Recenzja LEGO 2K Drive. Cyfrowe klocki klasy premium

Lego 2k Drive Art (1)
Lego 2k Drive Art (1)

Czy znacie kogokolwiek, kto nie trzymał chociaż przez chwilę w ręku tego majestatycznego klocka z wypustkami? LEGO to marka gigantyczna i jej obecność w gamingu nie powinna nikogo dziwić. Można by nagrać kilka filmów na temat wszystkich gier z LEGO na sztandarze, ale wystarczy, że dzisiaj skupimy się na jednej, bardzo wyczekiwanej przeze mnie produkcji – poznajcie LEGO 2K Drive.

Jeśli to, co widzicie na screenach przywołuje wspomnienia z kultowego Lego Racers, to znaczy, że mieliście udane dzieciństwo. Produkcja wydana jeszcze w ubiegłym wieku była bardzo grywalna – budowaliśmy od zera swój własny bolid, tworzyliśmy kierowcę i braliśmy udział w wyścigach w stylu Mario Kart z robieniem psikusów przeciwnikom. Między pierwszym Lego Racers, a Lego 2K Drive minęło dwadzieścia pięć lat. Czy dzisiejszy chłopak zafascynowany motoryzacją i gamingiem będzie mógł czerpać z gry wyścigowej LEGO tak dużo frajdy, jak jego ojciec?

Lego 2k Drive Screen (2)

Zanim przejdziemy do odpowiedzi na to pytanie, nakreślę, co nas czeka. Najważniejszym elementem rozgrywki w LEGO 2K Drive jest kampania fabularna. Nasz bohater weźmie udział w przygodzie o zdobycie Podniebnego Trofeum, największego zaszczytu jaki może dostąpić kierowca Klockolandii. W ciągu kilkugodzinnej kampanii, nasz bohater zmierzy się z wieloma przeciwnikami, by na samym końcu zawalczyć ze słynnym Cienia-Zem… i tu przechodzimy do największej zalety omawianej produkcji – polska wersja językowa. Tłumaczenie i dubbing to najwyższej klasy robota – począwszy od świetnych gier słownych, dwuznacznych nazw kierowców, jak wspomniany Cienia-Z, Fernando Fiesta, czy postać komentatora – Roberta Chłodnicy, a na mistrzowsko dobranych głosach skończywszy. Jeśli jest jakiś czynnik, który może przechylić szalę na korzyść zakupu danej gry, to polska wersja językowa jest jednym z nich. Zwłaszcza, gdy mowa o grze dla naszej pociechy.

Fabuła prowadzi nas przez kilka zakątków – pościgamy się pośród kanionów, lasów, czy bagien w czterech otwartych lokacjach. Możemy po nich swobodnie podróżować, szukać wyścigów, ale i krótkich wyzwań. Otwarty świat może się podobać – całkiem sporo tutaj pobocznych aktywności, a to trzeba zebrać jakieś grzybki na czas, gdzie indziej przejechać krótki odcinek w parę sekund, czasem bawić się w kotka i myszkę, czy „zagrać” w kaczki, starając się nie wytracić prędkości przy robieniu susów do mety. Niektóre rzeczy nie byłyby możliwe, gdyby nie świetny pomysł z płynną transformacją naszego pojazdu w zależności od rodzaju nawierzchni po której się poruszamy. Włócząc się po asfalcie kierujemy wyścigówką, ale już po rozdrożach jeździmy terenówką, a trochę wody nam nie zaszkodzi, bo pojazd zmienia się w sportową motorówkę. Zwiedzanie i odkrywanie poszczególnych miejscówek wraz z pokonywaniem kolejnych wyzwań nagradzane jest też dodatkowymi punktami doświadczenia i gotówką. W pewnych momentach kampanii może być nam to potrzebne do „pchnięcia” historii dalej, ale ani nie czułem się jakoś znużony zaliczając dodatkowe wyzwania, ani nie uważałem tego za wadę. Część leveli nabija się w zasadzie sama, gdy zbaczamy na chwilę z tras, by dojechać do kolejnego wyścigu i zaliczymy przy okazji jeden, czy dwa poboczne eventy. Nic strasznego, gorzej jest jednak z samymi wyścigami.

