My wcielamy się w Chimerę, czyli hybrydowego wojownika zrodzonego z połączenia dwóch dusz. Te dusze do siostry Briar i Lute. Pierwsza to postać, którą sterujemy przez większość gry, a druga to pozbawione powłoki cielesnej ciało astralne, które wbrew pozorom potrafi zrobić sporą różnicę na polu bitwy. Nasze wojowniczki zostają wysłani z misją uratowania miasta spustoszonego przez Upiory, a przy okazji pragną dowiedzieć się, kto tak naprawdę stoi za tragedią jego mieszkańców.

Sam główny motyw fabuły Soulstice nie jest niczym oryginalnym i podobne historie o zepsuciu prowadzącym  do opętania ludności przerabialiśmy już wielokrotnie, chociażby w kultowym Bloodborne. Co jednak wcale nie oznacza, że Soulstice jest grą nudną i do bólu przewidywalną w swej warstwie fabularnej – klimat gry, enigmatyczne postacie poboczne, a także nieźle napisane dialogi i dobrze nakreślone relacja między siostrami, sprawiają, że całą historię poznaje się z przyjemnością, choć z pewnością nie jest ona głównym elementem gry.

Soulstice

Jest nim z kolei walka, która w pierwotnym założeniu jest bardzo prosta, a największą nowością wyróżniającą ją na tle innych slasherów, jest system sterowania jednocześnie dwiema postaciami.  Największe spustoszenie we wrogich szeregach sieje Brair, która dysponuje wielkim mieczem do zadawania szybkich i lekkich cisów oraz bronią dodatkową do zadawania ciężkich obrażeń. O ile pierwsza jest nam przypisana na stałe, o tyle drugi oręż możemy zmienić wraz z postępami w grze. Każdy z nich będzie się od siebie dość znacząco różnił, dzięki czemu możemy dostosowywać broń do odpowiedniego przeciwnika i to nawet w trakcie starcia. Młodsza siostra Lute, kontroluje pole walki oraz jest odpowiedzialna za obronę. Z czasem jednak jej arsenał zarówno ofensywny jak i defensywny możemy znacząco poszerzyć. Zarządzanie obiema postaciami jednocześnie jest bardzo istotne, gdyż walka w zwarciu i stosowanie kombinacji w połączeniu z niezwykłymi zdolnościami Lute pozwalają zadawać przeciwnikom potężne obrażenia. A tych w grze nie brakuje i z czasem dostajemy nowych i coraz mocniejszych oponentów, dlatego bardzo istotny jest rozwój postaci. W trakcie gry spotkamy tajemniczego handlarza Layton, od którego nie tylko zdobędziemy cenne informacje o świecie, ale także zakupimy nowe kombinacje dla każdej z broni czy też wzmocnienia zdrowia lub wskrzeszanie dla naszej postaci. Drzewka umiejętności dla obu sióstr są imponujące, tak więc walka z czasem staje się coraz bardziej efektowna i różnorodna, ale też wymagająca.

Screenshot 09 V3.png

Gra nawet na drugim spośród trzech dostępnych na początku poziomów trudności, potrafi dać w kość. Z czasem radosne machanie mieczem jest coraz mniej skuteczne i starcia w późniejszych etapach gry czy też walki z bossami, mogą być wyzwaniem nawet dla miłośników gier typu soulslike. Twórcy w każdym z rozdziałów przygotowali dla graczy dodatkowe etapy będące wyzwaniem czasowym, których ukończenie pozwala nam zdobyć  cenny przedmiot. Aaaa bym zapomniał, jak to w typowym slaserze bywa, każda walka oraz ukończony rozdział podlegają ocenie, na którą składają się oceny składowe za czas, w jakim pokonaliśmy wrogów, zdane obrażenia oraz ilość zdobytych punktów.  

