Czy komukolwiek potrzebne są jeszcze horrory? Chyba nic nie jest w stanie przestraszyć nas bardziej niż rzeczywistość. Wystarczy zapoznać się z aktualnymi wiadomościami i zastanowić nad obecną kondycją świata, by zafundować sobie niespokojną noc. Muszę przyznać, że zdecydowanie bardziej boję się katastrofy klimatycznej niż wyskakujących z szafy trupów. Straszenie się dla rozrywki trzeba docenić, a dzięki produkcjom takim jak Maid of Sker z łatwością możemy odwrócić uwagę od tego, co naprawdę powinno przyprawiać nas o gęsią skórkę.
Dawno temu w Walii
Maid of Sker inspirowane jest walijskimi legendami. Tytułowa posiadłość faktycznie istnieje, a dzięki około 900-letniej historii wiąże się z nią wiele opowieści. Najbardziej znana z nich jest fikcyjna i została opisana w powieści The Maid of Sker, autorstwa R. D. Blackmore (a). Bohaterką innej, opowiadającej o nawiedzonym domu legendy, jest Elizabeth Williams, a postać o takim samym imieniu znajdziemy w grze. Wales Interactive nie zdecydowało się na zupełne przeniesienie którejkolwiek z legend, a jedynie czerpało inspiracje z walijskiego folkloru. Fabuła gry rozgrywa się na terenie hotelu Sker, a skrywane przez niego tajemnice niejednokrotnie przyprawią nas o dreszcze. Warto zaznaczyć, że w grze występują motywy nadprzyrodzone i próżno szukać tutaj czystego realizmu.
Opuszczony hotel, czyli klasyka horroru
Akcja Maid of Sker rozgrywa się w 1898 roku. Gracz wciela się w postać Thomasa Evansa, który na listowną prośbę swojej ukochanej rusza jej na spotkanie w tytułowym hotelu. Jako muzyk miał skomponować specjalny utwór, o którego przeznaczeniu dowiemy się wraz z postępem fabuły. Po przybyciu na miejsce okazuje się, że popadająca w ruinę posiadłość jest opustoszała, chociaż planowano jej ponowne otwarcie. Hotel dość szybko da nam się poznać od swojej ciemnej strony, a jedyną motywacją do poznania jego sekretów będzie chęć pomocy ukochanej. Rozgrywka w Maid of Sker jak w większości horrorów opiera się na poznawaniu kolejnych wątków tajemniczej fabuły. Chcąc uniknąć potencjalnych spoilerów zdradzę tylko, że jest to dość klimatyczna opowieść, której czasem uda się nas nastraszyć.
Jeden fałszywy oddech może zabić
Za podkręcenie poziomu adrenaliny odpowiadać będzie kult Milczących. Mroczne, zupełnie ślepe monstra przechadzają się po korytarzach i pokojach posiadłości. Pozbawione wzroku, mają niezwykle wyczulony słuch. Najmniejszy wydany przez bohatera lub otoczenie odgłos przyciągnie ich uwagę. Naturalnie taki stan rzeczy zmusi nas do skradania. Mechanika ta nie została jednak specjalnie rozwinięta, wystarczy przykucnąć i się pilnować, by nie wpaść na jakąś przeszkodę. W przypadku bardzo bliskiego kontaktu z potworem możemy wstrzymać oddech, by ograniczyć wydawane odgłosy do minimum.
Przeciwnicy nie są szczególnie rozgarnięci, a ich czujność można poddać w wątpliwość. Nie powinni stanowić większego problemu, gdyż stosunkowo łatwo między nimi manewrować. Odskocznią od tego stanu jest drugie piętro hotelu, na którym urzęduje Wujek. Ten jegomość przez większość czasu jaki spędzimy na eksploracji, będzie deptał nam po piętach, a nie jest tak łatwo go zgubić. W przypadku bezpośredniego kontaktu z Milczącymi zostaniemy zaatakowani. Wystarczą dwa, trzy uderzenia, by przerwać naszą misję. Nie mamy do dyspozycji żadnej broni, więc w starciu jesteśmy zupełnie bezradni. Jedyną linią obrony będzie dostępne przez pewną część gry urządzenie pozwalające tymczasowo ogłuszyć wrogów. Do jego użycia potrzebne są specjalne naboje, dlatego nie będziemy mogli zbyt często korzystać z jego dobrodziejstwa.
