Recenzja Expeditions: Rome. Legate, mamy mnóstwo nowych ziem do podbicia

Expeditions Rome

Parę lat temu recenzowałem Expeditions: Viking – ambitnego, ale niepozbawionego błędów RPGa. Duńskie studio Logic Artists pokazało się jednak na tyle dobrze, że na swoją kolejną produkcję znaleźli wydawcę. Pod koniec 2018 roku prawa do marki Expeditions przejął wydawca THQ Nordic, dzięki czemu Duńczycy mogli w spokoju dłubać nad następną odsłoną serii, mając zaplecze finansowe jednego z większych wydawców. Słowo „ambicja” pasuje – zarówno do określenia wydawcy, jak i programistów, którzy wydali w czwartek Expeditions: Rome, kolejną… ambitną produkcję, którą z czystym sumieniem mogę polecić każdemu wielbicielowi turowych RPG lub czasów starożytnego Rzymu.

Expeditions Rome Screen (6)

Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu

Expeditions: Rome koncentruje się na historii rzymskiego poddanego z wyższych sfer (w zależności od naszego wyboru możemy grać kobietą lub mężczyzną), który traci swojego ojca w wyniku zamachu. Nasza matka wykorzystuje jednak swoje wpływy i udaje nam się uciec z Rzymu. Zbieg różnych zdarzeń powoduje, że zostajemy legatusem – czyli kimś w rodzaju urzędnika wojskowego i otrzymujemy swój legion, by walczyć w Azji Mniejszej z Grekami. Historia rozciągnięta jest na kilka lat i jako legate odwiedzimy również Egipt i Galię, wrócimy również do Rzymu – zarówno pomiędzy kolejnymi kampaniami, jak i na sam finał historii. W fabułę wplecionych jest wiele postaci historycznych, takich jak Kleopatra, Wercyngetoryks, czy Cyceron, ale nie jest to gra z której możemy czerpać garściami, jeśli chodzi o realizm historyczny. Do naszej drużyny dołączy też kilka postaci drugoplanowych, każdy ze swoją historią i specjalnymi, dodatkowymi misjami. Są to też bohaterowie z którymi możemy się zaprzyjaźnić, czy romansować – zdarzają się nawet momenty w grze, czyniące z nich głównych bohaterów. Możemy w pewien sposób odwrócić bieg historii tych postaci, gdyż momentów w których waży się czyjś los jest w Expeditions: Rome bardzo wiele. Akcja w grze powoli się rozkręca i dopiero gdy trafiamy do Egiptu nabiera już konkretów i wtedy dowiadujemy się sporo na temat politycznego spisku, w jaki jest uwikłana nasza rodzina. Sam epilog jest znacznie bardziej rozbudowany niż ten w Wikingach i tym razem nie czułem się rozczarowany – po pierwsze, wątek nie urywa się nagle i bez wyjaśnienia, a po drugie, nasze decyzje podejmowane nawet na samym początku w Azji Mniejszej, mają znaczenie w ostatniej godzinie gry. Nie jest to może najlepsza historia jaką widziałem w grach, ale bardzo solidna i możliwe, że skuszę się kiedyś ponownie na Expeditions: Rome, by poprowadzić inaczej kilka ważniejszych wątków. Musicie się przygotować na poświęcenie od 30 do nawet 50 godzin na jednorazowe przejście gry, ale jeśli lubicie dużo „niezerojedynkowych” wyborów to nowa gra Logic Artists jest dla Was.

Expeditions Rome Screen (8)

Veni, vidi, vici

Gra podzielona jest na dwa główne segmenty – strategiczny i rolplejowy. Nasz bohater jako Legatus ma do dyspozycji rzymski legion, którym steruje na mapie danej ekspedycji. Niezależnie jednak, czy walczymy z Grekami, Egipcjanami, czy Galami, cel jest ten sam – podbić wszystkie tereny. Tereny podzielone są na prowincje, w której znajduje się posterunek. Zdobycie posterunku odbywa się na prostej zasadzie – wysyłamy legion, a następnie odbywa się prosta mini-gierka, w której w 4 turach używamy jedną z trzech losowo wybranych kart manewru. Użycie danej karty wiąże się z konsekwencjami np. zwiększeniem obrony gracza lub śmiercią 100 legionistów. Te 4 tury decydują o wyniku bitwy. Pochwalić mogę twórców za pomysł i podejście do tematu, jednak po 20 kolejnej bitwie, w której i tak używam podobnych manewrów i osiągam ten sam efekt – czułem się znużony i praktycznie przeklikiwałem bitwy do samego rozstrzygnięcia. Nie było większej potrzeby na normalnym poziomie trudności – odpowiednia przewaga bitewna powodowała, że nawet najgorsze karty nie zmieniłyby wyniku pojedynku. Dlatego, pomimo tego, że w naszym legionie możemy przydzielać członków drużyny do „odkrywania” lepszych manewrów – nie było to konieczne. Bitwy legionów to najsłabszy element gry, nie jest wrzucony na siłę, ale jednak męczy na dłuższą metę.