Lego 2k Drive Screen (3)

W zasadzie wydaje się, że nie ma na co narzekać. Elementy z Mario Kart, czy samego Lego Racers są? No są – możemy zklockować naszego przeciwnika gradem rakiet, doładować sobie turbo w prosty sposób przewalając masę klocków na naszej drodze, w zasadzie prawie każdy power-up jest ofensywny, brzmi to przecież miodnie. Drift jest? Jest! Wiele maszyn do wyboru? Tak, możemy nawet zbudować swoją własną! Jest jednak jeszcze jeden przeciwnik w grze, oprócz 7 oponentów w samym wyścigu. Rubber-banding i to bardzo frustrujący, taki z cyklu „odbierających smak życia”. Ta mechanika polega na tym, że nasze umiejętności nijak mają się do tego, co dzieje się w wyścigu, ponieważ ani Ty, ani Twoi rywale nie odjadą reszcie stawki. Jeśli jesteś z przodu, Twoi przeciwnicy i tak będą tuż za Tobą, nieważne, czy masz umiejętności 10-latka, czy Roberta Kubicy. Jesteś z tyłu na ostatnim okrążeniu? Spokojnie, będziesz i tak się liczył do końcowego zakrętu. Sprawiedliwości i skilla tu nie uświadczysz. Będziesz klął pod nosem lub Twoje dziecko, jeśli już przekleństwa zna, bo przegrasz wyścig o jedną dziesiętną, bo Tobie się turbo skończyło, a przeciwnikowi wręcz przeciwnie.

Rubber-banding i jego ciemne strony dotyczą też tego, co powinno być siłą LEGO 2K Drive, czyli budowania swoich własnych maszyn. Jak w tej słynnej reklamie – skoro nie widać różnicy, to po co przepłacać? Czemu miałbym spędzać czas na sprawdzaniu innych fur, zdobywaniu pieniędzy na odblokowywanie nowych, czy dłubaniu w edytorze, skoro wszystko rozstrzyga się na ostatnich metrach, niezależnie od posiadanego pojazdu? Szkoda, naprawdę szkoda – bo da się czerpać z tych wyścigów frajdę. Wszystko za sprawą destrukcji jaką wyrządza się w trakcie jazdy – klockowy świat i wszechobecny luźny klimat sprzyjają tego typu produkcji. Studiu Visual Concepts w LEGO 2K Drive udała się nawet optymalizacja. W przypadku ostatnich głośnych premier, rzadko ma miejsce sytuacja, gdzie nie ma w zasadzie do czego się przyczepić od strony technicznej.

Lego 2k Drive Screen (1)

Na koniec najważniejsza sprawa dla rodzica. Mikropłatności są w tej grze obecne, może nie nachalne, ale obecne. Niby nie powinno to dziwić w przypadku gier sygnowanych logiem 2K, ale jednak dalej nie umiem się przyzwyczaić, że mikropłatności pojawiają się w grze, która na Steamie kosztuje 259 złotych, a jej najdroższa edycja aż 509 złotych. W dodatku mówimy tu o pozycji skierowanej głównie do młodszego odbiorcy, który może nie być świadomy wartości pieniądza. Mikrotransakcje dotyczą zakupu nowych fur, czy kierowców i niby nie wpływają na sam gameplay, ale wiadomo – niesmak pozostaje.

LEGO 2K Drive to solidna propozycja, która jednak nie jest warta pełnej ceny. Ma wiele argumentów, mogących przekonać rodziców, takie jak świetnie zrealizowana pełna polska wersja językowa, czy możliwość tworzenia własnych pojazdów. Szkoda jednak tego odczuwalnego rubber-bandingu i mikropłatności, które nie powinny w ogóle mieć miejsca w grze dla dzieci.

Plusy
  • wyścigi z płynną transformacją pojazdów
  • otwarty świat z masą aktywności
  • edytor
  • dużo destrukcji
  • świetna pełna polska wersja językowa
Minusy
  • chamski rubber-banding
  • mikrotransakcje
  • krótki tryb kariery
7
Ocenił Kasjan Nowak
Recenzja PC

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z PC

Recenzje gier OpenCritic