Recenzja Boti Byteland Overclocked

Boti Byteland Overclocked
Boti Byteland Overclocked

Gdy w lutym prezentowałem demo platformówki Boti Byteland Overclocked, zapowiadałem, że być może Polacy ze studia Purple Ray, szykują godnego następcę do odchodzącego na emeryturę Kangurka Kao. Przygody sympatycznego torbacza od Tate Multimedia, co prawda nie są serią o dużej światowej rozpoznawalności, ale jednak na rodzimym podwórku uchodzą za markę kultową, tak więc wejście w rękawice Kao, to duża nobilitacja.

Właśnie debiutuje pełna wersja Botiego i niejako samoistnie rodzi się pytanie, czy gra sprostała oczekiwaniom rozbudzonym przez wersję demonstracyjną? Choć jako miłośnik gatunku chciałbym powiedzieć z pełną stanowczością, że tak, mamy nowego świetnego polskiego platforma, to jednak odpowiedź jest o wiele bardziej skomplikowana. Dlaczego? O tym w materiale. Startujemy.

Boti Byteland Overclocked to kolorowa platformówka 3D, w której wcielamy się niemego małego bota przemierzającego fascynujący świat podzespołów komputerowych, w celu odnalezienia przyczyny spowolnienia działania systemu. Choć Boti nie ma zbyt wiele do powiedzenia, to w grze na brak dialogów i tradycyjnej narracji nie możemy narzekać. Bohaterowi towarzyszą bowiem krążące wokół niego niczym satelity, dwie małe gaduły o dość sugestywnych imionach – Zero i Jeden. Przygody bohaterów śledzi się z zaciekawieniem, a sama fabuła nie jest jedynie wymuszonym pretekstem do skakania po platformach. Nie brakuje filmowych zabawnych cutscenek, barwnych postaci, czy humorystycznych dialogów umilających wędrówkę po kolejnych komputerowych podzespołach.

Sama rozgrywka jest prosta i przyjemna. Niszczymy pliki Zip, otwieramy skrzynie ze skarbami, rozwalamy niemal wszystko, co napotykamy na swojej drodze, w celu zebrania jak największej ilości danych. Te potrzebne są nam do transferów, koniecznego do otwierania kolejnych sektorów podczas wypełniania misji, czy też do rozbudowy Huba.

Skakanie po platformach sprawia sporo frajdy i jest responsywne. Od początku dysponujemy podwójnym skokiem, powolnym opadaniem, unikiem, uderzeniem z obrotu oraz o ziemię. Z czasem repertuar się poszerza o kolejne umiejętności, jak chociażby, skaner do wykrywania zagrożenia i elementów do interakcji, magnetyczne przyciąganie przedmiotów, czy bujanie na elektrycznej linie. Eksploracje urozmaicają losowe boosty do prędkości, wydłużające czas szybowania czy zwiększające skoczność.

Choć Boti nie jest grą szczególnie wymagającą, to pozytywnie zaskakuje różnorodną rozgrywką. Zabawę urozmaicają sekwencje zręcznościowe, jak ślizganie się na gigantycznych zjeżdżalniach czy starcia z drobnymi wirusami i bardziej wymagającymi bossami. Nie brakuje także prostych zagadek środowiskowych czy drobnych zadań opcjonalnych wykonywanych dla napotkanych botów. Jak więc słyszycie i widzicie, debiutancki projekt studia Purple Ray ma w warstwie gameplayowej całkiem sporo do zaoferowania, dzięki czemu zarówno młodsi jak i starsi gracze nawet przez chwilę, nie powinni narzekać na nudę.

Duża w tym także zasługa świetnych projektów poziomów, które zachęcają do eksploracji, a także do ponownego ich przechodzenia w celu ukończenia na 100 procent. Cała zabawa podzielona jest więc na kilka misji, za których ukończenie możemy zdobyć odpowiednio jedną, dwie lub trzy gwiazdki. To jak dobrze nam pójdzie, zależy od ilości zebranych danych, botcoinów i nagrań zaginionego pułkownika.

By powtórzyć wcześniej ukończoną misję, wybieramy ją z poziomu huba gry, stanowiącego cyfrowe miasteczko, w którym Boti może również zmienić strój, zwiększać ilość żyć oraz poszerzać krainę o kolejne sektory ze skarbami czy zjazdami na czas. Jest to całkiem fajny dodatek urozmaicający zabawę i nieco ją wydłużający.