Osobnym bytem na mapie świata, po rzymskim legionie, jest nasza drużyna, która składa się z bliskich towarzyszy oraz pretorianów. Są to rzymscy wojownicy, z którymi może nie wchodzimy w interakcje, to jednak są równie ważnymi członkami drużyny, zdobywający doświadczenie tak jak bohaterowie. Podróżując po mapie świata, gdy przemieszczamy się pomiędzy miejscówkami, musimy dbać o to by nie zabrakło nam wody i jedzenia. Co jakiś czas mają miejsce losowe wydarzenia, podczas których podejmujemy jakąś decyzję i skutki jej odczuwamy od razu. Najczęściej są to proste historie, typu – spotykamy handlarza i możemy coś kupić lub go obrabować, czasem trafiamy na zasadzkę i musimy odeprzeć przeciwnika. Pod koniec gry zaczynają się już powtarzać, choć dla każdej ekspedycji trafiają się też unikatowe wydarzenia. Na całej mapie świata dostępne są też do zajęcia farmy, garbarnie, czy kopalnie żelaza, które przysłużą się do rozwoju naszego legionu. Nasi wojacy choć podbijają dziesiątki posterunków, w danym momencie okupują jeden. W tym posterunku możemy zająć się sprawami związanymi z naszą drużyną i legionem, a zarządzanie nim sprowadza się do uzupełniania sił naszego legionu i tworzenia nowych budynków. Nie jest ich dużo, ale są bardzo potrzebne – to w posterunku możemy leczyć zranionych towarzyszy w walce, wykuwać nowy oręż, czy uzupełniać przedmioty taktyczne (oszczepy, bandaże, itd.).

Expeditions Rome Screen (7)

Alea iacta est

W Expeditions: Rome nie zabrakło potyczek w systemie turowym, choć możemy nie przelewać krwi w decydujących momentach. Walki to mocny punkt gry – potrafią dać w kość, ale są przemyślane i w przeciwieństwie do poprzedniej odsłony, jest parę zmian „w dobrą stronę”. Przed każdą potyczką możemy rozmieścić naszą drużynę, tak jak tego chcemy, koniec już z przypadkowym ustawieniem, który potrafił już na samym początku wpakować nas w kłopoty. Klas postaci nie jest zbyt wiele, raptem cztery, ale każda z nich dzieli się jeszcze na trzy „podklasy”, mające unikalne umiejętności bierne i aktywne. Jest to wystarczające do stworzenia różnorodnej drużyny (maksymalnie kontrolujemy 6 postaci w potyczce), dzięki czemu bawiłem się przednio podczas starć. Warto dodać, że starcia mają różne cele zwycięstwa – nie zawsze musimy pokonać każdego przeciwnika, czasem wystarczy tylko kilku, by złamać morale reszty.

Zwiększony budżet na produkcję gry, dzięki wsparciu wydawcy, często widać, a w przypadku duńskiego studia – słychać. Logic Artists w końcu mogło przygotować voice acting dla swojej gry. Vikings było bardzo biedne pod tym względem, ale Rome ma już porządne udźwiękowienie. Graficznie również jest przyjemnie – żywe i jasne kolory są tu na porządku dziennym, mapa ekspedycji wygląda prześlicznie, a interfejs jest stylowy i szybko się do niego przyzwyczajamy. Na uwagę zasługują też pięknie narysowane tła, czy portrety naszych bohaterów. Nie obyło się bez błędów – Expeditions: Rome w wersji recenzenckiej potrafił mieć crashe, czasem jakieś drobne błędy w animacjach, czy nagły powrót (zza światów, jak mniemam) zmarłego protagonisty. Jednak łatka na 26 gigabajtów powinna rozwiązać wiele z nich.

Expeditions Rome Screen (4)

Czy warto zagrać w Expeditions: Rome?

Jeśli dobrze bawiliście się przy poprzednich grach Logic Artists, nie widzę powodu, dla którego nie mielibyście spróbować zagrać w Rome. Nowa odsłona Ekspedycji jest najbardziej rozbudowaną i najmniej zabugowaną (pomimo patcha premierowego na 26 GB) pozycją tej marki. Widać, że do programistów i ich ambicji, doszedł budżet, dzięki czemu można było pokusić się o więcej treści, czy bogatszą oprawą audiowizualną (jest voice-acting). Zdecydowanie polecam wszystkim fanom taktycznych RPG, zagrać w Expeditions: Rome. Pamiętajcie, że dostępne jest również demo, które powinno Wam odpowiedzieć na wszystkie ewentualne wątpliwości.

Plusy
  • dobra historia z ciekawymi zakończeniami
  • świetnie zrealizowana walka
  • długie ekspedycje z wieloma wyborami moralnymi
  • rozwijanie legionu
Minusy
  • drobne błędy
9
Ocenił Kasjan Nowak
Recenzja PC

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z PC

Recenzje gier OpenCritic