Planeta Singli 2 – recenzja filmu

Planeta Singli 2
foto: Maciej Zdunowski, Gigant Films

„Planeta Singli” przebojem wdarła się na salony polskich kin. Prawie dwa miliony sprzedanych biletów na ostatni film Mitja Okorna spowodowały, że szybko rozpoczęto pracę nad kontynuacjami. Celowo napisałem w liczbie mnogiej, bo jak okazuje się pod koniec drugiej części, którą właśnie możemy oglądać na dużym ekranie, na trzecią część przyjdzie nam poczekać raptem trzy miesiące. Równoległy plan zdjęciowy do dwóch osobnych części, to w Hollywood nic nowego. U nas jednak rzadko stosuje się takie praktyki. Czy wobec tego druga część „Planety Singli” nie jest tylko zapchajdziurą i wstępem do części trzeciej?

Marcel Galiński (Piotr Głowacki) próbuje przekonać władze stacji do wielkiego wigilijnego show na żywo, gdzie parą prowadzącą ma być Anna Kwiatkowska (Agnieszka Więdłocha) i Tomasz Wilczyński (Maciej Stuhr), których miłosną historią żyje połowa kraju. W momencie, gdy stacja wydaje zielone światło dla nietypowego programu telewizyjnego, Ania i Tomek zrywają ze sobą. Od dawna w ich wspólnym życiu się nie układa. Tomek nie potrafi zerwać ze swojim luźnym kawalerskim życiem, zaś Ania oczekuje od niego stabilizacji w postaci małżeństwa i dziecka. Z powodu świątecznego show, para musi przez jakiś czas poudawać, że wciąż są razem, aż do zakończenia wigilijnego programu. W międzyczasie Tomek wchodzi w intymne relacje ze swoją dawną miłością – celebrytką Beatą (Izabella Miko), zaś Ania poznaje przystojnego Aleksandra (Kamil Kula), pomysłodawcę i właściciela aplikacji randkowej, który przygotowuje się do wdrożenia ogromnej aktualizacji Planety Singli.

Planeta Singli 2(2)
foto: Maciej Zdunowski, Gigant Films

„Planeta Singli 2” jest udaną kontynuacją hitu sprzed dwóch lat. Nowemu reżyserowi udało się zachować niepowtarzalny jak na polskie warunki urok. Wciąż mamy do czynienia z przesłodzoną bajką dla dorosłych, ale w żadnym momencie film nie irytuje, ani też nie żenuje, co jest ewenementem jak na polskie komedie romantyczne. W tym tkwi też siła kolejnej „Planety Singli”, która powiela schematy gatunku z amerykańskich i brytyjskich produkcji, przekładając to na polskie realia. Nie brakuje też filmowych cytatów, chociażby z „Casablanki” czy „Rocky’ego”, czy też samych nawiązań do poprzedniej części.

Nierówno wypada sama historia, która niczym sinusoida, ma lepsze i gorsze momenty. Twórcy nie wykorzystują potencjału rozpadu związku głównych bohater, bo zbyt szybko sugerowane jest, że i tak film skończy się obowiązkowym happy endem. Rozumiem, że „Planeta Singli 2” ma być filmem radosnym, wzruszającym, dostarczającym rozrywkę, a nie dramatem, ale mimo wszystko scenariusz szyty jest grubymi nićmi, które zaczynają pękać mniej więcej od połowy seansu. Na całe szczęście Ania i Tomek są tak świetnie napisaną i zagraną parą, że na wszystkie te niedoskonałości można przymknąć oko, o ile wciąż będą mieli wiele własnych scen.

Planeta Singli 2(3)
foto: Maciej Zdunowski, Gigant Films

A z tym też jest różnie, bo Tomek szybko zdaje sobie sprawę, że kocha Anię, ale nie ma pojęcia, w jaki sposób może naprawić swoje błędy. Tym bardziej, że Ania zaczyna spotykać się z innym facetem. Twórcy jednak nawet nie udają, że nowy związek Ani ma być na poważnie i że będzie trwał długo. Dostajemy raptem kilka nudnych scen z Anią i Aleksandrem, który wyrasta może nie tyle na głównego antagonistę całego filmu, co na przeciwnika Tomka, a że Olek to biznesmen wyjęty rodem z kart superbohaterskich komiksów, to doskonale wiadomo, czego się po całym jego wątku spodziewać. Oliwy do ognia dolewa koszmarny casting Kamila Kuli, który zupełnie nie czuje tej roli i nie potrafi wykrzesać choć na sekundę jakiejkolwiek charyzmy czy osobowości ze swojej postaci.

Powraca również wątek Oli i Bogdana. Ola jest w ciąży i z tego powodu uczęszcza na jogę, gdzie pomaga jej jogin Panir. Zazdrosny Bogdan rozpoczyna własne ćwiczenia, chcąc udowodnić swojej partnerce, że nie jest wcale gorszy od jej nowego znajomego. Nie jest to wątek, który jakkolwiek łączy się z tym głównym i w zasadzie nic by się nie stało, gdyby wycięto go z filmu, ale dla tych kilku scen z Tomaszem Karolakiem dobrze, że ostatecznie się w „Planecie Singli 2” znalazły. To kolejny paradoks tej serii, że najpierw Okorn, a teraz Akina, potrafią odpowiednio poprowadzić Karolaka, że ten staje się atutem dla filmu. Dostajemy również pomniejsze wątki Marcela oraz Zośki, córki Bogdana, odbywającą staż w telewizji. Zośka z powoduje ciąży swojej macochy, czuje się odsunięta na boczny tor, ale przynajmniej może liczyć na ciągle zapracowanego Marcela. Chcąc się odwdzięczyć, rozpoczyna poszukiwania biologicznej matki swojego szefa. Pojawia się również matka Ani – Krystyna, poszukująca na portalu randkowym miłości. Po kilku nieudanych próbach odnajduje ją w osobie, która jest znana Ani. Nie trzeba chyba tłumaczyć, jakie rodzi to komplikacje.