Kolejnym dużym atutem produkcji jest możliwość wspólnej gry w trybie współpracy typu drop-in, drop-out. W każdej chwili możemy zaprosić przyjaciela do wspólnej misji uratowania Bajtlandii lub też zagrać w kanapowej kooperacji na podzielonym ekranie. Rozgrywka płynnie dostosuje się z trybu solo do trybu dla dwóch graczy, więc wspólne zmagania możemy rozpocząć w dowolnym momencie przygody. Kooperacja oraz rozgrywka sieciowa, to nieocenione tryby, szczególnie podczas wspólnej zabawy z dziećmi, do której przygody Botiego idealnie się nadają.

Oprawa graficzna Boti Byteland Overclocked jest kolorowa i zazwyczaj ładna, choć niekiedy pozytywne wrażenie nieco przyćmiewa nie do końca naganny stan techniczny. Mimo że gra działała mi płynnie na najwyższych ustawieniach, tak tekstury w niektórych poziomach potrafiły płatach figle i przez dłuższy czas nie wczytywać się w odpowiedniej rozdzielczości. Jeśli twórcy uporają się z tym problemem na premierę, to z pewnością oprawa wizualna zapewni doznania co najmniej o klasę wyższą niż w buildzie przedpremierowym.

Oprawa dźwiękowa, nie pozostawia zbyt wiele do życzenia. Główny motyw muzyczny jest przyjemny dla ucha, zapada w pamięć i świetnie komponuje się z rozgrywką. Na pochwałę zasługuje także voice acting. W demo nieco drażniło mnie, że zero i jedn mówią ze wschodnim akcentem, w pełnej wersji dubbing został zmieniony i jest według mnie strzałem w dziesiątkę.

Szkoda tylko, że gra nie posiada pełnej polskiej lokalizacji. Biorąc pod uwagę, że jest raczej produkcją skierowaną do młodszego odbiorcy, same rodzime napisy należy traktować jako ułomność, która dla części graczy, może okazać się problematyczna.

Choć gdyby tylko takie mankamenty posiadało Boti Byteland Overclocked… Niestety produkcja cierpi na dość sporo problemów technicznych, co paradoksalnie przybliża ją do Kangurka Kao, tego zeszłorocznego. Przed premierą kilka razy zdarzyło mi się wpaść pod mapę, innym razem kamera postanawiała zrobić sobie przerwę i przestała podążać za bohaterem. To jednak nic w porównaniu z tym, że po jednej z aktualizacji nie chciał mi się załadować najnowszy etap i musiałem się sporo nagimnastykować by móc dokończyć grę.

To nie jest tak, że Boti Byteland Overclocked jest wręcz naszpikowany bugami, ale gdy te już się nam przytrafią, potrafią napsuć krwi. Tak jak Boti ma oczyścić Bajtlandię z bugów, wirusów i usterek, tak mam nadzieje, że ekipa z Purple Ray będzie równie skuteczna w tej materii co ich bohater i na premierę oczyszczą swoje działo z błędów.

Gdy Kangurek Kao debiutował na rynku platformówki, były jeszcze gatunkiem popularnym, a i sama branża nie zalewała nas codziennie co najmniej kilkoma ciekawymi premierami. Obecnie by zaistnieć w świadomości konsumenta, trzeba spełnić kilka ważnych warunków …i jeszcze mieć sporo szczęścia. Z pewnością Boti Byteland Overclocked jest interesującą propozycją ze świetnymi rozwiązaniami i historią spójną ze światem gry, ale też twórcy nie ustrzegli się kilku poważnych błędów, głównie natury technicznej. Mam jednak nadzieję, że deweloperom nie zabraknie, tego ostatniego magicznego składnika i spora doza szczęścia pozwoli im osiągnąć sukces…a jeśli nie teraz, to być może przy okazji premiery konsolowej wersji, która już została zapowiedziana.

Plusy
  • Świat gry i projekty poziomów
  • Mechaniki i skakanie po platformach
Minusy
  • Błędy i niedociągnięcia techniczne
  • Krótki czas gry i niesatysfakcjonujący finał
6.5
Ocenił Kamil Kościelniak
Recenzja PC

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z PC

Recenzje gier OpenCritic