Krucjatę czas rozpocząć. Wśród pięciu najbardziej rozczarowujących wydarzeń mijającego roku w branży gier, aż trzy przypadły z udziałem Sony. Zapewne wiele osób się z poniższą listą nie zgodzi i za jej sporządzenie ostro nam się oberwie. Na nasze usprawiedliwienie dodam, że jesteśmy hejterami, fanboyami, trollami internetowymi i tekst był sponsorowany przez szefa wszystkich szefów.
A tak na poważnie. Sony sfinalizowało w tym roku kilka dużych projektów, które co prawda przyniosły firmie sporo zysku, ale chyba nie tyle ile mogliśmy się spodziewać i ile oczekiwali tego Japończycy. Konsekwencje krótkowzrocznych i nieprzemyślanych decyzji firmy, poniosą w przyszłości wszyscy – zarówno sama korporacja jak i gracze.
Nim jednak uderzymy w producenta PlayStation, dobierzmy się do tyłka jego największemu konkurentowi.
5. Kinect umiera
Damian: Microsoft stworzył świetny sensor ruchu, jakim jest Kinect 2.0, wydał kilka gier i totalnie go porzucił… Rok 2016 jest przysłowiowym gwoździem do trumny urządzenia. Microsoft przez cały rok nie wydał żadnej gry obsługującej sensor ruchu. Na Kinecta produkcję tworzą właściwie tylko dwa studia. Ubisoft wypuszcza co roku kolejną odsłonę Just Dance oraz Virtual Air Guitar, które wydaje małe gierki przeznaczone przede wszystkim dla młodszych odbiorców.
Poza brakiem gier najnowszy model Xbox One S w ogóle nie ma wejścia do urządzenia (można je podłączyć tylko przez adapter). Microsoft wydał jasny komunikat, że już mu nie zależy na Kinecie. Na sam koniec amerykańska korporacja uśmierciła po kilku latach działania darmową usługę Xbox Fitness. Od samego początku był to program który promowała Kinecta. Aplikacja zyskała wielu fanów uprawiania sportów przed telewizorem, świetnie wykrywała ruchy, mobilizowała do ćwiczeń oraz bicia rekordów. Widocznie nie opłacało się przedłużać licencji na treningi i lepiej było zamknąć serwery Xbox Fitness.
Wygląda na to, że przyszłość Kinecta będzie opierać się na wydawaniu komend głosowych i streamowania obrazu z kamerki do Twitcha. W cyfrowym sklepie Xboxa pojawiają się również bardzo egzotyczne aplikacje mało związane z gamingiem (np. elektroniczna niania monitorująca śpiące dziecko). Szkoda.
4. Okoliczności premiery PlayStation Slim
Kamil: Pominę historię przecieków, jakie w tym roku pojawiały się przed premierą każdego nowego sprzętu od Sony i przejdę do konkretów. Japończycy podczas wrześniowego PlayStation Meeting, zapowiedzieli dwie konsole tej samej generacji – PlayStation 4 Slim i PlayStation 4 Pro. Ta pierwsza to odchudzona wersja klasycznej czwórki, a to druga to jej ulepszona odsłona. Co ciekawe, PlayStation Pro zadebiutowało niespełna dwa miesiące po premierze PlayStation Slim. Moja pierwsza reakcja na informacje o wypuszczeniu dwóch konsol, w tak krótkim odstępie czasu? Absurd. Druga reakcja – idiotyzm. Ale co ja tam wiem. Przecież za takimi decyzjami stoi sztab mądrych ludzi, który planuje, bada oraz szacuje zyski i straty. Chyba jednak nie w tej firmie. PlayStation 4 Slim przysporzyło Sony więcej problemów niż korzyści. Te dwa miesiące pomiędzy premierą zmniejszonej konsoli a premierą Pro, to okres, w którym gracze czekali już na platformę z podkręconymi bebechami lub kupowali za śmieszne pieniądze klasyczną czwórkę, z której były wietrzone magazyny. Wrzesień i październik należały więc na wielu strategicznych rynkach do Microsoftu i ich nowej Xbox One S. Po premierze PS4 Pro, magazyny wietrzone są z kolei ze Slimki i już teraz możemy wyrwać jej egzemplarzy za 999 zł. Sony wypuszczając odchudzoną konsolę straciło mnóstwo kasy, ale nigdy nie dowiemy się jak dużo.