Recenzja Smerfy: Kart

Smerfy Kart
Smerfy Kart

Gry na licencjach popularnych kreskówek to istna galeria osobliwości, produkcji ubogich w treść i mechaniki, zacofanych wizualnie i często niedopracowanych. Tak naprawdę na palach jednej ręki można policzyć gry, które są pełnowartościowymi produktami. Jednym z takich tytułów była platformówka 3D Smerfy: Misja Złoliść, która zadebiutowała w zeszłym roku. Co prawda nie jest to gra, która szturmem wbiła się do kanonu gatunku, ale też ciężko zarzucić jej, by była jedynie próbą żerowania na kultowej marce.

Tym razem niebieskie ludziki będące wytworem umysłu belgijskiego autora komiksów Peyo, doczekały się swojej gry gokartowej. I choć podobnych tytułów nie brakuje, bo przecież dosłownie kilka tygodni temu zadebiutowały Psi Patrol Grand Prix czy Nickelodeon Kart Racers 3, to jednak są to wciąż typowe gry na licencji. Od Smerfy Kart oczekiwałem więcej jakości, bo choć zdawałem sobie sprawę, że Mario Kart jest niedościgłym wzorem, to jednak fajnie, gdyby na rynku ukazała się, nie tyle konkurencja dla produkcji Nintendo, ile atrakcyjna alternatywa. Niestety wyścigowe Smerfy nią nie są i zaraz powiem dlaczego.

Zdawać by się mogło, że twórcy z Eden Games posiadali wszelkie papiery, by stworzyć grę dobrą. To w końcu doświadczona ekipa, która maczała palce w niejednym dużym projekcie wyścigowym, a i dość słaba konkurencja, powinna wskazać odpowiedni kierunek…no i w zasadzie tak się stało, tylko że deweloperzy ślepo podążyli za poprzednikami, nie wyciągając wniosków z ich błędów, lecz je bezmyślnie powielając.

Pierwszym zarzutem, jakim możemy postawić smerfnym wyścigom, jest bardzo skromna zawartość. Gra pozbawiona jest najmniejszego kontekstu fabularnego. Po prostu wybieramy Smerfa i jedziemy. W zasadzie nic w tym złego, w końcu to gra wyścigowa, tylko że samych wyścigów do wyboru, jak i kierowców jest dość niewiele, a każdy z dostępnych trybów jest wariacją na temat tych samych 12 tras.

2022111322405300 S

Głównym trybem jest Grand Pix, na który składają się trzy rywalizacje pucharowe. Na początku wybieramy swojego kierowcę, czyli jednego spośród 12 dostępnych smerfów. Nie jest to zbyt dużo, tym bardziej że brakuje kilka kultowych postaci jak, Ważniak, którego możemy zobaczyć tylko na ekranie ładowania, czy Śpioch. Jest za to silna reprezentacja żeńska i do osamotnionej zazwyczaj Smerfetki dołączyła Gradobitka i Rozkwitka. Każdy ze smerfów ma innych pojazd z indywidualną charakterystyką wizualną, ale pod względem osiągów i właściwości jezdnych niczym się od siebie nie różnią. Żeby jednak nie było, że każda postać jest taka sama, smerfy dysponują jedną supermocą, którą możemy wylosować podczas wyścigu. I tak na przykład Pracuś korzysta z dronów, które chronią go i oszałamiają przeciwników, Gradobitka strzela w przeciwników lepkimi strzałami, a Osiłek spycha wszystkich, którzy staną mu na drodze.

Niestety samych wyścigów jest jak na lekarstwo. Bez względu na to, czy zaczniemy rywalizację o puchar wioski, lasu czy Gargamela, na każdy składają się cztery wyścigi po trzy okrążenia. W zależności od trasy, na ukończenie pojedynczej rywalizacji będziemy musieli poświęcić od 2 do 4 minut. Co ważne, gra nie zapisuje postępów w walce o puchar do czasu jego ukończenia. Tak więc gdy wyłączymy grę po 1,2 czy też 3 wyścigach, następnym razem rywalizację pucharową będziemy musieli zacząć od początku. Nagrodą za ukończenie każdego z trzech pucharów jest odblokowanie jego wersji alternatywnej, będącej dosłownie jego odbiciem lustrzanym. Każdy wyścig zaczyna się więc w miejscu dotychczasowej mety, a kończy się na stracie. Nie jest to jednak atrakcyjna zawartość dodatkowa, lecz prymitywny recykling, wcześniejszej i tak już bardzo skromniej zawartości.

