Recenzja Papetura. Piękność stworzona z papieru

Papetura

Podchodząc do Papetury miałem wyrobione oczekiwania. Zarówno, jeśli chodzi o mnie, jako samego gracza, ale także recenzenta. To taka gra, którą widzisz, czytasz o niej, a w głowie automatycznie kreuje ci się twój własny obraz tego, jak będzie wyglądać. Ja sądziłem, że dostanę prostą, choć ambitną przygodówkę, która pozwoli miło mi spędzić te kilka godzin. Czy to dostałem? No cóż, skoro tę recenzję rozpoczynam w taki, a nie inny sposób, to można się domyślać, że nie.

Papetura to gra polskiego studia Petums, choć za większość pracy odpowiada właściwie Tomasz Ostafin. Człowiek, który przez ostatnie siedem lat siedział i kleił modele z papieru, by potem przenieść je do wirtualnego świata. Tak, moi drodzy. Idea tego tytułu przypomina kultowe The Neverhood, tyle że zamiast modeliny i plasteliny mamy do czynienia z papierowymi makietami. To iście karkołomna praca w tym pozytywnym sensie i chociażby z tego powodu Papeturę warto poznać i docenić. Ogrom pracy włożonej w tworzenie makiet po prostu czuć.

Papetura 1

Jednak jest w tym pewien szkopuł, którego niektórzy nie chcą zauważyć. Papetura to nie tylko interaktywna makieta. To wciąż gra i jako gra została wydana, więc oprócz bycia przepiękną, warto, by niosła za sobą coś więcej. Podczas grania miałem wrażenie, że autor miał genialny pomysł na papierowe sklejki, ale nie do końca wiedział, co chce z tym zrobić dalej. Bo jak na grę, przy której produkcji grafiki włożono tak tytaniczną pracę, w każdym innym aspekcie nie ma głębi.

No bo czym jest Papetura? To w gruncie rzeczy nieskomplikowana przygodówka, którą przejdziecie w godzinę albo dwie. Tak, ma w sobie duży vibe produkcji od Amanita Design, ale design zagadek nie prezentuje aż tak ciekawego i dobrego poziomu. Cała gra jest prostolinijna. Przez większość czasu możemy robić tylko jedną rzecz, by przejść dalej. Nie chodzi o to, że jest jedno rozwiązanie zagadki, bo to raczej standard. Jest jedna zagadka! I to często oparta na podobnym motywie rzucania przedmiotami.

Papetura 2

Nie jest też lepiej, gdy chodzi o stronę fabularną. Gdyby nie opis na Steam, na dobrą sprawię nie wiedziałbym, o czym gra w ogóle opowiada. A i ten jest mylący, obiecując historię o stworku Pape i jego towarzyszce Turze, którzy uciekają przed ognistymi potworami. Po opisie spodziewałem się czegoś w stylu ICO w przygodówkowym wydaniu. Podczas grania nie wiedziałem nawet, gdzie jest Tura i dopiero po fakcie ogarnąłem, że to pozbawiony osobowości kot noszony pod pachą.

A płomienie? Widać je tylko w oprawie. Klimat jest niesamowity. Gra świateł i przebijanie ich przez papier sprawia, że czuć taki ciepły nastrój ogniska. Wiesz, że płomień jest niebezpieczny, ale jednocześnie przebywanie przy nim zapewnia ci bezpieczeństwo. Ale oprócz tego? Tu jest tak ogromny potencjał na fabułę, a gra korzysta może z jego 20%! Jakaś większa akcja związana z płomieniami? Ucieczka z płonącej makiety? Tego tu nie ma, co powoduje, że tytuł nie wypełnia nawet swojego opisu i jest trochę o niczym.

Papetura 3

Robimy jakieś działania, ale nie wiemy, do czego to prowadzi. Można mieć wrażenie, że gra jest takim pretekstem do ukazania własnej artystycznej wizji. I powtórzę to jeszcze raz: straszliwie podziwiam autora za pomysł, wykonanie i włożony wysiłek, ale samej grze przydałby się oddzielny game designer lub narrative designer, by wyciągnąć całkowity potencjał, jaki się w niej kryje. Jak mocno będę zachwycony oprawą i klimatem, gameplay pozostawia sporo do życzenia. A nie zamierzam iść w lekki snobizm i mówić, że tak miało być, bo to sztuka i arcydzieło wizualne, no bo to wciąż jest gra i oceniam ją jako grę.

Papetura to tytuł, w który dosłownie grasz dla grafiki. Nie sądziłem, że kiedykolwiek zdarzy mi się przyznać priorytet akurat temu elementowi gry, bo jestem typ typem gracza, który czasem go pomija. Oczywiście doceniam oprawę, ale równie dobrze mogę bawić się w paskudnym wczesnym 3D rodem z Final Fantasy VII. Tu jest na odwrót. Znajdziecie setki lepszych, aczkolwiek mniej ładnych, by nie powiedzieć brzydszych, przygodówek. Musicie odpowiedzieć sobie sami, czy to wam odpowiada; czy wolicie ciekawą rozgrywkę, czy wizualną ucztę. Bo taką wizualną ucztą jest Papetura.

PS. Myślę, że autor mógłby postawić tę makietę w jakimś muzeum albo galerii sztuki, o ile gdzieś mu dalej stoi w domu.

Plusy
  • Przepiękna oprawa graficzna
  • Nastrój wylewający się z ekranu
  • Ogrom włożonej pracy
Minusy
  • Płytka opowieść
  • Braki w rozgrywce
7
Ocenił Robert Chełstowski
Recenzja PC

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z PC

Recenzje gier OpenCritic