Recenzja Sniper Elite 5. Zabawa w chowanego na czwórkę z plusem

Sniper Elite 5 Art (1)
Sniper Elite 5 Art (1)

Sniper Elite to czołowa seria studia Rebellion – brytyjski deweloper od zawsze lubowało się w strzelankach, choć nie zawsze były to udane produkcje, bo zdarzyło im się kiedyś np. wypuścić gniota, jakim był ShellShock 2: Blood Trails. Musiałem tutaj o tym wspomnieć, bo dalej nie umiem wybaczyć tego, jak można było zepsuć ciekawy pomysł. Marka Sniper Elite była jednak tą, z której programiści mogli być naprawdę dumni. Dobre produkcje, przy których miło spędzisz czas.

Sniper Elite 5 Screen (1)

Zwłaszcza, że przy części trzeciej i czwartej można było zauważyć spory progres w samej rozgrywce. Nowe Sniper Elite dawały nam półotwarte lokacje, w których mieliśmy całkiem sporo przestrzeni do wykonywania celów misji. Czwarta odsłona wydawała się w wielu momentach znakomita, ale dłuższymi fragmentami to była, tylko i aż, dobra produkcja. Czy piątka przeskoczyła wysoko zawieszoną poprzeczkę?

Bohaterem kolejnego Sniper Elite ponownie zostaje Karl Fairburne. Jego doświadczenie zebrane w kampaniach w Afryce i we Włoszech przydadzą się tym razem we Francji. W roku 1944 nazistowski reżim mocno się chwieje, jednak ma jeszcze kilka asów w talii. Karl kontaktuje się z francuskim ruchem oporu, by odkryć nad jakim tajnym projektem pracują naziści. Przez około 12-15 godzin będziemy brać udział w demaskacji i ostatecznej dewastacji Operacji Kraken, choć ten czas da się znacznie wydłużyć, jeśli będziecie wykonywać wszystkie misje poboczne.

Sniper Elite 5 Screen (4)

Z prostego powodu – struktura gry nie zmieniła się, a Rebellion wie, co działa, dlatego kampania we Francji to ponownie zbiór kilku misji z różnorodnymi lokacjami, w których jest całkiem sporo do zrobienia. Najwięksi fani mają zatem do 30 godzin gry. To co, może zaskoczyć każdego powracającego do serii gracza, to inne rozłożenie nacisku na samą zabawę. Gry takie jak Sniper Ghost Warrior Contracts kuszą cyfrowych snajperów tym, że będą mogli oddać strzały na ponad kilkaset metrów, a nawet ponad kilometr. Już w Sniper Elite 4 ciężko było, przy zwykłym przechodzeniu gry, o takie wyniki, a piąta odsłona gry przesuwa się już bardziej w kierunku serii Hitman.

Zdecydowanie więcej zadań będzie wymagało od nas podejścia skradankowego. Do dyspozycji mamy różnego rodzaju wabiki, gwizdek, czy butelki do mylenia przeciwników – znajdzie się nawet kilka szans na zabicie celu w nietypowy sposób – np. przez podłożenie mu tzw. szczurzej bomby, gdy wiemy, że cel panicznie boi się szczurów i zaczyna do nich ze strachu strzelać. Praktycznie na każdym kroku znajdujemy, jak w Hitmanie, skrzynie, czy pojemniki do chowania ciał wrogów. Metoda na „ducha” jest trudniejsza, ale bardziej satysfakcjonująca – po każdej misji pojawia się wykres, który pokazuje nam jaki był nasz styl przechodzenia danej misji… i zawsze uśmiech jest pełniejszy, gdy widzi się, że udało się skończyć ją po cichu. W ostateczności, gdy wszystko nas zawiedzie, zostaje jeszcze karabin szturmowy. Arsenał mógłby być większy, do dyspozycji jest raptem 6 karabinów snajperskich, podobnie jak karabinów i pistoletów. Na szczęście twórcy przyłożyli się do sporej ilości elementów, dzięki którym możemy modyfikować i ulepszać karabin do swoich potrzeb. Również w trakcie misji, Karl może uzupełnić i zapasy oraz zmienić bronie. Do tego może podnosić też karabiny upuszczone przez wrogów, ale nie zatrzymuje ich przy sobie na stałe.