Planeta Singli 2(4)
foto: Maciej Zdunowski, Gigant Films

„Planeta Singli 2” przeładowana jest więc wątkami i czasami nieumiejętnie nimi żongluje, ale ostatecznie każda historia otrzymuje swoje mniej lub bardziej udane zakończenie. Wtedy też dochodzi do najzabawniejszych momentów, jako że maszynka marketingowa zdradziła nam co śmieszniejsze żarty z początku i środku filmu w zwiastunach. Dlatego na prawdziwe momenty śmiechu musimy poczekać aż do samego końca, ale gwarantuję, że warto.

Film przeładowany jest product placementem jeszcze bardziej, niże inne polskie produkcje. Brzmi to bardzo słabo, bo pewnie oczami wyobraźni widzicie już te wszystkie reklamy Berlinek czy innych produktów, ale śpieszę uspokoić, że jeszcze w polskim kinie nie widziałem tak dobrze umiejscowionego product placementu. Nie licząc znanego ze zwiastuna automatu z Princessą, który to pojawia się w filmie jeszcze raz, mamy tu reklamy innych firm, których twórcy bardzo umiejętnie i naturalnie potrafili wpleść w sam film. Sam Akina udowadnia, że nie trzeba robić zbliżeń na nazwę marki.

Planeta Singli 2(5)
foto: Maciej Zdunowski, Gigant Films

To co jednak zupełnie się nie udało w „Planecie Singli 2” to nowe postacie. O „arcyłotrze” Aleksandrze już napisałem, ale oprócz niego, kiepsko wypada też Panir, będący prostą parodią jogina, jak również nadużywająca alkoholu Beata, oraz Radek Zawadzki, grany przez Aleksandara Milićevića. Jest to postać chyba z największych potencjałem wśród nowych bohaterów, ale twórcom zabrakło albo pomysłu, albo też czasu ekranowego i sprowadzili go do roli typowego dużego dziecka. Rewelacyjnie za to wypada dziesięcioletni Olaf, szybko nawiązujący wspólny język z Tomkiem. Mateusz Biernat odwala w tej roli wielką robotę, co jest ogromną sztuką, bo zazwyczaj dzieci w tego typu produkcjach wywołują jedynie irytację.

Nie sądziłem, że kontynuacja „Planety Singli” może być w połowie choć tak udanym filmem, jak część pierwsza. Wszyscy pamiętamy co stało się z serią „Listy do M.”, której kontynuacje nie potrafiły dorównać świetnej poprzedniczce. Tym razem jest inaczej. Brak Mitja Okorna jest zauważalny, ale Sam Akina zrobił co mógł, aby godnie zastąpić swojego kolegę po fachu. „Planeta Singli 2” nie jest już tak świeża, a rozwój głównych bohaterów pozostawia sporo do życzenia, ale żadna inna komedia romantyczna nie jest tak urocza i cukierkowa, że po seansie ma się ochotę na więcej. Na szczęście nie musimy zbyt długo czekać, bo tylko trzy miesiące, ale twórcy już dają nam przedsmak tego, co nas czeka w niedalekiej przyszłości. Niektórzy mogą być zaskoczeni, jacy aktorzy wcielą się w zupełnie nowe postacie. I z tego też powodu nie mogę doczekać się już lutego przyszłego roku.

Ocena: 7/10

Oceny wszystkich zrecenzowanych przez nas filmów możecie sprawdzić na MediaKrytyk.
Recenzja Planeta Singli 2
Marcel Galiński (Piotr Głowacki) próbuje przekonać władze stacji do wielkiego wigilijnego show na żywo, gdzie parą prowadzącą ma być Anna Kwiatkowska (Agnieszka Więdłocha) i Tomasz Wilczyński (Maciej Stuhr), których miłosną historią żyje połowa kraju. W momencie, gdy stacja wydaje zielone światło dla nietypowego programu telewizyjnego, Ania i Tomek zrywają ze sobą. Od dawna w ich wspólnym życiu się nie układa. Tomek nie potrafi zerwać ze swojim luźnym kawalerskim życiem, zaś Ania oczekuje od niego stabilizacji w postaci małżeństwa i dziecka. Z powodu świątecznego show, para musi przez jakiś czas poudawać, że wciąż są razem, aż do zakończenia wigilijnego programu. W międzyczasie Tomek wchodzi w intymne relacje ze swoją dawną miłością – celebrytką Beatą (Izabella Miko), zaś Ania poznaje przystojnego Aleksandra (Kamil Kula), pomysłodawcę i właściciela aplikacji randkowej, który przygotowuje się do wdrożenia ogromnej aktualizacji Planety Singli.
7
Ocenił Radosław Krajewski