Zombie w dzisiejszej popkulturze to studnia bez dna, powstają filmy, seriale, komiksy, książki, a przede wszystkim ogrom gier z ich udziałem. Ile tytułów, tyle pomysłów na to jak sprzedać historię o mózgożernych nieumarłych. Ale cóż się dziwić, skoro są osoby wierzące w taką wizję zagłady ludzkości. Swoich sił na tym polu spróbowała również ekipa z 9TH.ART, wydając z pomocą Forever Entertainment S. A. „Not Dying Today”. Cóż, mi się udało, dziś nie zginąłem, ale naprawdę mało brakowało.
Niezgodność produktu z opisem
Przy „Not Dying Today” można umrzeć co najwyżej z nudów. Mamy tutaj do czynienia z produkcją 2D z gatunku side-scrolling, w której twórcy stawiają na kooperację do 4 graczy. Czego się zatem spodziewać? Ja oczekiwałem hordy zombiaków z każdej możliwej strony, ścielącego się gęsto trupa, zamieszania, w którym nie nadążam przeładowywać broni i pękających pod ostrzem siekiery czaszek. Po wszystkim wchodzę cały na biało i pławię się w chwale obrońcy ludzkości. Niestety moje wyobrażenie zostało zmiażdżone przez to co dostałem, czyli powolną, przewidywalną, miejscami irytującą drogę przez mękę kolejnych rozdziałów. Kampania dla jednego gracza składa się z samouczka/prologu i siedmiu krótkich rozdziałów (około 3h rozgrywki). Stylistyka poszczególnych lokacji nie jest zbyt wyrazista, a z krótkiej linii fabularnej nie wynika kompletnie nic.
Z kastetami na zombie?
Arsenał, który skompletujemy w trakcie rozgrywki wygląda dość imponująco, od kija z gwoździami, poprzez granaty do dział laserowych. Niestety marna z tego pociecha jeśli nie idzie za tym możliwość ciekawego ich wykorzystania. Poszczególne elementy ekwipunku można ulepszać za zebrane z pokonanych przeciwników pieniądze. Gra wprowadza również podstawowe elementy rpg. Zdobywając kolejne poziomy, możemy rozdzielić punkty pomiędzy cztery cechy postaci, wzmacniając jej siłę lub szanse na trafienie krytyczne.
Zombie zombiemu nierówny
Jeśli chodzi o paletę przeciwników, nie jest najgorzej, jak na tak krótką grę przewija się ich całkiem sporo. Problem tkwi jednak w ich atakach, które podobnie jak animacje są szarpane, a miejscami bywają irytujące, co wynika z powolności rozgrywki. Weźmy za przykład combo atak naszego bohatera (3 zwykłe kliknięcia pod rząd). Przy użyciu wolniejszej broni zdarza się, że przeciwnik szybciej pozbiera się po pierwszym ciosie i nas trafi, niż my wyprowadzimy następne uderzenie. Niby nic niezwykłego, a jednak do gatunku kompletnie to nie pasuje. Na uwagę zasługuje nasza supermoc, czyli przemiana w coś Hulkopodobnego. W tej postaci jesteśmy nietykalni, a siła zadawanych obrażeń znacząco rośnie. Niestety trwa to tylko chwilę, także nagminnie zdarzają się sytuacje, w których nie zdążymy zrobić z niej pożytku, bo zombiaki są poza naszym zasięgiem.
Podsumowując
Komiksowa oprawa graficzna nie daje powodów do zastrzeżeń. Spod topora krytyki nie może jednak uciec audio. W trakcie rozgrywki jest naprawdę smętnie, autorzy postawili sobie za cel próbę wprowadzania nas w stan lekkiego niepokoju, niepewności, strachu. Czego mielibyśmy się bać, nie wiem, bo Not Dying Today nie potrafi zaskoczyć, więc melodie rodem z tanich horrorów po prostu usypiają.
Brak jakichkolwiek charakterystycznych rozwiązań czyni z Not Dying Today produkcję boleśnie nijaką. Myślę, że nawet gracze lubujący się w side-scrollingach, póki co powinni się trzymać z daleka. Kwestią czasu jest trafienie produkcji 9TH.ART do bundla tysiąca gier za 1$.