W poprzednim roku ukazało się wiele świetnych remasterów, a wybór najlepszej piątki był trudny. Może 2017 nie obrodził tak licznie w odświeżone wersje starych marek, ale wybór tych najlepszych również nie był łatwy. Oto nasze redakcyjne Top 5 remaków/remasterów, które zadebiutowały w ostatnich dwunastu miesiącach.
5. Metroid: Samus Returns
Tomek: Tylko Nintendo potrafi zaserwować nam remastera 26 letniej gry i zrobić z niego jeden z najlepszych tegorocznych tytułów wydanych nie tylko na konsole przenośne, ale na wszystkie dostępne systemy. Fani Metroida musieli długo czekać na klasyczną odsłonę serii. Samus Returns jest jednak powrotem o jakim marzyliśmy. Klasyczny gameplay połączony został z interesujący rozwiązaniami dbającymi o to, by walki były bardziej dynamiczne a rozgrywka nabrała głębi. Dla takich gierek jak Metroid: Samus Returns warto trzymać swojego 3DS na podorędziu.
4. StarCraft: Remastered
Radek: O remasterze pierwszego StarCrafta plotkowało się już w zeszłym roku, ale dopiero w marcu 2017 roku Blizzard oficjalnie zapowiedział odświeżoną wersję jednego ze swoich największych hitów. StarCraft to obecnie zbyt archaiczna produkcja pod względem oprawy wizualnej, aby mogła przyciągnąć do siebie graczy, których z racji wieku ominęło ogrywanie tego tytułu w kafejkach. StarCraft: Remastered ma to zmienić, przypominając graczom, która gra na długie lata zarządziła w gatunku strategii czasu rzeczywistego. Dlatego czwarta, zasłużona pozycja, nie powinna nikogo dziwić.
3. Final Fantasy XII: The Zodiac Age
Bartosz: Final Fantasy XII: The Zodiac Age to jeden z ciekawszych remasterów tego roku, nawet jeśli Square Enix pod względem oprawy graficznej w wielu miejscach zbytnio się nie popisało. The Zodiac Age po wielu latach w końcu zaoferował graczom spoza Japonii ulepszoną wersję dwunastki, posiadającą m.in. International Job System, umożliwiający wybranie dowolnych dwóch klas dla każdej z dostępnych postaci. Dodatkowo pod względem rozgrywki FFXII to jedna z bardziej innowacyjnych odsłon Final Fantasy. Gra oparta została o system gambitów, czyli komend, które sami ustawiamy AI, a ono następnie wykonuje je automatycznie w wyznaczonej przez nas sytuacji. Całość przypomina przez to odrobinę zautomatyzowane MMO, gdzie biernie obserwujemy akcję, co jakiś czas tylko delikatnie modyfikując zakres umiejętności, z których mają korzystać nasze postaci, np. po zmianie schematu ataków wroga. Może nie brzmi to ani trochę Finalowo, ale właśnie to jest w tej odsłonie najlepsze. Twórcy po dziesięciu turowych odsłonach zapragnęli stworzyć coś innego (przez co według mnie, niesłusznie im się oberwało u „prawdziwych” fanów) i gdyby w następnych częściach dalej brnęli w ten rodzaj rozgrywki, na pewno powstałoby coś znacznie ciekawszego od klasycznego, turowego FF’a, co bardzo łatwo można odczuć w trakcie grania w tę odsłonę. Jedyną prawdziwą wadą XII jest fabuła, która nie do końca spełnia pokładane w niej nadzieje. Jednak niech Was to nie zniechęci. W Final Fantasy XII: The Zodiac Age warto zagrać, chociażby dla eksploracji jednej z najpiękniejszych i spójnych Final’owych krain – Ivalice, na którym został również oparty np. FF: Tactics i Vagrant Story oraz duetu podniebnych piratów Balthier + Fran, którzy choć otrzymali mało czasu ekranowego, są naprawdę świetni i zapadają w pamięci. Jeśli lubicie gry nastawione na eksplorację rozległych lokacji, zbieractwo, po prostu na gameplay, śmiało znajdziecie tutaj zawartość na 100 godzin.
2. WipeOut Omega Collection
Bartosz: Wydaje mi się, że WipEouta nie trzeba nikomu przedstawiać. Jedyna seria futurystycznych wyścigów, która dostarcza tak mocnych wrażeń i nie pozwala oderwać się od ekranu. Naśladowców było i jest mnóstwo, ale żadna z tych produkcji nie może się w żaden sposób zbliżyć do tego, co robi z graczem WipEout. Omega Collection to wyjątkowy, dość nostalgiczny zbiór świetnych produkcji, podrasowany tak, że nikt nie będzie w stanie zauważyć, że to produkcje z poprzedniej generacji i handhelda. Grafika ostra jak żyleta, świetny nowy soundtrack, niezachwiana płynność, mnóstwo frajdy z gry, a przede wszystkim emocjonujące wyścigi, bez wyjątków. WipEout: Omega Collection powinien sprawdzić każdy, bo jest to jeden z najlepszych arcade racer’ów, jakie kiedykolwiek powstały, a ta kolekcja to idealny hołd dla zamkniętego już studia Liverpool.
1. Crash Bandicoot N. Sane Trilogy
Damian: Jeśli zagrywaliście się w przygody jamraja pasiastego na PlayStation jest to wasza obowiązkowa pozycja na PlayStation 4. Crash Bandicoot N. Sane Trilogy to remake klasycznej trylogii Crasha. Studio Vicarious Visions wykonało kawał świetnej roboty i dostarczyło graczom nieźle wyglądającą produkcję, która nie straciła swojego charakteru sprzed lat. Niektórych graczy może odrzucić poziom trudności, ale tak naprawdę tytuł nie jest przesadnie trudny. Po prostu praktyka czyni mistrza…
Zwycięzca (2016) – Ratchet and Clank