Gdy dostaję pytanie jaka seria powinna wrócić na komputery osobiste to odpowiadam od razu – NHL. Sygnowana logiem Electronic Arts symulacja hokeja to niedościgniony wzór, ale z drugiej strony też, niewątpliwie, jest to monopolista na rynku. Zatem brakuje mi NHLa na pecetach, bo o ile w koszykówkę można pograć i to bez patrzenia się na Elektroników, no to hokej na Steamie reprezentują jedynie menadżery. Niezłe, ale to jednak…nie to. Dlatego z wielką przyjemnością powitałem Old Time Hockey – grę stworzoną przez V7 Entertainment – niewielkie kanadyjskie studio, ale z ciekawym pomysłem, no i jednak, jakby nie patrzeć, świeżym.
V7 Entertainment postanowiło podejść do hokeja w trochę inny sposób – serwując nam jego brutalniejszą (więc przyjemniejszą?) część – walka bark w bark, bijatyki, a niektórzy hokeiści to nawet bez kasku się ślizgają. Zapewne im przeszkadzał, tak sądzę. No więc Old Time Hockey jawił się jako fajny relaksator, niekopiujący na siłę sprawdzonego formatu, szukający dobrej rozgrywki osadzonej w przyjemnej otoczce lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku.
Pierwszym znakiem ostrzegawczym jest średnio kusząca zawartość gry. Dostajemy do dyspozycji zaledwie rozegranie pojedynczego meczu oraz czegoś w rodzaju kampanii. Drugi tryb brzmiał nieźle, ale trochę zabrakło w moim odczuciu do osiągnięcia przyzwoitego poziomu. Sam pomysł jest ok – kierujemy poczynaniami najgorszego zespołu w lidze. Nie idzie im kompletnie, ale dzięki nam można jeszcze odmienić losy sezonu. Przed każdym meczem gracz musi wypełnić jakieś cele – np. wymienić określoną ilość podań, 5 razy strzelić, 4 razy zablokować strzał itd.. Po spędzonym czasie w kampanii uważam, że cała otoczka konfliktu i drużyny gdzieś blednie i w sumie gracz szybko zapomina o samym klubie, a gra bo po prostu wypełnia cele, które stawiane są przed każdym meczem.
Kolejny, dosyć kontrowersyjny pomysł to taki, że podczas kampanii odblokowujemy kolejne zaawansowane techniki. Czyli jeśli stwierdzisz, że kampanii grać nie chcesz i wolisz sobie zagrać jakiś przyziemny meczyk o pietruszkę to…no właśnie. Kampania stanowi więc nieprzyjemną część w postaci obowiązkowego samouczka. Inna sprawa, że to przecież w tej samej kampanii możecie grać tylko tym jednym zespołem. Dopiero po przejściu jej lub użyciu kodu możecie zagrać inną drużyną w następnym sezonie.
Jak wygląda sama gra? Z początku, przyznam się, przeżyłem szok, gdyż nie była to szybka zabawa jak ta oferowana na zwiastunach. Co więcej, ewidentnie czułem, że jest to tryb slow-motion. Jakież było moje zdziwienie, gdy jednak ilość klatek na sekundę się zgadzała i trzymała się dosyć stabilnie. Nieocenione są fora Steam, na których wielu graczy również skarżyło się na ten problem. Autorzy Old Time Hockey znaleźli jednak rozwiązanie i wpisanie komendy „-nocrowd” w opcjach przy uruchamianiu załatwiło sprawę. Kolejnym problemem jest system progresji naszej drużyny. Za zrealizowane cele dostajemy gwiazdki – za zdobytych 5 gwiazdek przy konkretnej cesze naszej drużyny, osiągamy następny poziom. Ale nie…postępy się nie zapisują, więc o skoku jakości nie może być mowy. V7 Entertainment stara się te rzeczy łatać, ale jednak nie wygląda to najlepiej.
Potem jednak było już szybko i przede wszystkim – miodnie. Rzeczywiście gra daje wiele radości z odepchnięcia przeciwnika, wygranej walki, czy z dobrze przeprowadzonej akcji. Deweloper nie ustrzegł się jednak kilku dziwnych rozwiązań, jak np. brak gry bramkarzem. Steruje nim wyłącznie komputer, co odbiera trochę pola manewru, wszak dobre rozpoczęcie przez bramkarza w tak szybkiej rozgrywce jest ważne. A nasz hokeista, nie dość, że nie mamy nad nim kontroli, to zawsze podaje krążek…na bok. Nie do najbliższego, nie do najdalszego, tylko na ślepo wzdłuż swojej bramki. To psuje nie tylko taktykę, ale może i zepsuć cały mecz, gdy poda do przeciwnika lub zabierze cenny czas, żeby do krążka dojechać.
Samo sterowanie jest średnie. Autorzy posilili się na niezły smaczek, jak np. takie ustalenie przycisków, by mieć możliwość obsługi pada tylko jedną ręką, a drugą pić piwo. Pomysłowe, fajne, ale to tylko ciekawostka – sterowanie domyślne rozgranicza już wszystkie czynności. Na pewno nie jest łatwo przyzwyczaić się do kontroli, ale z czasem nie sprawiało mi to aż tak wielu problemów.
Multiplayera brak, jedynie „kooperacja” do czterech osób. Za wiele to nie ma co robić, a można było spróbować, wzorem najnowszych odsłon FIFA czy też FlatOut, dodać jakieś minigierki, karne, bijatyki – cokolwiek.
Jeśli Old Time Hockey można pochwalić za coś na 100% to za dobrą oprawę audiowizualną. Ta graficzna jest bardzo przystępna i schludna, a soundtrack jest świetnie dopasowany do zamierzeń twórców i tworzy odpowiedni klimat. Niestety, w moim odczuciu, to na razie za mało, żeby kogoś przekonać do zakupu produkcji już teraz. Cena i tak nie jest jakaś wygórowana, bo 12 euro za połatanego rodzynka hokejowego na PC to całkiem uczciwa propozycja. Jednak nie w obecnym stanie, czekajcie więc na promocje.