Byłem chętny na zrecenzowanie Milanoir, gdyż projekt ten wydał mi się bardzo interesujący – lubię top-down shootery, a autorzy gry, czyli Italo Games, mieli świetny pomysł na swoją produkcję. Milanoir jest inspirowany włoskimi filmami kryminalnymi z lat siedemdziesiątych, które wielbi sam Quentin Tarantino. Główny bohater gry, Piero, wychodzi z więzienia, w którym siedział za morderstwo. Został w nie wrobiony, więc chce się zemścić na odpowiednich osobach. Na papierze nie wygląda to źle, a jak dodamy do tego klimatyczny pixel-art, to powinniśmy dostać dobrego indyczka, czyż nie? No właśnie nie…
Chaos, który goni chaos
Autorzy wzorowali się nie tylko na filmach, ale również i na fantastycznym Hotline Miami, bo i tu trup ściele się gęsto. Problem w tym, że nie wyszło, ale po kolei. Milanoir jest grą 2D i tak jak chociażby w recenzowanym przez Solstice Chronicles: MIA mamy do czynienia z twin-stick shooterem. Oznacza to, że (w przypadku ogrywania na PC) sterujemy postacią osobno klawiaturą, a strzelamy myszką. Nie wiem jak wypada Milanoir ze sterowaniem na konsolach, ale na szacownym pececie, problemy są spore. Pierwszy wynika z takiej a nie innej konstrukcji poziomów, gdzie postać często chowając się za osłonami blokuje się i nie może przeskoczyć danej przeszkody. Bywa też tak, że ciężko jest się przykleić do danej odsłony, a fikołki, które wykonuje Piero w celu uniknięcia kul, rzadko kiedy mają sens. Strzelaj, szukaj jakieś odsłony i módl się, byś szybko odzyskał zdrowie (automatycznie). Brakuje w tym wszystkim dynamiki, cechująca najlepsze twin-stick shootery. Za to mamy dużo chaosu, który uwydatnia się jeszcze bardziej w sekwencjach pościgowych. Tam już sam nie wiedziałem co się dzieje na ekranie – niby strzelam gdzie popadnie, ale rezultatów żadnych.
Zamiast pizzy z włoskiej restauracji…
Milanoir przemienia się wtedy w grę cholernie uciążliwą, gdyż klawiaturą operujemy (jak na screenie poniżej) tramwajem, a strzelamy myszką tym gościem stojącym w oknie. Jednocześnie myszką mogę poruszać się strzelającym od okna do okna, ale jak się akurat schować przed atakiem przeciwnika to już nie mam pojęcia. I tak, gdy podjeżdża na tory obok kolejny trawmaj, muszę po prostu naciskać lewy przycisk myszy. Jedynym pocieszeniem może być to, że w opcjach da się włączyć „przyciąganie” celownika do przeciwnika. Walki z bossami to drobny plusik, gdyż są to potyczki całkiem przemyślane. No i jeśli nie musimy się poruszać żadnym środkiem lokomocji, to nie ma potrzeby wyrywać klawiszy z klawiatury. Dobrym patentem w rozgrywce, i jednym z nielicznych, które się w grze udał, jest umiejętność Piero polegająca na wykorzystaniu znaków drogowych przy strzelaniu. Za każdym razem gdy trafia w znak drogowy, w magiczny sposób nasi przeciwnicy dostają rykoszetem. Czym więcej znak drogowy ma kątów, tym więcej przeciwników dostanie rykoszetem. Miła zabawa, która akurat nie nudzi się szybko. Na plus? Z pewnością oprawa wizualna, no i możliwość gry w kooperacji (lokalnej). Żywot Milanoir wydłuża też tryb arena, w której walczymy do upadłego w lokacjach z kampanii, ale i on szybko pójdzie w odstawkę.
…mrożona i to z ananasem.
Milanoir – chciałbym powiedzieć, że to dobra gra, ale chyba nie byłbym ze sobą szczery. Milanoir to przeciętniak, niestety – chaotyczne i irytujące sterowanie oraz słabo zrealizowane pomysły na urozmaicenie rozgrywki, to poważne zastrzeżenia. Sprawę w pewnym stopniu ratuje lokalny co-op, za co dodatkowy punkcik, a także oprawa graficzna. Wystarczyło na piątkę…w dziesięciostopniowej skali.
Kopia gry została dostarczona przez gog.com
Jeśli chcecie ograć Milanoir (najlepiej w lokalnej kooperacji) możecie dorwać grę tutaj.