Duże znaczenie w grze Soulstice pełnią kryształy, które trafiły do świata wraz z potworami, a każdy ich kolor pełni inną funkcję. Czerwone, niebieskie oraz zielone odłamki możemy zdobyć, chociażby pokonując przeciwników, rozbijając elementy otoczenia, czy też docierając do bezpośredniego ich źródła. Część przeciwników jest także opętana i by ich pokonać oraz wydobyć z nich kryształy Lute musi aktywować specjalną barierę odpowiedniego koloru, której czas działania jest jednak ograniczony. Bariery pełnią także duże znaczenie podczas eksploracji, gdyż pozwalają nam wskakiwać na ukryte platformy i dostawać się w trudno dostępne miejsca. Tak mi drodzy Soulstice zawiera sporo elementów platformowych, którym dzięki zastosowanym mechanikom nie można odmówić oryginalności, ale ostatecznie prowadzą one do wielu frustracji. Podwójny skok bohaterki niestety nie jest zbyt precyzyjny, przez co wiele ścieżek związanych z pokonywaniem platform kończy się naszym upadkiem i koniecznością ich powtarzania. Samą eksplorację utrudniają także niewidzialne ściany. Lokacje wydają się zazwyczaj znacznie bardziej otwarte, niż w są w rzeczywistości i nierzadko możemy się zaskoczyć brakiem możliwości dotarcia w konkretne miejsce.

Screenshot 07 V3.png
Soulstice

Oczywiście zbieranie kryształów nie jest celem samym w sobie. Czerwone są walutą, za którą kupujemy przedmioty oraz aktywujemy nowe kombinacje Brair. Za niebieskie kryształy kupimy nowe zdolności dla Lute, a zielone służą do odnawiania lub wzmacniania naszego życia. Ich zdobywanie jest więc głównym powodem zachęcającym eksploracji i urozmaicającym rozgrywkę.

Oprawa graficzna Soulstice potrafi cieszyć oko. Nie jest to może najwyższa półka, ale dzięki inspiracji japońskimi grami RPG z pewnością nie odstaje pod tym względem od gier wydawanych w ostatnim czasie przez Square Enix. Lokacje są mroczne i klimatyczne, a padający deszcz, śnieg czy też unosząca się mgła robią bardzo dobrze wrażenie. Z kolei projekty postaci charakteryzują się nieco komiksową kreską, co daje całkiem fajny efekt. Na  minus możemy za kolei zapisać wtórność lokacji. Bardzo często musimy przedzierać się przez te same korytarze, a nawet jeśli jesteśmy już w jakimś nowym miejscu, to wygląda ono bardzo podobnie do tego, w którym byliśmy 20 minut temu. Na domiar złego  Soulstice to produkcja dość długa, a jej wątek główny może nam zająć nawet ponad 20 godzi, co przy dość sporym recyklingu lokacji sprawia, że trudno uchronić się przed monotonią.

By jednak do tego nie doszło, twórcy maskują brak różnorodności świata, wspomnianymi wcześniej elementami platformowymi, efektownymi ucieczkami, czy też  zmieniającą się perspektywą. Niestety i ten element nie działa tylko na korzyść, gdyż z jednej strony urozmaica eksplorację i zwiększa dynamikę starć, z drugiej jednak kamera często staje się dodatkowym wrogiem, z którym musimy walczyć. Brak możliwości odwrócenia się lub zbyt bliskie ulokowanie kamery sprawiają, że czasami nie ogarniamy całościowo pola walki, co utrudnia nam jego kontrolę.   

Z kolei na plus z pewnością można zaliczyć stronę techniczną. Gra na Xbox Series X działa płynnie, choć zdarza się doczytywania tekstur w locie. Jest to jednak szczegół, który po premierze może zostać szybko usunięty. Jeśli chodzi o błędy, to żadnych poważnych bugów czy też glitchy nie doświadczyłem, co bardzo dobrze świadczy o deweloperach z Włoch.

Soulstice To dość ciekawy projekt będący miksem elementów charakterystycznym dla klasycznych slasherów i gier RPG akcji. Jest to tytuł, który może się spodobać i z pewnością znajdzie się wielu jego entuzjastów, choć ortodoksyjni fani wymienionych gatunków będą mieli powody, by kręcić nosem. Ja bawiłem się całkiem nieźle i pomimo kilku niedociągnięć ostatecznie uważam, że to bardzo dobry debiut Reply Game Studio. Soulstice warto sprawdzić, jeśli nie na premierę, to przy okazji najbliższej wyprzedaży.

Plusy
  • Niezły systemem walki
  • Ciekawy pomysł na rozgrywkę
  • Miła dla oka oprawa
  • Potrafi być wymagająca
Minusy
  • Recykling lokacji
  • Niewidzialne ściany
  • Praca kamery czasami zawodzi
7
Ocenił Kamil Kościelniak
Recenzja gry na Xbox Series X

Recenzja powstała na podstawie rozgrywki z konsoli Xbox Series X

Recenzje gier OpenCritic