Prodigy Tactics – recenzja

Prodigy Tactics
Prodigy Tactics

Prodigy Tactics to w założeniach niezwykle ambitny projekt, który w 2014 podbił platformę kickstarter. Twórcy obiecywali wiele i szybko udało im się zdobyć fundusze dwukrotnie przewyższające minimalną kwotę. Gra miała wykorzystywać sprzęt zaprojektowany specjalnie na jej potrzeby. W Prodigy Tactics mieliśmy grać przy pomocy specjalnej planszy, kart oraz figurek imitujących bohaterów. Na papierze wszystko wyglądało świetnie, jednak koniec końców projekt zakończył się fiaskiem. Nie porzucono go jednak całkowicie, a dwójka polskich wydawców – Forever Entertainment oraz PlayWay, postarała się o prawa do wydania gry na Steam w klasycznej formie.

Prodigy Tactics Screen 6

Resztki rozbitego wazonu

Po tym jak pomysł z hybrydową formą rozgrywki nie wypalił,  Prodigy Tactics stało się po prostu strategiczną grą turową. Luka powstała na skutek utraty ważnego dla projektu elementu jest widoczna i odbija się czkawką na zawartości produktu. Jedyną wyraźnie zaznaczoną mechaniką jest system walki i to właśnie wokół pojedynków wszystko się kręci. Kampania fabularna to istna wydmuszka. O wydarzeniach ze świata Thasys, jego historii, jak i odgrywanej przez nas roli dowiadujemy się z opisów i prowadzonych pomiędzy bohaterami dialogów. Nie można nazwać tego inaczej niż wieczną ścianą tekstu do przebrnięcia. Jakościowo nie jest on najgorszy, a w odbiorze przypominać może książki fantasy z niższej półki. Po mapie świata poruszamy się przy pomocy sterowca. Latając z miejsca w miejsce wypełniamy zadania, które zawsze kończą się walką. W związku z tym, że Prodigy Tactics nie ma żadnej innej mechaniki poza systemem walki, to po kilku pierwszych godzinach kampanii mamy już serdecznie dość.

Prodigy Tactics Screen 2

Bohaterzy świata Thasys

Tym, czemu poświęcono naprawdę dużo uwagi i co od razu pozytywnie zaskakuje, jest sposób wykreowania bohaterów. Oczywiście chodzi tutaj o wygląd i cechy fizyczne, a nie osobowość. Grono herosów, którymi będziemy mogli pokierować jest liczne, a każda z kreacji może się podobać. W szczególności te niehumanoidalnego pochodzenia. Figurki mające być częścią pierwotnego projektu musiały prezentować się niezwykle zacnie. Z podobną dozą pieczołowitości zaprojektowani zostali przeciwnicy, których przyjdzie nam posłać do piachu. Pod względem graficznym Prodigy Tactics prezentuje się naprawdę dobrze. Miewa słabsze momenty podczas sytuacji niezwiązanych z walką, ale gdy tylko znajdujemy się na arenie, to starcia są ucztą dla oka. Niestety wyłącznie przez krótki czas. Po odhaczeniu kilkunastu bliźniaczo podobnych walk, ogarnia nas uczucie znudzenia. Animacje są powtarzalne i najzwyczajniej w świecie się przejadają.

Prodigy Tactics Screen 3

Innowacyjny system walki?

O sile Prodigy Tactics miał stanowić strategiczny, głęboki system walki. Nie ukrywam, że mnie on niezupełnie przekonał, głównie ze względu na mozolność i brak trzymającej w napięciu rywalizacji. Arena, na której walczymy podzielona jest na dwie części – prostokąty o wymiarach 4×3. Na jednym znajduje się nasza ekipa, na drugim rywal. Tury odbywają się jednocześnie, jeden z graczy atakuje, a drugi się broni.  Ofensywa skupia się głównie na przemieszczaniu, wybraniu celu oraz sposobu w jaki zaatakujemy. Obrońca może zablokować atak lub dać się obić, umożliwiając sobie tym samym drogę do potężnego kontrataku. Ciężko opisać wszystkie zależności, gdyż do podstaw dochodzą rzecz jasna indywidualne umiejętności bohaterów oraz kilka dodatkowych mechanik. Jednak w zaproponowany przez Hanakai Studio system walki, szybko wkrada się powtarzalność. Zdarzyły mi się starcia, w których przez kilkanaście tur jednym bohaterem musiałem wykonywać te same akcje tylko po to, by małymi kroczkami dobić wroga. Nie mogłem przekonać się także do tego, że posiadanie na polu walki trzech potężnych bohaterów przeciwko jednemu cherlawemu goblinowi wcale nie oznacza taktycznej przewagi. Na przestrzeni trzech tur obie drużyny wykonają taką samą ilość akcji.

Prodigy Tactics Screen 5

Harmonia VS Dysonans

Światem przedstawionym w Prodigy Tactics rządzą dwie siły – harmonia oraz dysonans. Ma to swoje odzwierciedlenie podczas pojedynków. Większość z dostępnych akcji możemy wykonać na dwa sposoby. Jeśli oprzemy je na harmonii, nie spotkają nas żadne negatywne konsekwencje. Korzystając jednak z mocy „dysonansu”, uczynimy nasze działania silniejszymi, co okupimy wytworzeniem się na planszy specjalnego pola. Każde z nich zwiększa procentową szansę na spowodowanie wybuchu raniącego wszystkie sprzymierzone jednostki. Rozumiem założenia jakimi kierowało się francuskie studio, a całość wydaje się mieć swoją unikalną głębię. Niestety, jak już wspominałem, nie wszystkie z elementów systemu walki przypadły mi do gustu. W praktyce było zbyt statycznie, a miejscami absurdalnie. Do tego uczucie monotonności potęgują ciągle powtarzające się animacje, sygnalizujące początek tury, czy podjętą akcję.

Prodigy Tactics Screen 4

Prodigy Tactics – podsumowanie

Kilka godzin spędzonych z kampanią całkowicie wyczerpało moją wolę kontynuacji przygody z Prodigy Tactics. Z pewnością, jak większość gier opierających się na rywalizacji, zyskuje ona nieco animuszu, gdy stajemy w szranki z żywym rywalem.  Niestety, pomimo kilkunastu prób nie udało mi się znaleźć oponenta. Nie spodziewam się zmiany tego stanu rzeczy w najbliższym czasie, ponieważ nie rokuję tytułowi zbyt wysokiej sprzedaży. Patrząc na finalną wersję tego ambitnego projektu, chciałoby się powiedzieć, że tonący brzytwy się chwyta. Prodigy Tactics udało się ukończyć, ale z pewnością nie w takim kształcie jaki zakładano na początku. Grze zabrakło głębi, zawartości, balansu czy chociażby kampanii fabularnej odrobinę angażującej gracza.

Plusy
  • Oprawa graficzna
  • Bohaterowie
Minusy
  • Sposób prowadzenia kampanii
  • Szybko się nudzi
  • Skromna zawartość
  • Niesprawdzający się system walki
5
Ocenił Jakub Smolak
Recenzja PC

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z PC

Recenzje gier OpenCritic