Pamiętacie, jak ósma generacja dopiero witała się z rynkiem konsumenckim? Nowy sprzęt, fotorealistyczna grafika, a przede wszystkim świetne gry. No właśnie. Gdzie one są? Pomińmy całą gamę multiplatformowych tytułów, ponieważ analiza ich jakości na jednym bądź drugim sprzęcie mija się z celem tego artykułu. Skupmy się na tak zwanych „asach w rękawie”, tytułach w które możemy zagrać tylko na konkretnej konsoli. Pomówmy zatem o tytułach na wyłączność.
Konsole siódmej generacji posiadały pewne znaczące dla konsumenta różnice. Jedna korzystała tylko z płyt DVD, druga posiadała napęd umożliwiający czytanie płyt Blu-Ray. Na jednej gra przez sieć nie wymagała żadnej subskrypcji, na drugiej trzeba było liczyć się z dodatkowymi opłatami. Jedna posiadała system ruchowy Kinect, gdzie kontrolerem było nasze ciało, druga zmuszała do machania świecącymi drążkami. Oczywiście między tym wszystkim zaszczytne miejsce zajmowały również tytuły ekskluzywne. Nie mniej jednak, klient miał pełniejszy obraz zalet i możliwości, konkretnej platformy. Dzisiaj, dla przeciętnego, nie bawiącego się w specyfikacje gracza, wybór jest nieco trudniejszy. Playstation 4 i Xbox One są sprzętami multimedialnym na zbliżonym poziomie. Próżno szukać tutaj różnic, które na pierwszy rzut oka przekreślą jedną z konsol. No może wsteczną kompatybilność dla magnetowidu, która jednak nie była dostępna od dnia premiery, a dopiero dwa lata po jej pojawieniu się na rynku. Deweloperzy gier oraz Microsoft i Sony, świetnie zdają sobie sprawę z obecnej sytuacji i wiedzą, że exclusive’y są kluczem w walce o gracza.
Pamiętam, że na jednym z pokazów gdzie prezentowano Xbox One, jakaś ważna głowa zielonych rzucała w publiczność obietnicami ogromnych nakładów finansowych przeznaczonych na gry dedykowane. Człowiek giganta z Redmond mówił o tym z takim zaangażowaniem, jakby w zasadzie już wygrali „konsolowy wyścig”. Po ponad trzech latach od startu ósmej generacji rzeczywistość wygląda jednak zgoła inaczej. Sony zapowiada i wydaje kolejne mniej bądź bardziej interesujące tytuły na wyłączność, a Microsoft kasuje swoje najlepsze projekty. Obietnice póki co zamknęły się na wydaniu ekskluzywnie na rok Rise Of The Tomb Raider, co w zasadzie możemy wykreślić z listy tytułów dedykowanych. Aktualnie na One pogramy między innymi w genialną Forza Horizon 3, solidnego Gears Of War 4, krótkiego i pozbawionego split-screena Halo 5 Guardians i mocno prze-hypowanego Quantum Break bez polskiej lokalizacji. Jest też Sunset Overdrive i Dead Rising 4, ale to już mocno indywidualna kwestia. A co z nowościami? Line-up wydawniczy na rok 2017 zamyka się w Crackdown 3, State Of Decay 2 i na równi intrygującymi, ale nieco mniejszymi: Sea Of Thieves i We Happy Few. Oficjalnie tytułów zapowiedzianych jest 10, te wymienione stanowią jednak mocny trzon. Spokojnie można jednak założyć, że żadna z tych gier nie okaże się system sellerem. Firma Billa Gatesa nie może też zbytnio pochwalić się specjalnie intrygującymi zapowiedziami na przyszłe lata.
Sytuacja u niebieskich wypada znacznie lepiej. Mimo wpadek takich jak premiera DriveClub, która opóźniła się ponad rok, a i tak w aktualizacjach otrzymywaliśmy takie banały jak zmienne warunki pogodowe. Co prawda wyglądały super, ale to tak jakby w Wiedźminie 3 do pierwszego update’u nie istniał cykl dnia i nocy. Na dodatek w grze nastawionej na zabawę sieciową zawodziły serwery. Jednak obecnie Sony jest świeżo po bardzo udanej premierze Horizon Zero Dawn. Na półkach sklepowych w ostatnim czasie wylądowały, także takie udane produkcje jak Nioh czy Nier: Automata (gra dostępna również na PC). Do tych trzech premier na czarnuli można było zagrywać się między innymi w dopieszczone technicznie Uncharted 4, wyczekiwane latami The Last Guardian, wymagające Bloodborn, filmowe Until Dawn i takiego sobie Killzone: Shadowfall. Można do tego zestawu dorzucić jeszcze Ratchet and Clank, Tearaway Unfolded i Little Big Planet 3. Sony ma w zanadrzu jeszcze klika zapowiedzianych petard w skład których wchodzą Spider Man, The Last Of Us 2, Days Gone i God Of War, Personę 5, Uncharted: The Lost Legacy, Death Stranding, Detroit: Become Human, Hellblade: Senua’s Sacrific, Knack 2 i Gran Turismo Sport. Pewnie znaczna część z tych tytułów nie zadebiutuje w tym roku, ale gracze wiedzą, że mają na co czekać.
Z racji iż uwielbiam gry do tego stopnia, że stały się moim sposobem na zarabianie pieniędzy, dodatkowo zamiast jak normalny człowiek po pracy znaleźć sobie hobby, ja dalej gram a potem o tym piszę. W domu posiadam pełny zestaw ósmej generacji konsol. Bodźcem do napisania tego tekstu był widok zakurzonej Xbox One, na której ostatnio grałem przy okazji premiery czwartych Gearsów. Nie dlatego że nie lubię Microsoftu, wręcz przeciwnie, uważam że bzdurą są wojenki między użytkownikami poszczególnych sprzętów. Nie gram na Xbox One dlatego, że kupiłem ją z myślą o grach ekskluzywnych, których w poprzedniej generacji nie brakowało, a obecnie jakoś nie chcą się ukazywać. Scalebound zapowiadał się przynajmniej ciekawie. I co? I wylądował… Dzisiejszy konsument, biorąc pod uwagę tytuły na wyłączność oczywiście będzie je zestawiał ze swoimi potrzebami i gustem. Ktoś kto kocha Forze nie kupi Playstation 4 dla sprawdzenia Gran Turismo (które też już zostało zapowiedziane). Jednak biorąc po uwagę ogół ekskluzywnej biblioteki, Wy, klienci, gracze, gdybyście dzisiaj, z tą wiedzą, mogli wybrać swoją platformę ponownie, wybralibyście tę samą? Nie dążę tutaj do wszczynania batalii i racjonalizowania już dokonanego zakupu. Odpowiedzcie sobie sami, w domowym zaciszu, bo być może już niebawem będziecie musieli podjąć decyzję ponownie.