Pine to ambitny projekt, będący debiutancką grą niezależnego studia Twirlbound. Trzeba przyznać, że pełna ciekawych pomysłów ekipa skoczyła na dość głęboką wodę. Gracz zostaje wrzucony do otwartego, żyjącego własnym życiem świata. Kraina zamieszkana jest przez kilka ras, toczących pomiędzy sobą polityczną grę o terytoria i surowce. Wszystko wskazuje więc na to, że nasz protagonista będzie mieć pełne ręce roboty, a w różnorodnym, tajemniczym świecie nie będziemy się nudzić.
Młode pokolenia zmieniają świat
W Pine gracz wciela się w postać Hue, młodzieńca z plemienia ludzi. Podobnie jak jego starszy brat jest ciekawy nieznanego świata, rozpościerającego się pod zamieszkałym przez ludzi wzgórzu. Plemię żyje tam od pokoleń w przeświadczeniu, że jest to jedyne bezpieczne miejsce na planecie. Niestety z biegiem czasu klif staje się coraz bardziej niestabilny i uboższy w surowce. Momentem przełomowym jest zawalenie się części wzgórza, co doprowadza do śmierci brata głównego bohatera. Hue decyduje się udać w nieznane i poszukać nowego, bezpiecznego miejsca dla swoich pobratymców. Szybko okazuje się, że ludzie nie są mile widzianymi gośćmi, ze względu na ich przeszłość. Naszym zadaniem będzie zbadanie tej tajemnicy oraz znalezienie nowego domu.
Podróż w nieznane
Świat Pine zamieszkiwany jest przez kilka zróżnicowanych zwierzęcych ras. Mają one swoje terytoria oraz osady w różnych częściach krainy. Prowadzą pomiędzy sobą polityczne gry, zawiązują sojusze i prowadzą wojny. Wszystko na naszych oczach, a przy odrobinie wysiłku możemy wpłynąć na wszystkie z wymienionych akcji. Tworząc odpowiednie przedmioty możemy zawiązywać pokój, wywoływać zwady czy pomóc któreś z nacji w gospodarczym rozwoju. Pomimo takich możliwości, pożytek z tego jest naprawdę niewielki i nie daje nam za dużo korzyści. To jakie będzie nasze stanowisko względem innych mieszkańców, często podyktowane jest przez misję i w jednym momencie z najlepszego przyjaciela możemy stać się wrogiem i na odwrót. Wystarczy podzielić się odrobiną znalezionych surowców, zapewnić sobie przychylność i zapomnieć o starych urazach.
Bieganie bez celu
Jeśli chodzi o warstwę gameplayową to pierwsze skrzypce odgrywa tu eksploracja oraz crafting. Świat Pine jest kolorowy i różnorodny, dlatego z przyjemnością się go eksploruje, nawet pomimo tego, że nie ma tu za wiele do roboty. Brak questów pobocznych czy symboliczna liczba znajdziek nie nakręcają nas do zaglądania pod każdy kamień. Jedyną rzeczą, która będzie pchała nas ku eksploracji jest konieczność zbierania materiałów i tworzenia z nich kolejnych przedmiotów. Tworzyć będziemy zarówno bronie i pancerze, jak i mikstury czy przedmioty potrzebne w misjach. Crafting opiera się na prostych zasadach i nie ma tutaj niczego oryginalnego. Niestety wszystko to sprawia, że Pine jest zbyt monotonne i już po kilku godzinach mamy wrażenie, że nic więcej nas tutaj nie zaskoczy.
Młody rycerz w niebezpiecznym świecie
Nie uda nam się zjednać sobie wszystkich, dlatego z pozostałymi przyjdzie nam żyć w stanie wojny. System walki opiera się na prostych zasadach ataków i uników, podczas których często dokuczać będzie nam kiepska praca kamery. Dużo ciekawsze są natomiast okazjonalne zagadki, których rozwiązania dostarczą nam satysfakcji. Poziom wyzwania jest w nich odpowiednio wyważony, w związku z tym zaangażują nas, ale nie zmęczą. To właśnie sekwencje zagadkowe były dla mnie najciekawszym elementem gameplayu w Pine. Łącznie spędziłem z grą 19 godzin, niestety większość czasu była mieszanką nudnego biegania w poszukiwaniu kolejnych surowców.
Czy warto zagrać w Pine?
Muszę przyznać, że miałem znacznie większe oczekiwania względem Pine. Niestety gra niczym mnie nie zaskoczyła. Ciężko oprzeć się wrażeniu, że twórcy wzięli na swoje barki zbyt duży ciężar. Pomimo ciekawego pomysłu i przyjemnej oprawy graficznej w moim mniemaniu Pine pozostaje grą nijaką. Potencjalna siła tytułu, czyli otwarty, żywy świat, kompletnie nie został wykorzystany, przez co całość staje się wydmuszką. Grę polecić mogę wyłącznie osobom zafiksowanym na punkcie craftingu, chociaż i w tym wypadku warto poczekać na obniżkę ceny, co jest jedynie kwestią czasu.