2022111322410600 S

Również gameplay nie rozpieszcza. Wyścigi są krótkie, model jazdy bardzo przeciętny, a fizyka kolizji praktycznie nie istnieje. Nie ma nawet możliwości szybkiego powrotu na trasę, co przy topornym systemie zderzeń kończy się często koniecznością rozpoczęcia wyścigu od początku. Jak to w grach tego typu bywa, podczas rywalizacji o zwycięstwie nie decydują tylko umiejętności, ale również spryt i szczęście. Na trasie wjeżdżamy na ukryte w prezentach bonusowe przedmioty i umiejętności, jak żołędziem, którymi możemy rzucać w rywali, ostre łupiny kasztanów, czy też turbodoładowanie. Jednocześnie możemy dysponować dwoma przedmiotami uprzykrzającymi przeciwnikom rywalizację. Według mnie nie jest to dobre rozwiązanie, gdyż mając za sobą kilku przeciwników, nieustannie jesteśmy przez nich bombardowani, co niekorzystanie wpływa na dynamikę wyścigów. Wydaje mi się, że brakuje tu odpowiedniego balansu pomiędzy samymi wyścigami a psikusami. Kolejną rzeczą, którą możemy znaleźć na trasie, są smerfojagody, problem z nimi jest jednak taki, że w zasadzie nie są ona nam do niczego potrzebne. Co prawda ich odpowiednia ilość pozwala odblokować kolejną naklejkę ze smerfem, na którą możemy sobie popatrzeć, ale nie jest to element w żaden sposób wzbogacający rozgrywkę.

Na domiar złego same wyścigi są dość frustrujące, a dla młodszych graczy mogą się okazać zbyt trudne. Twórcy, zamiast wprowadzić prosty system poziomów trudności, zdecydowali się na niestandardowe jego definiowanie. Możemy więc wybrać, czy chcemy jechać ze wspomaganiem, z automatycznym przyśpieszeniem, czy też kierować za pomocą żyroskopu. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby dostępne opcje działały poprawnie, ale niestety tak nie jest. Wspomaganie kierowania sprawdza się beznadziejnie i zamiast pomagać nam w pokonywaniu trudnych zakrętów, często walczy z nami i przejmując kontrolę nad pojazdem. Każdy wyścig możemy też rozegrać w formacie Zabawa oraz Hiperprędkość, ale szczerze mówiąc, niewiele się one siebie różnią.

2022111322453800 S

Nieco więcej frajdy daje tryb Wyzwanie na czas. Musimy w nim pobić trzy najlepsze wyniki smerefnego mistrza, każdej z tras. W trybie tym nie ma wspomagaczy oraz utrudnień na drodze, ścigamy się z duchami i dysponujemy jedynie trzema krótki boostami do prędkości. Jest to forma zabawy, przy której spędziłem najwięcej czasu, ale dla młodszych graczy raczej nie będzie atrakcyjna. Wyniki mistrzów są mocno wyśrubowane, a zdobycie złotego medalu było wyzwaniem ponad moje siły.

Jest jeszcze co prawda tryb kanapowej rywalizacji na podzielonym ekranie do czterech graczy oraz własny wyścig, który możemy dowolnie skonfigurować, ale nie są to opcje, które ratują sytuację. Po prostu gra w Smerfy: Kart szybko się nudzi i przestaje sprawiać frajdy.

2022111322490100 S

Strona wizualna jest dość nierówna. Jest kolorowo, klimatycznie, animacje postaci dają radę, ale całościowo jest po prostu przeciętnie. I nawet gdy weźmiemy poprawkę, na to, że to przecież gra na Nintendo Switch, to jednak doczytujące się elementy otoczenia podczas prezentacji tras oraz rozpiskelowane animacje niektórych zdolności, nie powinny mieć miejsca w produkcie przyzwoitej jakości.

Nieco lepiej prezentuje się ścieżka dźwiękowa, która obok nieźle zaprojektowanych tras, jest najbardziej udanym elementem gry i świetnie wkomponowuje się w unikalne smerfne uniwersum. Skrzypce, ukulele oraz wachlarz instrumentów dętych blaszanych, udanie oddają niekiedy swojski innym razem mroczny charakter każdej z tras.

Nie będę ukrywał, że Smerfy: Kart mnie rozczarowały. Nie oczekiwałem wielkiego tytułu, ale liczyłem na pełnowartościowy produkt. Niestety gra zawodzi niemal pod każdym względem. Uboga zawartość, niesatysfakcjonujący model jazdy, brak balansu w rozgrywce, nierówna oprawa. Niestety gra ta niczym pozytywnym nie wyróżnia się na tle słabej gokartowej konkurencji, a wręcz od nie odstaje. Śmiem twierdzić, że produkcja Eden Games jest grą gorszą od Psi Patrol: Grand Prix. I nie jest to tylko moje zdanie, ale również mojej niespełna siedmioletniej córki. Tak więc nie polecam, chyba że na solidnej cyfrowej wyprzedaży.

Plusy
  • Ścieżka dźwiękowa
  • Trasy
  • Oprawa miewa lepsze momenty
Minusy
  • ale też sporo gorszych
  • Mizerna zawartość i jej recykling
  • Fizyka kolizji
  • Przeciętny model jazdy
  • Brak odpowiedniego balansu
  • Dla dzieci tryb na czas może być zbyt trudny
4
Ocenił Kamil Kościelniak
Nintendo Switch

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z konsoli Nintendo Switch

Recenzje gier OpenCritic