2019 rok nie będzie tak obfity w duże, polskie tytuły jakbyśmy tego chcieli. Nie zagramy w Dying Light 2, Witchfire, czy Cyberpunka 2077. Dlatego warto przyglądać się mniejszym produkcjom, którym może i brakuje budżetu, ale nigdy kreatywności. Re-Legion od studia Ice Code Games jest właśnie takim przykładem – RTS z innym podejściem do standardowych rozwiązań w mechanice? Warto sprawdzić, bo brzmi dobrze.
Rozgrywka
W Re-Legion wcielamy się w Eliona, proroka, którego poprowadzimy przez kilkugodzinną kampanię. W trakcie gry bohater zyskuje stopniowo potęgę, przekonując do swojej religii coraz większą społeczność wyznawców. Walka z innowiercami jest nie tylko ciekawą historią do opowiedzenia, ale także dobrym pomysłem na wplecenie do gry kilku interesujących mechanik. Choć tytuł warszawskiego studia jest RTS-em, to jednak do kilku podstawowych dla gatunku kwestii, podchodzi nieco inaczej. Produkcja jednostek w tego typu grach najczęściej odbywa się poprzez stawianie budowli, a następnie wybór danej jednostki, którą chcemy produkować. Tutaj, skoro wcielamy się w proroka, który ma przekonywać zwykłych obywateli – będziemy po prostu „nawracać” obywateli na naszą religie. Tak jednostka staje się „followerem”, czyli wyznawcą, a tą możemy konwertować na różne specjalizacje. Z początku będziemy mieć do wyboru najprostszego wojownika, ale szybko odkryjemy kolejne klasy. Pomysł ten uważam za trafiony, nawet jeśli znamy go z Age of Empires (Wololo!) – w tej klasyce kapłan był tylko jedną z jednostek, a tutaj jest to podstawa rekrutowania armii. W rozgrywce sprawdza się świetnie, zwłaszcza, że w późniejszym etapie gry możemy rekrutować kilku kaznodziei i kazać im automatycznie szukać i nawracać cywili.
Misje są dosyć standardowe, a taktyki za wiele nie uświadczymy. Korzystamy oczywiście z większej siły proroka, jego towarzyszy (choć w walce raczej są słabi, sprawdzają się jedynie w ramach swoich zdolności), ale też i dogmatów. Po misji treningowej możemy wybrać kredo naszego kultu. Dostępne są trzy – neuromiscytyzm, cyberokultyzm i kryptoprzykazania. Każda z nich nieco inaczej ułoży nam rozgrywkę, ale również wspomniane dogmaty pozwalają nam na uzyskiwanie w niej ulepszeń. Szkoda tylko, że po skończonej kampanii nie ma zbyt wiele do roboty. Owszem, można przejść ją jeszcze dwa razy z innym kredo, ale mi brakuje przede wszystkim trybu skirmish, a wielu graczy pewnie wolałoby sprawdzić się w internetowej potyczce.
Oprawa wizualna
Re-Legion na screenach prezentuje się średnio, a i w ruchu nie jest lepiej. O stronie, nazwijmy to artystycznej, wielu złych słów nie powiem, gdyż interfejs (poza paskudną i nieczytelną minimapą) jest schludny i dość przyjemny. Kolorystyka i to co dzieje się na ekranie również jest przejrzyste i czytelne. Jednak samej oprawie graficznej trochę brakuje do dobrego poziomu – powiedzmy wprost: grafika jest przestarzała, a niektóre modele wyglądają po prostu słabo. Tym bardziej szkoda, że zdarzają się dodatkowo spadki płynności przy większej liczbie jednostek na ekranie, choć pewnie optymalizacja zostanie jeszcze poprawiona.
Morze błędów
Najwięcej jest jednak do poprawy błędów, które koszmarnie utrudniają, czy nawet uniemożliwiają rozgrywkę. Dodam jeszcze, że jedynym (do pierwszego większego patcha) sposobem na przejście 4 misji kampanii było…przejście jej bez ładowania stanu gry. Nie jest to może szczególnie trudne, ale nawet bym o tym nie pomyślał, gdy kończyłem rozgrywkę w połowie misji, a następnego dnia zbliżałem się do jej końca. Nie chcę spoilerować, ale po prostu na końcu misji miała zdarzyć się pewna rzecz (już w cut-scence, poza moją kontrolą jednostek), która jednocześnie w normalnej rozgrywce powodowała niepowodzenie ukończenia misji. Nagle, zamiast napisu „Victory” pojawiało się „Defeat”. Przejście misji od początku do końca bez wczytywania gry, dało dopiero odpowiedni skutek…a po rozpoczęciu kolejnej musiałem restartować komputer. Kolejnym „udogodnieniem” jest AI jednostek – zdarza się, że czasem się blokują lub nie reagują na nasze działania.
Podsumowanie
Bardzo chciałem polubić się z Re-Legion i wiem, że debiutancki projekt Ice Code Games mógł być znacznie lepszy, ale jest niestety niedopracowany. Nie byłby to zły start jak na Early Access, ale polskie studio nie zdecydowało się na takie rozwiązanie. Być może zaczną tego żałować – doszlifowanie pewnych elementów, zebranie feedbacku od fanów strategii przyniosłoby, przynajmniej w mojej ocenie, znacznie lepsze rezultaty w odbiorze finalnej wersji produktu. Jeśli miałbym polecać Re-Legion, to tylko na promocji i za parę miesięcy, oczywiście pod warunkiem, że łatki rozwiążą problemy. Wtedy z pewnością można będzie doliczyć oczko więcej do oceny końcowej.