Master of Orion: Conquer the Stars – recenzja

Master of Orion

Eksploatacja w Master of Orion również może się podobać – gracz musi rozwijać swoją planetę poprzez wytwarzanie żywności, produkcję floty i budynków oraz inwestowaniu w badania. Dbanie o jedzenie powoduje wzrost populacji, dlatego można szybko na to postawić, a potem skupiać się na rozwoju technologii i floty. Choć przede wszystkim króluje tutaj zdrowy rozsądek polegający na umiejętnym balansowaniu pomiędzy tymi trzema gałęziami. Nie decydują o tym żadne suwaki, a wspomniana populacja. Każda planeta ma od początku jakąś jej ilość, którą możemy rozdysponować pomiędzy badania, żywność i produkcję. Czym większa ilość populacji znajdująca się po którejś z tych gałęzi – tym większa wydajność. Oczywiście są też budynki dodające odpowiednie bonusy do każdego z tych obszarów, ale one odblokowywane są dzięki prowadzonym badaniom. Widzicie już tę zależność? Z jednej strony potrzebna żywności do szybszego rozrostu planety, ale zaniedbując produkcję nie wytworzymy ani budynków, ani floty. Natomiast bez badań zostaniemy daleko w tyle z technologią, która pozwala przecież na możliwość konstruowania nowych flot i budynków. Ten balans wychodzi w praktyce bardzo dobrze i nie mam tutaj nikomu nic do zarzucenia.

Eksterminacja może być trochę problematyczna, zwłaszcza dla fanów drugiej części Master of Orion. Pomysł z generałami flot był bardzo dobry, a tutaj z niego zrezygnowano. Szkoda również tego, że floty nie zbierają żadnych punktów doświadczenia, dlatego jedynym jej rozwijaniem jest po prostu parcie do zdobywania kolejnych technologii. Akurat zarządzanie statkami jest dosyć przyjemne – każdy rodzaj statku możemy ulepszać w dowolny sposób, nastawiając się na ich uzbrojenie, układy kluczowe i układy specjalne. Spędzałem przy tym dobrych kilka minut, zanim zdecydowałem się na konkretny schemat statku.

Master of Orion (8)

Sama walka może być rozgrywana automatycznie, ale nic nie stoi na przeszkodzie, aby samemu dowodzić flotą. Jest zrobiona całkiem poprawnie, da się ustalać prędkość potyczki, czy też taktyczne sprawy, jak np. siła ciągu statków. Tutaj też warto nadmienić, że oprócz nieprzychylnych nam innych ras, atakują nas też kosmiczni piraci. Niestety, pozbawieni są całkowicie trzeźwego spojrzenia na rzeczywistość i nawet nie mając absolutnie żadnych szans, atakują kilkakrotnie liczebniejsze oddziały.

Oprawa wizualna jest zrobiona dosyć porządnie – interfejs jest całkiem czytelny i szybko można się w nim odnaleźć, na uwagę zasługują też modele statków i przedstawicieli ras. Dają radę również krótkie filmy pokazujące kolonizacje naszych planet. Dobrze też Master of Orion brzmi – nie tylko chodzi mi tutaj o muzykę podczas rozgrywki, ale również i wypowiedzi doradców każdej z ras. Nie zabrakło gwiazd, takich jak Mark Hamill, Nolan North czy Alan Tudyk.

Master of Orion: Conquer of Stars wciągnął mnie nie tylko na jedno popołudnie. Jest to gra dobra, momentami nawet bardzo dobra, choć z pewnością fani takiego Stellaris nie za bardzo mają czego tutaj szukać. Brakuje pewnych rozwiązań, mogących tę grę trochę skomplikować (w dobrym tego słowa znaczeniu), są też pewne błędy w inteligencji wrogów, ale nie wydaje mi się, żeby miały to być minusy rzutujące na drastyczne obniżenie oceny gry. Master of Orion to po prostu kawał solidnego kodu, ale na pewno nie „najlepsza gra 2016”.

Master of Orion: Conquer the Stars – galeria

Plusy
  • 11 ras do wyboru oraz możliwość stworzenia swojej
  • Potrafi wciągnąć na dobre
  • Bardzo dobra warstwa dźwiękowa
  • Świetna dla fanów mniej skomplikowanych strategii
Minusy
  • Weterani mogą się rozczarować spłyceniem rozgrywki
  • Błędy sztucznej inteligencji
8
Ocenił Kasjan Nowak
Recenzja PC

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z PC

Recenzje gier OpenCritic