Sniper Elite 5 Screen (5)

Oprócz kampanii i możliwości kupna DLC, w której ponownie będziemy polować na Adolfa Hitlera, możemy również… polować na naszego snajpera. Tryb inwazji, bo tak nazywa się nowość w serii, pozwala wejść do świata gry jako niemiecki snajper, by uprzykrzyć grę innej osobie. Oczywiście, tylko jeśli się na to zgodzimy, ponieważ możemy tę opcję odhaczyć przed przystąpieniem do rozgrywki. Gracze nie do końca polubili ten system, myślę, że to wynika z dwóch faktów. Pierwszy to taki, że dostajemy mniej punktów doświadczenia, gdy gram bez włączonego trybu inwazji. Druga sprawa to przemodelowane lokacje – są ok, ale dużo jest elementów nas blokujących – jakiś żywopłot, tu jakaś mała barierka – tego typu niewidzialne ściany powodują, że zabierają trochę przyjemności z grania przeciwko komuś żywemu – jak raz poznasz mapę, to biada innym. No i jednak twój żywy przeciwnik to w pełni uzbrojony snajper z odblokowanymi wszystkimi umiejętnościami specjalnymi, który może sobie bez problemu czekać gdzieś w oddali, ponieważ jego jedynym celem jest zabicie Ciebie. Dodatkowo, za udaną akcję otrzymamy broń, modyfikacje, skórki i nie tylko.

Oprawa audiowizualna nie była nigdy mocną stroną serii – była porządna, ale w Sniper Elite nie grało się dla wodotrysków graficznych. W piątej odsłonie serii jest podobnie – międzygeneracyjność spowodowała, że jest tylko „ok”. Docenić należy jednak użycie fotogrametrii, dzięki czemu trafiamy do istniejących miejscówek i możemy podziwiać francuskie krajobrazy, a zaimplementowany (i coraz bardziej popularny) tryb zdjęć, pozwoli nam wykonać świetne „pocztówki” z frontu. Różnorodność lokacji to mocny punkt Sniper Elite 5 i każda misja jest w części innym doświadczeniem – trafimy do francuskiego miasteczka, ale będziemy także walczyć na wybrzeżu, lasach, czy wchodzić na samą górę monumentalnych budowli. Oprawa dźwiękowa też raczej na plus, choć głównie mowa tu o muzyce, czy samych broniach, bo dialogi są tutaj na doczepkę, więc nie ma za bardzo w jakiś sposób aktorów oceniać.

Sniper Elite 5 Screen (3)

Sniper Elite 5 to kolejna porządnie wykonana produkcja Rebellionu, która robi wiele rzeczy tak samo dobrze lub lepiej niż poprzedniczka. Nie da się ukryć, że pięć lat oczekiwania na kolejną część, z jednej strony daje więcej nadziei na rozwinięcie czy ulepszenie pomysłów, ale z drugiej powoduje też, że zdążymy się stęsknić za tym samym. Dlatego z mojej strony wysoka ocena, choć na pewno szkoda tego trybu Inwazji oraz nie najlepszej inteligencji przeciwników. No i dopiero o tym teraz piszę, Sniper Elite 5 trafiło do abonamentu Xbox i PC Game Pass w dniu premiery. Uznałem, że to nie jest najważniejsza informacja, bo i bez tego ułatwienia w dostępności, warto Sniper Elite 5 dać szansę. Jednak jeśli jesteście abonentami usługi Microsoftu i nie mieliście styczności z serią lub nie jest to Wasz ulubiony gatunek, to zdecydowanie Sniper Elite 5 powinien trafić na Wasze dyski.

Plusy
  • kolejna ewolucja serii
  • różnorodność etapów
  • różnorodność lokacji
  • customizacja broni
  • fotogrametria
  • cross-play i cross-platform
Minusy
  • SI przeciwników
  • problemy z trybem Inwazji
8.5
Ocenił Kasjan Nowak
Recenzja gry na Xbox Series S

Recenzja powstała na podstawie rozgrywki z konsoli Xbox Series S

Recenzje gier OpenCritic