Pozamykane drzwi, unikalne klucze i inne głupoty
Miejsce akcji ograniczone jest do budynku hotelu Sker oraz otaczających go ogrodów. Nie jest to specjalnie duża powierzchnia, więc twórcy starali się zrobić wszystko co w ich mocy, żeby wykorzystać tę przestrzeń jak najlepiej. Niestety wiąże się to z masą bezsensownych rozwiązań. Na każdym piętrze natrafimy na pozamykane charakterystycznie drzwi. Od początku wiemy więc, że na ich otwarcie przyjdzie pora później, a potrzebny nam będzie do tego specjalny klucz. Danym kluczem otworzymy więc wyłącznie konkretny rodzaj drzwi. Wszystko po to, by trochę poganiać nas po piętrach i dać ujście naszej ciekawości.
Kolejnym absurdem jest możliwość przemieszczania się w szybach. Otrzymamy ją dopiero w dalszej części gry, chociaż charakterystyczne przejścia rzucają się w oczy już od początku. Takie wydłużające i liniowe rozwiązania kompletnie do mnie nie przemawiają, a cała produkcja traci przez nie na naturalności. Największym absurdem wydaje mi się jednak brak możliwości odwracania uwagi przeciwników. Jak wspominałem wcześniej, nie są oni szczególnie lotni, ale ich niezwykłe wyczulenie na dźwięk aż prosi się o to, by w ręce gracza włożyć kamień, butelkę czy książkę, która narobi hałasu, tam gdzie będziemy tego chcieli. Niestety te i kilka innych drobnostek, których nie wymieniłem, kawałek po kawałku odzierają Maid of Sker z horrorowego klimatu.
Od strony technicznej
Maid of Sker nie jest typowym horrorem, co chwilę przyprawiającym o palpitację serca. Gra nie sili się na celowe strasznie jump scarami czy nadmierną przemocą. Lekkie uczucie niepokoju wywołać może ogólny, ciężki klimaty produkcji. Duża w tym zasługa świetnej oprawy audiowizualnej. Widać, że poświęcono temu aspektowi sporo pracy. Maid of Sker wygląda i brzmi świetnie, przez co przyjemność płynąca z eksploracji hotelu jest jeszcze większa. Sama przygoda nie należy jednak do zbyt długich. Ukończenie gry nie powinno zająć nam więcej niż pięć godzin. Czas ten można nieco wydłużyć, jeśli zdecydujemy się odnaleźć wszystkie znajdźki. Od strony technicznej wszystko działa tak jak powinno, a podczas gry nie natrafiłem na żadne błędy. Warto zaznaczyć, że produkcja posiada polską wersję językową.
Czy warto zagrać w Maid of Sker?
Pomimo kilku bolączek w warstwie gameplayowej, Maid of Sker okazało się być zaskakująco przyzwoitą produkcją. Nie mogę pozbyć się jednak wrażenia, że twórcy powinni postarać się o rozwiązania bardziej angażujące nasze szare komórki. Sporadycznie pojawiające się łamigłówki są zbyt proste, a mechanika skradania zbyt przewidywalna. Jeśli macie ochotę zagrać w lekki horror, który przy okazji opowie ciekawą historię, to zachęcam do dania szansy twórcom z walijskiego Wales Interactive. Patrząc przez pryzmat długości rozgrywki, warto rozważyć opcję wstrzymania się z zakupem i dorwania gry na promocji.